Fot. materiały prasowe

Góry skrywają tajemnice. Kryminały z Karkonoszami w tle [RECENZJA]

Sławomir Gortych na razie wydał dwie powieści kryminalne (poniekąd i sensacyjne), których akcja rozgrywa się w Karkonoszach. Warto po nie sięgnąć, bo są nie tylko ciekawe fabularnie, ale stanowią też solidną dawkę historii. 

Będąc jesienią w Szklarskiej Porębie, usłyszałem o książce „Schronisko, które przestało istnieć” (Wydawnictwo Dolnośląskie). Tytułem tym zadebiutował w zeszłym roku Sławomir Gortych, młody dentysta pochodzący z Dolnego Śląska (i twórca bloga i profilu na Instagramie Zagubiony w Karkonoszach). Podczas mojego pobytu w Karkonoszach było nawet spotkanie z autorem, na które jednak nie udało mi się dotrzeć. Książka mnie jednak zainteresowała – zastanawiało mnie, co takiego w niej jest, że aż tak mocno promuje się ją w Szklarskiej Porębie. Odpowiedź poznałem jakimś miesiąc temu, gdy w końcu ją kupiłem i potem przeczytałem. I szybko też postarałem się o drugi tom – „Schronisko, które przetrwało” (Wydawnictwo Dolnośląskie) – który właśnie się ukazał. Bo faktycznie – książki Gortycha są warte polecenia! 

Książki pełne tajemnic 

Książki Sławmora Gortycha to przede wszystkim dobrze napisane powieści kryminalno-sensacyjne. Warto czytać je w kolejności wydania, ponieważ stanowią cykl (autor planuje trylogię – właśnie pisze trzecią powieść). W pierwszym tomie poznajemy historię Maksa, młodego stomatologa (czyżby autor utożsamiał się trochę właśnie z tym bohaterem?). Chłopak przyjeżdża na tydzień urlopu do Schroniska Nad Śnieżnymi Kotłami (to akurat miejsce fikcyjne), w którym kilka tygodni wcześniej zginął jego wujek. Maks chce odpocząć – rzeczywistość jednak mu na to nie pozwala. Zaczyna odkrywać, że przed śmiercią wujek interesował się historią pewnego schroniska – a śmierć mężczyzny chyba jednak nie była tylko nieszczęśliwym wypadkiem… W śledztwie Maksowi pomaga Marta, pracowniczka jednego z okolicznych schronisk. W drugim tomie towarzyszmy za to Justynie – kierowniczce Schroniska Odrodzenie, przyjaciółce Maksa i Marty. Akcja tej powieści dzieje się dwa lata po zakończeniu fabuły pierwszego tomu. W Odrodzeniu zaczyna się remont. W schronisku dochodzi do włamania. Justyna odkrywa, że celem włamywaczy był tajny pokój, o którego istnieniu nie wiedziała. Postanawia odkryć, jakie tajemnice ukryte są w tym pomieszczeniu. 

>>> Mikołajek w każdym z nas [RECENZJA]

Lekcja historii 

Książki Gortycha nie są zwykłymi powieściami kryminalno-sensacyjnymi. Ważną rolę odgrywa w nich też historia. W obu powieściach autor bardzo mocno odnosi się do czasów okołowojennych. Czytelnik przenoszony jest w czasie do tamtych lat – i ma okazję trochę inaczej spojrzeć na Dolny Śląsk, a przede wszystkim na Karkonosze. Historyczna perspektywa, którą kreśli Gortych, jest bardzo ciekawą lekcją na temat historii tego obszaru dzisiejszej Polski. Bo to tereny, które w tamtych latach wcale polskie nie były. Możemy więc zobaczyć napięcia, które miały miejsce na tym terenie przez wojenną zawieruchę, a potem przez decyzje terytorialne podjęte po wojnie. Historyczna część książek jest bardzo żywa. I do tego też realistyczna. Zwłaszcza w drugim tomie – gdy czytelnikowi przybliżone zostają realia obozów dla młodzieży zrzeszonej w Hitlerjugend. Przyznam, że niektóre fragmenty były wręcz szokujące i zaskakujące. Pisarzowi udało się oddać wojenne realia bez owijania w bawełnę – bardzo konkretnie i mocno. I nawet jeśli pewne postaci z warstwy historycznej są fikcyjne – to i tak oddają rzeczywistość tych bardzo ciężkich czasów. O tym, że pisanie na ten temat nie było łatwe (było strasznym doświadczeniem) pisze zresztą w posłowiu do drugiego tomu sam autor.  Lektura tych powieści to zatem świetna, choć bardzo trudna lekcja historii. Uważam jednak, że właśnie w ten sposób powinno docierać się do ludzi z wiedzą historyczną – pokazując realia danych czasów w odniesieniu do życia zwykłych ludzi, a nie tylko tych wielkich (co nie zawsze znaczy pozytywnych!) postaci historycznych i kluczowych wydarzeń. 

fot. unsplash

Dzieje się wiele 

Sławomir Gortych doskonale prowadzi narrację w swoich książkach. Fabuła z czasów dawnych ma istotne znaczenie dla wydarzeń współczesnych. To w historii bohaterowie odnajdują odpowiedzi na ważne pytania – i to dzięki niej ostatecznie udaje im się rozwiązać zagadki. Zresztą, nasi bohaterowie nieraz zostają zaskoczeni, bo okazuje się, że nie tylko ta wielka historia ma znaczenie dla ich śledztw. Grzebiąc w przeszłości mogą też dowiedzieć się sporo na temat własnych historii – co prowadzi do swoistego katharsis, zwłaszcza w drugim tomie. Autor co rusz zastanawia na czytelnika pułapki, myli tropy – przez co ostatecznie nie tak łatwo domyślić się, co się naprawdę wydarzyło i kto jest winny. Zaskakujących zwrotów akcji jest w tych książkach naprawdę wiele. Pierwsza powieść jest spokojniejsza, druga bardziej sensacyjna. „Schronisko, które przetrwało” pisane było bowiem w czasie pandemii i lockdownów – Gortych chciał więc odreagować ten trudny czas i dać czytelnikowi do rąk bardziej dynamiczną powieść. To mu  się udało – w kluczowych momentach napięcie sięga zenitu. A czytelnik zaczyna się naprawdę bać o życie głównych bohaterów. Co istotne, autorowi udało się też wpleść do fabuły trochę wątków obyczajowych. Śledzimy więc także sercowe dylematy, z którymi zmagają się nasi bohaterowie. Połączenie życia prywatnego ze śledztwami wyszło Gortychowi bardzo dobrze! A dzieje się tam naprawdę wiele – czytelnik nie ma czasu na nudę. 

>>> Jak zaczarować widownię? O „Pięknej i Bestii” z Poznania [RECENZJA]

Wyruszmy na szlak 

Dobrze napisani bohaterowie. Gdyby byli byle jacy – to te powieści by mnie nie zainteresowały. Tymczasem Gortychowi udało się zbudować kilka bardzo ciekawych postaci, którym czytelnik zwyczajnie kibicuje i chce dla nich jak najlepiej (nawet jeśli mają na sumieniu małe grzeszki – bo błędy też im się zdarzają). Chcemy towarzyszyć im w śledztwach, które prowadzą. Czujemy się trochę jak na wycieczce, której przewodzi charyzmatyczny przewodnik. Chcemy go słuchać i za nim iść, bo czujemy, że ma nam do powiedzenia wiele ciekawych rzeczy. I choć intuicja podpowiada, że główni bohaterowie na pewno musza przeżyć – to są  momenty, w których naprawdę zaczynamy się o nich bać. Ale bohaterem tych powieści są też same Karkonosze. To góry skrywające mnóstwo tajemnic, nad którymi czuwa Liczyrzepa. Lektura książek Gortycha pozwala jeszcze lepiej poznać miejsca, które pewnie wielu czytelników miało okazję odwiedzić. Szlaki, które pewnie niejedna i niejeden z nas miał okazję przemierzyć. A jeśli ktoś nie zna tych miejsc – to po przeczytaniu obu powieści na pewno poczuje ochotę, by poznać Szklarską Porębę, Karpacz i okoliczne szczyty. Szukając książek, które są wartościowe, ale jednocześnie ich lektura stanowi też dobrą rozrywkę – warto sięgnąć właśnie po karkonoskie kryminały Sławomira Gortycha. Czyta się je bardzo dobrze (i szybko) i są też potężną lekcją historii (a trochę też i geografii). Czas spędzony z nimi na pewno nie będzie czasem zmarnowanym! Zatem – wyruszmy razem na książkowy szlak. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze