Beata i Maged, fot. arch. prywatne

Cicha rewolucja Ducha Świętego, czyli jak Jego powiew odmienia życie człowieka

Maged i Beata są małżeństwem, które, jak sami mówią, nie miałoby szansy na szczęście, gdyby nie działanie Ducha Świętego. Maged pochodzi z Egiptu, Beata jest Polką, pewnego razu spotkali się i stworzyli szczęśliwe małżeństwo. Niedawno brali udział w wieczorze świadectw, zorganizowanym przez grupę Chemin Neuf Łódź – „Misja Młodych 18-30”.  

Chemin Neuf to międzynarodowa katolicka wspólnota o powołaniu ekumenicznym. Na kilka dni przez uroczystością Zesłania Ducha Świętego uczestnicy internetowego spotkania mówili o tym, co daje otwarcie się na Jego powiew, na Jego „wiatr zmian”. Jak Duch Święty zmienia życie? Bo On je zmienia, ale robi to niepostrzeżenie. I choć zmienia diametralnie, to nie jest to rewolucja, a raczej harmonijna ewolucja, którą człowiek zauważa najczęściej dopiero wtedy, gdy w życiu widać już jej owoce. Magded i Beata mieszkają we Francji, w Normandii, blisko Góry św. Michała. Są małżeństwem od 2006 r., mają 12-letnią córkę. 

Beata i Maged a w oknie ich córka Lucie, fot. arch prywatne

Ważne momenty życia  

Maged pochodzi z rodziny katolickiej, co w Egipcie jest rzadkością (to kraj w większości muzułmański). Pewnego razu przyjaciel zaprosił go na Światowe Dni Młodzieży do Rzymu. Maged pracował wtedy w księgowości, był już zaręczony, nie myślał o dalekich podróżach, raczej martwił się o swoje finansowe zabezpieczenie. Przyjaciel oraz inni znajomi z parafii w końcu jednak namówili go na wyjazd. Był to dla niego jednak bardziej wyjazd turystyczny, okazja do zobaczenia świata, niż przeżycie typowo religijne. Pamietam, że w dużym namiocie były jakieś 2 tysiące osób. Pochodziłem z tradycyjnego kościoła i gdy zobaczyłem ludzi modlących się w sposób charyzmatyczny, to była dla mnie duża nowość i spore zaskoczenie – wspomina dziś Maged. Pamięta, że stał wtedy z tyłu i największą niepewność poczuł wówczas, gdy inni zaczęli śpiewać w różnych językach. Jednocześnie zobaczył, że wiara może być czymś niezwykle żywym, nieodległym, czymś tu i teraz. Ci ludzie byli w tym bardzo autentyczni, widziałem, że są głęboko zakorzenieni w wierze – mówi Maged. Po powrocie do Egiptu rozmawiał z narzeczoną na temat wiary i swojego pomysłu na jej przeżywanie. Okazało się, że moje i jej pragnienia są w tej kwestii zupełnie odmienne. To był główny powód rozstania się. Nie było możliwości, byśmy szli tą samą drogą – wspomina Maged

Przeczytaj też >>> Kard. L. A. Tagle: to Duch Święty jest prawdziwym twórcą misji Kościoła

Po pewnym czasie ten sam przyjaciel, z którym był w Rzymie, zainteresował go spotkaniem modlitewnej wspólnoty Chemin Neuf. Gdy tam przyszedłem, to od razu miałem poczucie czyjejś fizycznej obecności – czułem, że ktoś tu jest, że nie ma pustki, że ta grupa jest przez kogoś konkretnego zamieszkiwana – wspomina Maged. To tam spotkał księdza z Libanu, który organizował wyjazd do Francji na rekolekcje grupy Jerycho. Maged pojechał tam, bo coraz bardziej interesowała go odpowiedź na pytanie: „Kim jest Jezus”. To było moje najważniejsze pytanie, na które bardzo chciałem znaleźć odpowiedźopowiada. – Chciałem poznać, kim jest dokładnie Jezus. To było moje wejście na drogę duchowego rozwoju – wspomina. 

fot. unsplash

„Idź do banku i wypłać 2 tysiące dolarów” 

  I wtedy wszystko się zmieniło. Moje życie zaczęło być inne. Nie ja je planowałem, ale jednocześnie nie czułem się z tego powodu w jakikolwiek sposób ubezwłasnowolniony czy ograniczony – dodaje mężczyzna. Zaczął czytać Biblię. Czytał w domu przed pracą i po powrocie z niej. – Miałem smak i przyjemność słuchania muzyki uwielbiania. Byłem zaskoczony tym, co się ze mną dzieje. Tak samo moi przyjaciele. Mówili mi: „Do tej pory byłeś normalny, co ci się stało?”. Moje nowe życie było nietypowe – ocenia tamte dni z perspektywy czasu. By na tej drodze nie zrobić błędu udał się do księdza, by po prostu porozmawiać. Myślał nawet o tym, czy jego droga nie prowadzi do kapłaństwa. Ksiądz powiedział: To poważne, ale musisz poświęcić na to więcej czasu, rozeznać, co się dzieje z Tobą w środku”. Zaproponował mężczyźnie formację we Francji. Maged myślał, co w tej sprawie zrobić. Wyjazd oznaczał co najmniej 2 tysiące kosztów. Tu miał pracę, zobowiązania. Kalkulował to w głowie, myślał, jak to pogodzić. I chwilę później dostał SMS o treści: „Idź do banku, możesz wypłacić swoje 2 tysiące dolarów”. Okazało się, że kolega, któremu jakiś czas wcześniej pożyczył pieniądze, właśnie tego dnia postanowił je oddać. Dokładnie w tym dniu i dokładnie taką sumę, jaka była potrzebna. – To był znak Ducha Świętego. Nie mam co do tego wątpliwości! – mówi dziś Maged.

>>> Abp Ryś: Duch Święty jest darem, którego najbardziej potrzebujemy

„Szukajcie najpierw Królestwa niebieskiego”  

Beata, żona Mageda, urodziła się w Polsce, w rodzinie katolickiej, ale jak wspominała w czasie spotkania Chemin  Neuf – jako nastolatka buntowała się i oddaliła od Kościoła. Jak dziś wspomina, na niedzielną mszę patrzyła bardziej jak na cotygodniową tradycję, rytuał, niż jak na głębokie i realne spotkanie. Wewnętrznie jednak zawsze byłam przekonana, że Bóg istnieje i że mnie kocha – mówi. Pamięta, że gdy jeździła na weekendy do cioci, nie chcąc sprawiać jej zawodu, szła z nią na mszę do kościoła. I pewnego razu usłyszała śpiew dziecięcego chóru: „Szukajcie najpierw Królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam dodane”. Te słowa „Szukajcie najpierw…” wsiąkały we mnie, jak kropla wody, która wpada na suchą gąbkę. Tą suchą gąbką było wtedy moje serce – wspomina Beata Ta kropla nawadniała mnie. Wiedziałam już, że to jest to! Moja nowa misja. Chcę szukać Królestwa niebieskiego – mówi i podkreśla, że od tamtego momentu wzrastała w niej świadomość, że w życiu tak naprawdę wystarczy tylko zatroszczyć się o szukanie Królestwa niebieskiego. To słowo stało się drogowskazem w moim życiu – mówi. 

Fot. pixabay

Beata wspomina, że na tych pierwszych spotkaniach bywało tak, że irytowała ją radość, jaką ci ludzie odczuwali z przeżywanej wiary. Denerwowało mnie to. Byłam wkurzona, że są tak szczęśliwi i w pewnym stopniu im tego zazdrościłam. Potem zrozumiałam, że Pan Bóg przyszedł do mnie przez radość. Ta radość to był efekt działania Ducha Świętego Beata wspomina też, że w czasie tych rekolekcji przeżyła bardzo konkrety moment spotkania z Jezusem. Pan Bóg niekiedy zatrzymuje człowieka. Tak było wtedy. Przechodziłam obok sali, w której trwała adoracja. Zatrzymałam się, uklęknęłam i płakałam z radości, bo dotarło do mnie, że nic więcej nie potrzebuję. Naprzeciwko jest Pan. To spotkanie z Bożą miłością, która jest za darmo – dodaje kobieta.

>>> Franciszek: Duch Święty uczy nas łagodności, delikatności. Duch Święty nie uczy nas obrażania

„Wiedziałam, że coś się otwiera…” 

Na spotkaniu Chemin Neuf w Wesołej koło Warszawy zobaczyła ludzi, którzy mają w sobie radość życia i radość z przeżywanej wiary. To nie było udawane. Pomyślałam wtedy, że coś z tego królestwa, o którym słyszałam w tamtej pieśni, tu jest! – wspomina. Podkreśla, że bardzo ważnym elementem takiego spotkania jest możliwość indywidualnej rozmowy z członkami grupy oraz z osobami duchownymi. W takich momentach często pojawiają się wątpliwości, są pytania. Beata zaczęła się modlić i odkrywać słowo Boże. Postanowiłam, że chcę żyć tym Kościołem, chcę być jego członkiem. Zawsze wiedziałam, że Bóg mnie kocha, ale teraz już chciałam mu na tę miłość odpowiedzieć – mówi z niemałym wzruszeniem i radością w głosie. Oddałam życie Jezusowi, wiedziałam, że coś się otwiera, coś się szykuje. Poczułam powiew Ducha Świętego. Nie wiedziałem, co będzie dalej, ale wiedziałam, że to będzie dobre – mówi Beata. 

fot. usplash

Przyszedł czas, że Maged i Beata spotkali się na swoich życiowych drogach. Było też tak, że cały czas towarzyszyła im lektura Pisma Świętego. To Maged zaproponował, by razem czytać Pismo Święte, jeden rozdział dziennie – wspomina jego żona. Maged modlił się też tekstem Abrahama, który „opuścił swój kraj, swoją rodzinę”. I ja, czytając ten tekst, mam wrażenie, że to słowo jest dla mnie. Miałem wrażenie, że to Bóg mówi do mnie – wspomina. Pamięta, że od tamtego czasu jego wybory „nie były jego”. To były wybory z Duchem Świętym. Dla Niego nie ma barier. On wchodzi w rodzinę, w relację z dziewczyną, w pracę, we wszystkim tym Duch Święty zamieszkuje, prowadzi i otwiera kolejna drzwi – mówi Maged. Podobny werset rezonował w głowie Beaty. To oczywiście wspominane wyżej „Szukajcie najpierw Królestwa niebieskiego…”. I przypomniała sobie wtedy swoje myśli sprzed kilku lat: „Jeżeli mam wyjść za mąż, to ważniejsze jest szukanie Królestwa niebieskiego, a mąż będzie mi dany”. Wiedziałam, że w odpowiednim czasie i miejscu spotkamy się. Jak spojrzałam w jego oczy, to już wiedziałam, że to mój przyszły mąż i ojciec moich dzieci. Żyłam z taką ufnością, że Bóg się mną opiekuje i dba o moje życie – mówi z przekonaniem. A uczestnikom spotkania i wszystkim innym radzi: Nie bójcie się otworzyć drzwi Chrystusowi. On nic nie zabiera, ale odda Wam wszystko”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze