Bazylika św. Floriana w Krakowie, fot. Maciej Kluczka

Szlakiem krakowskich kościołów. U Matki Bożej Śnieżnej i Jezusa Milatyńskiego

Już wrzesień, ale przecież wciąż trwa lato! Choć pogoda dała nam już sygnał, że zbliża się jesień, to wciąż mamy nadzieję, że wrześniowe weekendy będą ciepłe i słoneczne. Póki więc trwa astronomiczne i kalendarzowe lato trwa my jesteśmy na naszym misyjnym, wakacyjnym, szlaku 

Swoją drogą – studenci i emeryci lubią wrzesień. To czas, gdy można złapać jeszcze słoneczne promienie, a nie ma już tłumów turystów i urlopowiczów. Dziś zaglądamy do Krakowa. Zaproszę Państwa na spacer szlakiem kościołów istotnych w historii grodu Kraka. Są ważne, choć nie zawsze spotkamy je w przewodnikach, a warto do nich zajrzeć, poznać ich historię i zatrzymać się na modlitwę. Zacznijmy od Starego Kleparza. Rynek Kleparski, zwany popularnie w Krakowie Starym Kleparzem, to najstarsze funkcjonujące targowisko w Krakowie. Powstało w zachodniej części rynku nieistniejącego już miasta i mimo iż wielu próbowało zamienić to miejsce w plac reprezentacyjny, to górę wzięła wielowiekowa tradycja i przyzwyczajenia krakowian.

Kościół św. Wincentego a Paulo w Krakowie, fot. Maciej Kluczka

Misjonarze ze Starego Kleparza 

Przy ulicy św. Filipa znajdziemy wciśnięty między dwie kamienice kościół Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie, który znany jest jako sanktuarium Matki Boskiej Lourdeńskiej. W kaplicy świątyni znajduje się słynąca łaskami figura NMP Niepokalanej z Lourdes. Wykonano ją jako jedną z pierwszych na świecie, jeszcze za życia św. Bernadetty Soubirous (której Maryja ukazywała się 18 razy w Grocie Massabielskiej). Figurę przywiózł do Polski francuski misjonarz ks. Piotr Soubielle, który w Krakowie w 1866 r. został przełożonym odradzające się Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misji. Bardzo pokochał Polskę, a swoje duszpasterstwo oparł właśnie na nabożeństwie do Niepokalanej z Lourdes.

>>> Polski Nazaret [ZDJĘCIA]

fot. Maciej Kluczka

Dodatkową przyczyną szerzenia się tego nabożeństwa było jego cudowne uzdrowienie po ciężkim wypadku. Misjonarz figurę najpierw umieścił w kaplicy domowej zgromadzenia, później rozpoczął starania o budowę nowego kościoła pod wezwaniem św. Wincentego a Paulo. Liczne wota umieszczone w ścianach kaplicy świadczą o nadzwyczajnych łaskach otrzymanych za pośrednictwem Maryi. W każdą środę wieczorem odprawiana jest msza św. wraz nowenną podziękowań i prośbami ku czci Maryi. W tym samym kościele znajdziemy krzyż Jezusa Milatyńskiego.

Krzyż Jezusa Milatyńskiego, fot. Maciej Kluczka

Obraz Ukrzyżowanego Jezusa przywieziono do Polski z Rzymu w 1700 r. Początkowo swoje miejsce znalazł w Milatynie Nowym koło Lwowa. Wkrótce później obraz zaczęły czcić rzesze wiernych; zwłaszcza chorzy, którzy doznawali liczny łask za przyczyną modlitwy przy tym krzyżu. Po zbadaniu kultu i cudów arcybiskup lwowski Mikołaj Ignacy Wyżyski uznał i ogłosił obraz w Milatynie Nowym jako cudowny. W 1976 r. przeniesiono go z kaplicy domowej i umieszczono w ołtarzu męki Pańskiej.   

Młody wikary Wojtyła 

Bardzo niedaleko, bo na końcu ul. św. Filipa, znajdziemy bazylikę św. Floriana (przy ul. Warszawskiej 1b). To świątynia, z którą bardzo związany był ks. Karol Wojtyła. To tam prowadził duszpasterstwo dla młodzieży. To była jego pierwsza krakowska parafia, do której trafił z wiejskiej parafii w Niegowici. Sam Ojciec Święty tak wspominał ten okres w swojej książce „Dar i Tajemnica”:

Po roku zostałem przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie. Zgodnie z wolą proboszcza ks. prałata Tadeusza Kurowskiego, rozpocząłem katechizację starszych klas licealnych, a także duszpasterstwo wśród studentów szkół wyższych. Duszpasterstwo akademickie w Krakowie miało swoje centrum przy kościele św. Anny, lecz w związku z powołaniem nowych uczelni, powstała potrzeba stworzenia nowego ośrodka, właśnie przy kościele św. Floriana. Rozpocząłem tam wygłaszanie, co czwartek, konferencji do młodzieży akademickiej, poruszając podstawowe zagadnienia dotyczące istnienia Boga i duchowości duszy ludzkiej tematy bardzo potrzebne w kontekście wojującego ateizmu władz komunistycznych. (Jan Paweł II, „Dar i tajemnica”)

Wikarówka przy Bazylice św. Floriana, fot. Maciej Kluczka

Po dwóch latach pracy w parafii św. Floriana, abp Eugeniusz Baziak, który przejął rządy w archidiecezji krakowskiej po śmierci kardynała Sapiehy, skierował ks. Wojtyłę do pracy naukowej. W parafii jest wiele pamiątek po młodym wikarym – Karolu Wojtyle. Jedną z ciekawszych jest konfesjonał, w którym spowiadał późniejszy Ojciec Święty Jan Paweł II. W 1982 r. parafianie ufundowali tablicę upamiętniającą pracę wikarego-papieża w parafii św. Floriana. Jest ona umieszczona na jednym z filarów z prawej strony w głównej nawie kościoła.

>>> Okno papieskie, o którym wie niewielu [ZDJĘCIA]

Planty krakowskie, fot. Maciej Kluczka

Ochronny płaszcz Madonny  

Po wizycie na Starym Kleparzu przejdźmy się na nieco dłuższy spacer. Miniemy całe Stare Miasto, wzdłuż Plant. Jeśli będzie ładna pogoda, to będziemy mogli usiąść na ławce i przyjrzeć się niespiesznemu, choć gwarnemu życiu krakowskiego centrum. To jest chyba zresztą fenomen Krakowa, że ten gwar i niekiedy nawet pośpiech, są zupełnie inne, niż te znane z innych dużych miast. Kraków spieszy się inaczej… Gdy dojdziemy już do ulicy Mikołajskiej (bardzo urokliwej) znajdziemy się przy kościele i klasztorze sióstr dominikanek (zwanym kościołem „Na Gródku”), świątyni pod wezwaniem Matki Bożej Śnieżnej.

>>> Mazowieckie sanktuaria maryjne [ZDJĘCIA]

Wejście do kościoła „Na Gródki” MB Śnieżnej, fot. Maciej Kluczka

Można go łatwo minąć i nie zauważyć, bo jest schowany z boku, za bramą. A kryje w sobie prawdziwą perłę architektury, bogatą historię i nieustannie rozmodlone siostry kluzurowo-kontemplacyjne. W środku obraz Matki Boskiej Śnieżnej. Związana jest z nim legenda, która mówi, że w czasie pożaru w 1638 r. widziano Madonnę podobną do tej z obrazu, która swoim płaszczem okrywała budynki klasztorne i kościół, chroniąc je przed zniszczeniem. Podobno widziano ją raz jeszcze podczas potopu szwedzkiego, również chroniącą „Gródek”  przed zagładą. 

Wnętrze kościoła MB Śnieżnej, fot. Zygmunt Put, commons.wikimedia

Wojenne pielęgniarki 

Kościół zaprezentował niedawno (z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości) wystawę prezentującą posługę sióstr w czasie I wojny światowej. Można było zobaczyć mało znane i niemal niepublikowane obrazy utrwalone dzięki dokumentacji zdjęciowej zgromadzonej w krakowskim klasztorze. Dzięki nim poznajemy historię Krakowa, należącego wtedy do habsburskiej monarchii austro-węgierskiej. Wystawę przygotował artysta fotografik Piotr Jantos. Siostry w tamtym czasie pomagały na wiele sposobów, głównie służąc pomocą medyczną (sanitarną i ratunkową). W tych dramatycznych czasach najbardziej zapamiętana została misja Marii Epsteinówny – jednej z „wojennych pielęgniarek”, późniejszej dominikanki. Była absolwentką i współtwórczynią dwuletniej Szkoły Zawodowych Pielęgniarek Stowarzyszenia Panien Ekonomek św. Wincentego a Paulo (tu łączymy się z pierwszym punktem naszej dzisiejszej wycieczki).

Fragment wystawy „Dworcowa Stacja Opatrunkowa”

Jej praca przyniosła pomoc i ratunek na niewyobrażalną skalę. Wraz z pierwszymi dyplomowanymi pionierkami w zawodzie – nazywanych ekonomkami – podjęła się koordynowania bardzo odpowiedzialnej, pielęgniarskiej służby na Dworcowej Stacji Opatrunkowej. Organizowała 6-tygodniowe kursy sanitarne dla ochotniczek. Jak bardzo cenna była to służba możemy zobaczyć na obrazie Wojciecha Kossaka, gdy ekonomka udziela pomocy rannemu żołnierzowi. Pielęgniarki włączyły się w działalność medyczną w ramach Stowarzyszenia Czerwonego Krzyża w Galicji. Jego prezesem był książę Paweł Sapieha (starszy brat księcia biskupa). Pociechę duchową rannym nieśli kapelani ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy, z którymi Epstein ściśle współpracowała. Oprócz ratowania i opatrywania rannych angażowała się też w walkę z wybuchającymi wśród ludności cywilnej epidemiami. To z kolei w ramach tzw. Komitetu Sapieżyńskiego, któremu przewodniczył drugi z książąt – ks. bp Adam Stefan Sapieha. Siostra Magdalena Maria Epstein OP zmarła w tym klasztorze 6 września 1947 r.  Ta historia wspaniale koresponduje z teraźniejszością. To przecież tak niedawno, na pomoc potrzebującym w walce z koronawirusem, szły współczesne nam dominikanki. Ich misja trwa! 

Mniszki, poprzez modlitwę, pokutę, milczenie i pracę mają brać czynnym udział w „Świętym Kaznodziejstwie”, swoim życiem świadcząc o Prawdzie głoszonej przez Braci. (św. Dominik). 

Fragment wystawy „Dworcowa Stacja Opatrunkowa”, fot. Maciej Kluczka

Ratunek w czasie epidemii 

Jeszcze jeden punkt na naszej dzisiejszej trasie. U podnóża Wawelu stoi wczesnobarokowy kościół ojców bernardynów. To już krakowski Stradom (ul. Bernardyńska 2). Powstanie klasztoru wiąże się z pobytem w Krakowie św. Jana Kapistrana (przybył w połowie XV w. na zaproszenie króla Kazimierza Jagiellończyka). Reprezentował on Zakon Obserwantów Reguły św. Franciszka z Asyżu (w Polsce zreformowaną gałąź Zakonu Braci Mniejszych, zwano bernardynami). Kościół warto nawiedzić przede wszystkim ze względu na kaplicę św. Szymona z Lipnicy. Znajduje się tu ołtarz-mauzoleum wykonany w 1662 r. W ołtarz wkomponowany jest sarkofag – relikwiarz z posągiem św. Szymona. Witraż ze scenami z życia Szymona zaprojektował Józef Mehoffer (polski malarz, witrażysta i grafik, jeden z najbardziej wyrazistych przedstawicieli Młodej Polski). Sam św. Szymon z Lipnicy jest patronem studentów i jednym z patronów Krakowa. Łączy więc w sobie to, co tak bardzo krakowskie: młodość, naukę, religię. 

Kościół św. Bernardyna w Krakowie, fot. Jakubhal, WikimediaCommons

Koniec życia św. Szymona związany jest z epidemią cholery, która nawiedziła Kraków w 1482 r. Wówczas franciszkanie z klasztoru bernardynów, a wśród nich św. Szymon, niestrudzenie otaczali chorych opieką. Szymon gorliwie opiekował się chorymi i udzielał im sakramentów.  Wkrótce sam zachorował. Z pokorą znos cierpienia choroby, przy końcu życia wyraził pragnienie, aby pochowano go pod progiem kościoła, tak by wszyscy po nim deptali. W szóstym dniu choroby umarł spokojnie z oczami utkwionymi w krzyżu. Po śmierci Szymona odnotowano ponad 370 cudownych uzdrowień i łask przypisywanych jego wstawiennictwu. Jego pamięci poświęcony jest krótki wiersz po łacinie „Serve Dei Simon, tu Francisci proles” autorstwa Władysława z Gielniowa. To już z kolei jeden z patronów Warszawy. To miasto, w ramach cyklu „Misyjne Drogi na wakacje”, jeszcze odwiedzimy…

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze