Fot. PAP/EPA/MONIRUL ALAM

W jaki sposób powstają nasze opinie? O pułapce osądzania

„Z nim się nie dogadasz”, „on zawsze tak robi”, „on pięknie mówi, musi być dobrym człowiekiem”  – często to słyszymy, ale też często wypowiadamy podobne sądy i opinie. Warto zdać sobie sprawę z tego, w jaki sposób powstają one w naszej głowie. Czasami oszukujemy sami siebie.

Kiedy wyrabiamy sobie opinie na jakiś temat, wydajemy sądy na temat czyjegoś postępowania, często nie zdajemy sobie sprawy, że nasza perspektywa jest mocno ograniczona. Oglądamy świat w jakimś ułamku, a do tego sprawy nie ułatwia nam nasza własna pamięć i intuicja.

Przecież myślę logicznie

Logika i świadome myślenie działają najlepiej wtedy, kiedy to, co nas spotyka jest konkretne i sprawdzone. Ale niekoniecznie wszystko zawsze działa, kiedy w grę wchodzą relacje z innymi ludźmi, pełne emocji, szczegółów i skomplikowanych kontekstów. Wtedy najczęściej posługujemy się intuicją.

>>> Czy człowiek uzależniony będzie zbawiony? [ROZMOWA]

Często wydaje się nam, że słuchamy naszego rozmówcy i w sposób logiczny oceniamy jego wypowiedź i całą jego osobę. Ale nasza podświadomość śledzi drobne elementy interakcji. Wychwytuje sygnały, które pozostają poza świadomością.

Fot. PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU

Siódmy zmysł

Intuicja posługuje się wiedzą, którą gromadzimy przez całe życie. Nasz mózg zapamiętuje niesamowicie wiele rzeczy. I nie chodzi tylko o to, co możemy sobie przypomnieć i wypowiedzieć. Ale także o mnóstwo szczegółów spotkań, ton głosu, zapachy, przygody. Wszystko, co nasze emocje uznają za ciekawe i warte tego, by odłożyć gdzieś na półkę jako coś, co może służyć budowaniu doświadczenia i przetrwaniu w ludzkiej dżungli.

Pamięć, doświadczenie, emocje, przekonania (te racjonalne i nieracjonalne) – to wszystko składa się na intuicję. A co za tym idzie, często na niemal natychmiastowe wydawanie sądów. Ma to oczywiście swoje zalety, ale też wady.

Pułapka

Nasza pamięć może nas jednak wpędzić w pułapkę. Pamięć ma bowiem tendencję do przekręcania i koloryzowania. A wszystko po to, by chronić nasze dobre samopoczucie. I dlatego często w pamięci nasze wady są umniejszone, jesteśmy bardziej błyskotliwi niż to miało miejsce w rzeczywistości i nasze racje są bardziej dowartościowane.

Fot. PAP/EPA/ANTONIO BAT

Wewnętrzny pochlebca i wewnętrzny krytyk

Najczęściej popadamy albo z zbytni optymizm odnośnie do siebie i innych albo w nadmierne czarnowidztwo. Te dwie opcje zależne są od tego, czy większy głos w naszej głowie ma wewnętrzny pochlebca czy wewnętrzny krytyk.

Wewnętrzny pochlebca umniejsza nasze wady, dowartościowuje, widzi sukces tam, gdzie może nie do końca go odnieśliśmy. Podczas zapisywania i wydobywania wspomnień wypadamy na bardziej przyzwoitych, dowcipnych, skłonnych do porozumienia. Robi wszystko, żebyśmy ocalili dobre mniemanie o sobie.

Może też się tak zdarzyć, że silniejszym wewnętrznym głosem jest wewnętrzny krytyk i sędzia. Zajmuje się tropieniem naszych błędów, wad i niedociągnięć. Osoby, u których ten krytyk jest dość rozwinięty najczęściej albo zbyt surowo oceniają siebie, albo zbyt krytycznie patrzą na innych, albo obawiają się krytyki ze strony innych.

Przez dziurkę od klucza

Rzeczywistość, którą oglądamy i o której wydajemy sądy zawsze widzimy z ograniczonej perspektywy.

Po pierwsze – nie widzimy wszystkiego. To jest trochę tak, jakbyśmy do pokoju zaglądali przez dziurkę od klucza i na tej podstawie wyrabiali sobie opinię na temat tego, jak tam jest i w jaki sposób żyją ludzie, którzy się znajdują w środku.

Po drugie – nasze doświadczenie, pamięć i skojarzenia, stereotypy i przekonania, którymi się posługujemy, cała nasza intuicja – mogą nieco przekłamywać rzeczywistość. Zawsze oglądamy świat ze swojej subiektywnej perspektywy, przez pryzmat własnej intuicji.

Fot. PAP/EPA/Ernesto Mastrascusa

Ufam, ale sprawdzam

Czy zatem nie mogę ufać swojej intuicji, swoim opiniom? Można ufać, ale warto mieć na tyle otwarty umysł, by sprawdzić, jaka jest rzeczywistość. Dać sobie trochę czasu na wyrobienie opinii i nie kierować się pierwszym wrażeniem. Oczywiście w kwestiach błahych nie potrzebujemy weryfikować naszych opinii. Nie musimy długo zastanawiać się nad tym, czy do rosołu lepsza jest natka pietruszki czy lubczyk. Ale zwłaszcza w kwestiach, które dotyczą innych, warto – a nawet trzeba – się nieco wysilić, by kogoś nie skrzywdzić naszą fałszywą opinią czy osądzeniem.

Wyższy level – empatia

Umiejętność brania pod uwagę innego punktu widzenia, „wejścia w czyjeś buty”, by widzieć w ogóle potrzebę brania pod uwagę innego człowieka nazywamy empatią. To jedna z tych cech, o której możemy powiedzieć, że świadczy o naszym człowieczeństwie.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze