Muzykę kościelną przez kilka stuleci tworzyli najlepsi z najlepszych [ROZMOWA]
Dorota Giebułtowicz (KAI): Jest Pan inicjatorem Międzynarodowego Festiwalu „Organy Archikatedry”, który ma już długą, bo 28-letnią tradycję. Jak narodził się pomysł Festiwalu?
Przemysław Kapituła: To był 1993 r., wtedy do Warszawy przyjechał papież Jan Paweł II i z tej okazji stworzyliśmy Festiwal Muzyki Sakralnej. A później, niejako w kontynuacji, bo Festiwal trwał tylko tydzień, a dla nas to było za mało, i chyba dla publiczności też, zorganizowaliśmy Festiwal „Organy Archikatedry”, który trwa do dziś – zawsze w tym samym czasie od pierwszej niedzieli lipca do października, zawsze w niedziele i zawsze o tej samej godzinie – 16.
Czy od początku był on zamierzony jako festiwal międzynarodowy?
– Od początku było tak zaplanowane. Dodam, że nazwa: „Organy Archikatedry” powstała przez przypadek: wymyślił ją plastyk, który projektował plakat. Zamówiliśmy projekt plakatu na 1. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej. Plastyk u góry plakatu umieścił wielki napis: Organy, a z prawej prostopadle w dół: Archikatedry. Nam się to spodobało, weszło do nazwy, i tak pozostało do dziś. Wzór plakatu też jest nie zmieniony, początkowo tylko był czarno-biały, a dziś jest kolorowy.
>>> Każdy potrafi zaśpiewać gamę. Niewielu wie, że zawdzięczamy ją… Janowi Chrzcicielowi
Czy nie ma trudności z zaproszeniem organistów w sezonie wakacyjnym?
– Do tej pory nie było większych problemów, oczywiście jak Covid się zaczął, to pojawiły się trudności. Ale w normalnych warunkach wszyscy chętnie przyjeżdżają, niektórzy wiele razy powracają, jak Giampaolo Di Rosa, który miał inaugurujący koncert 4 lipca. Festiwal obrasta swoimi przyjaciółmi, muzycy chętnie przyjeżdżają, zresztą to nie jest amatorskie przedsięwzięcie, artyści dostają honoraria.
Czy na koncertach jest wykonywana tylko muzyka sakralna czy szerzej organowa?
– W świecie organistów uważa się, że muzyka wykonywana w kościołach, nawet jeśli nie jest sakralna, ona się sakralizuje. Np. Bach pisał preludia i fugi, które nie są utworami sakralnymi, w odróżnieniu od jego chorałów, jednak gdy wykonujemy je w czasie Mszy, na rozpoczęcie czy na zakończenie, traktuje się je jako utwory sakralne. Staramy się trzymać pojęcia „muzyka sakralna”, ale luźno rozumiana.
Organy archikatedry mają piękne brzmienie. Czy są to stare organy?
– Mają 34 lata. Zbudowano je w 1987 r., czyli jeszcze w czasie socjalizmu przez niemiecką firmę Eule. Zawdzięczamy je staraniom prof. Jerzego Erdmana. Tak się szczęśliwie złożyło, że wtedy dla władz kościelnych nie były specjalnie kosztowne z powodu inflacji i przeliczników na ruble transferowe. To cud, że organy powstały, bo w tej chwili są warte 1,5 mln euro.
Organy zawsze się buduje na zamówienie dla konkretnego kościoła. Firma przyjeżdża, mierzy wnętrze, bada warunki i dopiero po roku lub dwóch powstaje instrument. Następnie składają go w swojej siedzibie, sprawdzają, czy wszystko działa, później rozkładają i przewożą do kościoła. Tam, po ponownym złożeniu, co trwa miesiąc, zaczynają go „intonować”, czyli stroić. Na koniec wykładają całe wnętrze dywanami, żeby mieć efekt pochłaniania dźwięku, tak jakby byli ludzie, i wtedy ostatecznie regulowalne są piszczałki.
Warszawska archikatedra jest średniej wielkości, a organy duże: mają 4 tysiące 301 piszczałek, trzy klawiatury do grania rękami i jedną nogami, 60 registrów, czyli przycisków do załączania tzw. głosów. Niezbyt duża kubatura wnętrza i wielkie organy tworzą dobry efekt.
>>> O mój Jezu w Hostii skryty – poruszające wykonanie pieśni eucharystycznej [WIDEO]
Jest Pan dyrektorem Fundacji Festiwal Muzyki Sakralnej. Czym zajmuje się Fundacja?
– Poza dwoma wymienionymi festiwalami: Muzyki Sakralnej i „Organy Archikatedry” organizujemy jeszcze Festiwal „Organy Śródmieścia”. W centralnej dzielnicy Warszawy mamy sporo kościołów ze znakomitymi organami, które warto żeby zabrzmiały w formie koncertowej. Bardzo sobie cenię, że zawsze nas wspierają władze Śródmieścia. Festiwal odbywa się jesienią: trwa przez 8 niedziel września i października. Organizujemy też koncerty chopinowskie w Muzeum Archidiecezjalnym.
Jest Pan również członkiem Komisji Muzyki Kościelnej Archidiecezji Warszawskiej. Odnoszę wrażenie, że niektóre kościoły posiadają znakomite organy, ale ich możliwości nie są w pełni wykorzystywane, gdyż organiści nie mają dobrego zawodowego przygotowania.
– Jak kończyłem studia 30. lat temu, to z organami było nie najlepiej i organistami także. To wynikało z różnych przyczyn, politycznych czy finansowych. Powrót do normalności zaczął się w 1989 r. Wiele instrumentów wyremontowano czy zbudowano, co było połączone z dużymi kosztami. Tak samo poziom organistów się podnosił. Na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina wprowadzono Wydział Muzyki Kościelnej, poza tym przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie działa Instytut Szkolenia Organistów. Siłą rzeczy poziom muzyki organowej się podwyższa. Trzeba jednak uwzględnić, że zatrudnienie wykształconego muzyka, który ma grać na dobrych organach, wiąże się finansami. Nie wszyscy proboszczowie chcą czy mogą temu podołać.
Sam jest Pan koncertującym organistą. Można będzie Pana usłyszeć także na tegorocznym festiwalu. Proszę powiedzieć, jakie są Pana zainteresowania muzyczne?
– Jak był lockdown miałem więcej czasu i słuchałem Elvisa Presleya. Zauważyłem, że jego muzyka w dużej części wywodzi się z muzyki chrześcijańskiej; te chórki, które stoją za Presleyem, są jakby przeniesione z Kościoła protestanckiego na estradę. Później słuchałem Freddie’go Mercurego, u którego dostrzegłem z kolei wpływy muzyki Presleya.
Muzykę kościelną przez kilka stuleci tworzyli najlepsi z najlepszych. A potem kolejni kompozytorzy z tego korzystali, bo było to zrobione przez mistrzów, geniuszy. Dlatego także tacy artyści, jak Elvis Presley czy Freddie Mercury czerpią z muzyki protestanckiej, katolickiej, czyli chrześcijańskiej. Możemy więc mówić o chrześcijańskich korzeniach Europy.
Na zakończenie Festiwalu wręczana jest nagroda: „Srebrna Piszczałka”. Wiem, że Pan też jest laureatem tej nagrody.
– Nagroda jest przyznawana od 22 lat za wkład w rozwój muzyki sakralnej w Polsce. Nagrodę wręcza osoba, która reprezentuje Kościół katolicki, obecnie – przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki. Ja ją otrzymałem jeszcze z rąk prymasa Józefa Glempa. Wyboru dokonuje kapituła, złożona z byłych laureatów, i abp Gądecki.
>>> Dojrzałość w wierze [ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM KRAWCZYKIEM]
Muzyka sakralna to dość duży obszar kultury, który jest postrzegany marginalnie. Organy są lekceważone, a przecież to od nas wszystko się zaczęło. Wszyscy wielcy kompozytorzy to byli organiści: Verdi, Puccini, Rossini, Bach. Zapomina się, że Chopin także był organistą – grywał w kościele wizytek w Warszawie w czasie Mszy.
Organista musi improwizować, śpiewać, grać, prowadzić chór – to jest świetne przygotowanie do tworzenia kompozycji. Współcześnie organistów się inaczej postrzega, może ostatnio trochę lepiej, ale często ich się lekceważy, bo nie dość, że gra w kościele, to jeszcze gdzieś tam u góry.
Proszę o krótkie wprowadzenie w najbliższe koncerty.
– Organiści, którzy będą koncertować w lipcu, są znakomitymi muzykami, dojrzałymi, z dorobkiem. W niedzielę 18 lipca zagra Yuzuru Hiranaka, najsłynniejszy japoński organista, który jest laureatem prestiżowego konkursu w Chartres we Francji. Niesamowicie pracowity, gra fantastycznie, z polotem, a jednocześnie reprezentuje najwyższy poziom techniczny. Co ciekawe, zagra na organach m.in. Ballady Fryderyka Chopina.
25 lipca wystąpi Eric Hallein z Belgii, dojrzały organista, kilka razy występował u nas i zawsze grał pięknie. Taka francusko-belgijska jakość. Publiczność go bardzo lubi.
1 sierpnia usłyszymy recital Martina Bernreuthera z Niemiec, katedralnego organisty z Eichstätt. To świetny wirtuoz. Niemiecka kultura w najlepszym wydaniu.
8 sierpnia zagra rektor Akademii Muzycznej w Katowicach Władysław Szymański. Był przez wiele lat organistą w Bazylice św. Wojciecha w Mikołowie, gdzie znajdują się zabytkowe przeszło 150-letnie organy. Ma w programie zawsze utwory, które są rzadko grane, ale bardzo piękne. W tym roku zagra np. nieznane mi „Preludium pastoralne” Wł. Żeleńskiego.
A kiedy będzie można posłuchać Pana recitalu?
– Wystąpię 29 sierpnia w niedzielę o godz. 16. Zagram Toccatę i fugę b-mol Bacha, spróbuję ją wykonać w nowy sposób. Na koniec zaprezentuję utwór kompozytora, którym się wiele lat zajmuję – Feliksa Nowowiejskiego: Improwizację z IX Symfonii na temat „Bogurodzicy”. To fantastyczny utwór, ale dość długi, półgodzinny, dlatego zagram tylko sam efektowny finał. Serdecznie zapraszam!
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów w popularyzacji muzyki organowej.
***
Przemysław Kapituła – organista i impresario muzyczny. Jest inicjatorem, dyrektorem naczelnym i artystycznym Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej w Warszawie oraz Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej „Organy Archikatedry”. Pomysłodawca i twórca wielu przedsięwzięć artystycznych na terenie Warszawy i Polski m.in. cykli koncertów: „Organy Parafii Św. Wojciecha na Woli”, „Organy Mazowsza”, „Organy Śródmieścia”.
Jest członkiem Komisji Muzyki Kościelnej Archidiecezji Warszawskiej. Absolwentem Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie organów prof. J. Serafina, przez szereg lat współpracował z prof. J. Erdmanem. Regularnie koncertuje w kraju, w Europie i Ameryce Płd. Specjalne miejsce w jego zainteresowaniach zajmuje twórczość M. Surzyńskiego i F. Nowowiejskiego).
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |