fot. EPA/JAMES GOURLEY

Śmierć na krzyżu – powszechna w czasach Jezusa

Apostołowie Piotr, Bartłomiej, Filip i Andrzej zginęli tak samo jak ich Mistrz – na krzyżu. Śmierć na drzewie nie było w dawnych czasach czymś wyjątkowym. Choć przeznaczona była dla nieprzeciętnych skazańców – przestępców.

Śmierć Jezusa nie była wyjątkowa. To nie był jedyny człowiek, który zginął w ten sposób. Zresztą, nawet podczas ukrzyżowania Jezusa (który był Bogiem i czlowiekiem) ewangelie wspominają o dwóch innych rzezimieszkach ukrzyżowanych obok niego. Historia zna nawet przypadek ukrzyżowania równocześnie 6 tys. ludzi. 

100 kilometrów krzyży 

Zastanawiając się nad tym, na czym polega śmierć krzyżowa, sięgnąłem do najnowszego wydania tygodnika „Newsweek”. Znajduje się tam artykuł pt. „Na krzyż trzeba było zasłużyć”. To właśnie w nim Paweł Smoleński opisuje wydarzenia z 71 r. p.n.e. Bitwa nad rzeką Silarus, to właśnie podczas tej potyczki zginął Spartakus, a także 50 tys. innych buntowników – niewolników i gladiatorów, którzy chcieli się wyzwolić z rzymskiej niewoli. Pojmano też 6 tys. jeńców. To właśnie oni zostali ukrzyżowani na stukilometrowej trasie z Kapui do Rzymu (trasa ta znana jest jako Via Appia). Powstanie Spartakusa stłumił Krassus, polityk i wódz rzymski. Już ten przykład pokazuje, że krzyż był narzędziem śmierci naprawdę wielu ludzi w starożytności. 

fot. EPA/Christophe Ena

Wyjątkowi przestępcy 

Rzymianie nie byli pierwszymi, którzy stosowali karę śmierci przez ukrzyżowanie. Nauczyli się jej od innych współczesnych im cywilizacji, które stosowały tę karę na szeroką skalę. Stosowali ją Persowie, Asyryjczycy, Babilończycy, Fenicjanie, Egipcjanie, Judejczycy czy Samarytanie. Już w IV w. przed Chrystusem Aleksander Wielki stosował ją w krajach basenu Morza Śródziemnego. Co ważne, nie wszyscy skazani na śmierć ginęli w ten sposób. Krzyż był karą wyjątkową, zarezerwowaną dla szczególnie groźnych przestępców, zwłaszcza tych, którzy występowali przeciw państwu i władzy. Do tego grona Żydzi zaliczyli Jezusa. W czasach Chrystusa była to w Judei bardzo powszechna kara (zwłaszcza między śmiercią Heroda Wielkiego w 4 r. p.n.e. a upadkiem Jerozolimy w 70 r.). Ale potem również stosowano ją w Cesarstwie Rzymskim. Dopiero Konstantyn Wielki zniósł karę śmierci przez ukrzyżowanie. Syn św. Heleny, pierwszy chrześcijański cesarz, uznał, że nikt nie powinien zginąć tak, jak zginął Bóg – Jezus Chrystus. Nie zrezygnowano jednak z wymierzania kary śmierci. Z szacunku do Boga krzyż zamieniono więc na szubienicę.

>>> Kto umarł na Golgocie? Bóg czy człowiek?

fot. EPA/YOAN VALAT

Dane techniczne 

Wyjątkowość tej kary polega na jej okrucieństwie. Skazany najpierw musiał dojść na miejsce kaźni, dźwigając swój krzyż. Ze względu na wagę najczęściej dźwigano tylko belkę poprzeczną – ale to i tak był ciężar ok. 37-54 kg (a pamiętajmy, że Jezus już wcześniej był biczowany, więc był znacznie osłabiony fizycznie). Cały krzyż mógł ważyć nawet 140 kg. Pionowa belka – ta dłuższa – mierzyła ok. 1,8-2,4 m. Poprzeczna, krótsza – 1,5-1,8 m. Było kilka rodzajów krzyża. Rzymianie najchętniej stosowali ten w kształcie litery T – współcześnie kojarzony jest z franciszkanami i z tzw. tauką. Nam jednak najczęściej krzyż kojarzy się z dwiema belkami przeciętymi w górnej części tej pionowej, dłuższej z nich. To taki krzyż widzimy w naszych kościołach i w przedstawieniach artystycznych nawiązujących do męki Chrystusa. Krzyżowano też czasem na krzyżu w kształcie litery X. Pamiętajmy też, że ofiarę przybijano do krzyża gwoździami – i to nie małymi. Miały ok. 13-18 cm długości i ok. 1 cm średnicy.

fot. PAP/Darek Delmanowicz

Nie tylko Jezus 

Śmierć krzyżowa była powolną agonią. Skazany na nią człowiek umierał przez wiele godzin. Skazaniec mógł stracić życie w 3-4 godziny, ale mógł też męczyć się i 3 dni. Czasem żołnierze pomagali męczącemu się człowiekowi – i łamali mu kości nóg, co ostatecznie przyspieszało zgon. Długo dominowała teoria, że śmierć krzyżowa była spowodowana uduszeniem. Owszem, skazaniec coraz gorzej oddychał, coraz trudniej było mu zdobywać tlen. Aby zaczerpnąć powietrza niezbędne było uniesienie przybitych ramion i wyprostowanie kolan (to dlatego złamane kości były „pomocą” – bo nie dało się pracować nogami). Niemniej, współcześnie uznaje się, że zgon na krzyżu był połączeniem kilku czynników. Z jednej strony – coraz większe problemy z oddychaniem. Skazaniec wisiał w pozycji, w której nie da się „normalnie oddychać”. Często jednak osoby powieszone na krzyżu wcześniej były katowane – np. jak Jezus, poprzez biczowanie. Organizm mógł więc już być na skraju wyczerpania, człowiek mógł też stracić sporo krwi. Do tego może dojść także odwodnienie. Od stanu, w jakim powieszono skazańca zależała długość jego agonii. Co było zatem – konkludując – najważniejszym elementem tej śmierci? Jak czytamy w internetowym opracowaniu lekarza, dr. Józefa Bieli, mamy do czynienia z uduszeniem z niewydolności oddechowej, głównie wydechowej, wstrząsem pokrwotocznym, pourazowym i ostrą niewydolnością serca z możliwym prawdopodobieństwem śmiertelnej arytmii”. Takie zatem sformułowanie mogłoby znaleźć się w akcie zgonu Jezusa z Nazaretu. Poza Jezusem na krzyżu śmierć spotkała też wielu świętych Kościoła: apostołów Bartłomieja, Andrzeja, Piotra i Filipa, a także św. Pawła Miki czy męczenników z Nagasaki. Na krzyżu umiera też św. Dyzma. Co ciekawe, umiera razem z Chrystusem – bo to ewangeliczny Dobry Łotr. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze