Fot. PAP/EPA/LEONID SCHEGLOV / HANDOUT

Po pierwsze: ludzie. Moniki Białkowskiej spotkania z uchodźcami

My – oni. Lepsi vs gorsi? Kryzys uchodźczy stawia przed nami wiele pytań. A to przecież realna historia bardzo konkretnych osób. Niektórych możemy teraz poznać dzięki Monice Białkowskiej. 

Temat uchodźców w ostatnich tygodniach jest nam szczególnie bliski. Do Polski przybyło kilka milionów Ukraińców, którzy uciekli z kraju zaatakowanego przez Władimira Putina. Także w Domu Misyjnym, w którym znajduje się nasza redakcja zamieszkała grupa uchodźców. Jednak temat uchodźczy nie zaczął się 24 lutego, w dniu rozpoczęcia wojny. I to pokazuje w swojej książce „Nawe jeśli umrę. Twarzą w twarz z uchodźcami” Monika Białkowska. 

>>> Na miłość nigdy nie jest za późno [FELIETON] 

Na czasie 

Książka Moniki Białkowskiej powstała jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie i pojawieniem się w Polsce licznej grupy uchodźców zza wschodniej granicy. Tylko we wstępie reporterka odnosi się do obecnej sytuacji – i to zaznaczając, że takie jest właśnie ryzyko reportera: „musi w pewnym momencie zatrzymać swoją opowieść, choć wie, że świat się nie zatrzymał”. Autorka ma rację, świat nie zatrzymał się w momencie oddania w styczniu gotowego pliku z książką. Ale to nie zmienia faktu, że udało jej się uchwycić wyjątkowy, a zarazem niełatwy kawałek historii współczesnej Europy. Monika Białkowska opowiada o uchodźcach – i porusza w ten sposób tak często nieczułe na ten problem sumienia ludzi żyjących w bardzo wygodnej części świata. Kryzys ukraiński może zmienił trochę postrzeganie uchodźców, ale przed nim – przynajmniej w Polsce – nie byli oni zbyt lubiani. Budowano wokół nich szereg murów, próbując pokazać ich w złym świetle. Dzięki temu nasze społeczeństwo było nastawione bardzo anty. Zresztą, nadal pewnie na uchodźców innych niż ci z Ukrainy nie jesteśmy zbyt otwarci. Autorka w odpowiednim momencie zaproponowała czytelnikom książkę o migrantach.  

>>> Uchodźcy z Ukrainy czytali medytacje podczas drogi krzyżowej

Zajrzeć w życiorysy 

Monika Białkowska opowiada o trzech miesiącach spędzonych wśród uchodźców w kilku europejskich krajach. Odwiedziła Grecję, Włochy, Polskę, Szwecję. To w tych państwach spotkała się z uchodźcami dziesięciu różnych narodowości. Z bardzo różnymi ludźmi. I opowiada o historii spotkań z nimi – i o nich samych. Poruszające jest to, że autorka dotyka właśnie bezpośrednio ludzkich historii. Można tworzyć wielkie eseje o tym, czym jest uchodźctwo, ale można też o nim opowiedzieć właśnie przez pryzmat ludzi. I w ten sposób poruszyć najczulsze strony w naszych wnętrzach. „Spotkałam kilka osób. Zajrzałam w kilka życiorysów. Usłyszałam o kilku podróżach. Kilka razy śmiałam się z ludźmi i z nimi też płakałam. Tylko o tym mogę opowiedzieć – o tym, dlaczego się ich nie boję, i o tym, dlaczego jest mi wstyd” – wyznaje już na początku książki Białkowska. I takim tropem powinien podążyć też czytelnik jej książki. Powinien bez uprzedzeń, bez stawiania wcześniej tez przyjrzeć się bohaterom opowieści reportażystki. 

Fot. Materiały prasowe

Ateny i Podlasie 

Cztery miejsca opisywane przez Białkowską to cztery różne światy. Temat uchodźców w każdym z nich wygląda zupełnie inaczej. Spójrzmy choćby na Grecję. To kraj,  w którym – jak czytamy – „uchodźcy byli zawsze. To na mapie Europy takie miejsce, które przez samo swoje położenie staje się pierwszym celem tych, którzy marzą o lepszym życiu”. Poruszają opowieści o ludziach z daleka, którzy teraz żyją na ulicach greckiej stolicy. Krótkie historie – są jak fotografie. Autorka zaprasza nas w taki właśnie migawkowy sposób do przyjrzenia się swoim bohaterom. Nie zawsze jednak uchodźcy są daleko od nas. Autorka sporą część publikacji poświęciła swojej wizycie w listopadzie 2021 roku na Podlasiu – gdy kryzys uchodźczy rozgrywał się na granicy polsko-białoruskiej. Od środka opowiada więc, jak wyglądała wtedy rzeczywistość. To opowieść o ogromnym dramacie, który obserwowaliśmy przez doniesienia medialne – a zarazem któremu nie mogliśmy przeciwdziałać. Bezsilność. To słowo chyba najlepiej oddaje atmosferę tamtych minionych (czy aby na pewno?) dni.  

>>> Nie tylko uchodźcy. Caritas przygotowała dla 11 tys. seniorów kartę na comiesięczne zakupy

Monika Białkowska odwiedziła ważne dla kwestii uchodźctwa miejsca w Europie. Warto się wybrać z autorką w tę podróż, która poruszy niejedno sumienie. I wywoła jego wyrzuty. Poza historiami o ludziach Monika Białkowska podejmuje też bowiem refleksje nad naszym podejściem do uchodźców. W poszczególne opowieści jak nitki wplecione są słowa, obok których niełatwo przejść obojętnie. Jak choćby te: „W tej relacji jest jakaś wyższość. My – lepsi, silniejsi, bogatsi, ci, którzy w życiu mieli więcej szczęścia, i oni – słabsi, doświadczeni przez los, ustawieni na pozycji biorców wszelakich łask z pańskiego stołu”.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze