fot. pixabay.com

Władca Pierścieni: Mit i Łaska (część 7)

Jako filolog, J.R.R. Tolkien rozumiał że mity zapewniają łączność z przeszłością, ciągłość, która pozwala ludziom przetrwać teraźniejszość i z nadzieją patrzeć w przyszłość. W epoce bezprecedensowych zmian, ogniwa łączące z przeszłością są napięte do granic możliwości i ludzie nie posiadający korzeni, mogą stać się ludźmi bez gałęzi czy kwiatów.

Korzenie przeszłości, mity nie są już do przyjęcia w ich tradycyjnej postaci i istnieje potrzeba opowiedzenia ich na nowo, w bardziej współczesny sposób. Mity sięgają także do głębi natury ludzkiej, w którą wpisane jest również chrześcijańskie Objawienie. J.R.R. Tolkien doceniał zapomnianą mądrość, wartość przekazów mitycznych zapisanych w kulturze wielu narodów.

fot. pixabay.com

W eseju „Drzewo i liść oraz Mythopoeia”, J.R.R. Tolkien mówił: „obie te rzeczy – mitologia i religia, splątały się ze sobą, a może dawno temu rozdzieliły się, a teraz powoli, na ślepo, poprzez labirynt błędów i zamieszanie, zdążają do ponownego połączenia”. Pochodzenie człowieka ma swój początek w Bogu, więc mity opowiadane przez ludzi „odbijają drobniutką część prawdziwego światła, odwiecznej prawdy, która współistnieje z Bogiem”. Mit w twórczości profesora z Oksfordu prowadził do prawdy. „Warto zauważyć, że Prawda Objawiona jest po części zgodna z prawdą mityczną. Istnieje pewna koncepcja, pochodząca od św. Augustyna, zakładająca, że dusza ludzka jest z natury chrześcijańska – anima naturaliter christiana (…) Człowiek uznaje istotę najwyższą (…) po swojemu szuka Boga. Nie jest to jeszcze dar wiary w sensie chrześcijańskim, ale właśnie poszukiwanie. I to odcisnęło się w najgłębszej strukturze mitów (…) W tym micie jest prawda, którą kiedyś w pełni odkryje chrześcijaństwo”. „To zastąpienie chrześcijaństwa porządkiem naturalnym, jest konsekwencją szerokiego wykorzystania elementów chrześcijańskich we Władcy Pierścieni”, użytych nie w sposób alegoryczny, lecz raczej jako znajome punkty odniesienia.

>>> Figury Chrystusa we „Władcy Pierścieni” (część 4)

Mit, którzy wydarzył się naprawdę

„Mit jest niezbędny, ponieważ rzeczywistość jest czymś o wiele większym niż racjonalność”. Mit dla J.R.R. Tolkiena nie był sprzeczny z religią i z tego wywodził on argument, którego użył podczas jednego ze spotkań z C. S. Lewisem. Ronald przekazał wtedy przyjacielowi prawdę o chrześcijaństwie jako micie, który wydarzył się naprawdę. „Mity, oznajmił, z całą pewnością nie są kłamstwami. Mity wyrastają z ziarna prawdy i przekazują bardzo konkretne kulturowe wartości.

Chrześcijaństwo opiera się na tym co Lewis uważał za mit o Chrystusie. „W porządku, argumentował J.R.R. Tolkien, jeśli chcesz, nazywaj to mitem, jednakże powstał on na podstawie autentycznych wydarzeń i zainspirowała go głęboka prawda (…) a mit, który jest fundamentem chrześcijaństwa wskazał kierunek, w jakim ma podążać niematerialna część ludzkiej istoty, niejako otworzył furtkę, prowadzącą do głębszej, duchowej prawdy”.

fot. pixabay.com

Przypowieść o losach Pierścienia?

Wątek zbawczy we „Władcy Pierścieni”, skupiający się osobistej misji Froda, ukazuje Dobrą Nowinę, jako najwyższą prawdę w skali wartości autora, która występuje w jego twórczości, za pomocą naturalnych obrazów. Dodatkowo czytając Ewangelie J.R.R. Tolkien odczytywał zgodność formy mitu i przypowieści ewangelicznej rozumianej, jako werbalny obraz metafory i paradoksu, nie samej tylko zwykłej alegorii, która funkcjonuje przez proste podstawienie. W przekazywaniu prawdy, ważny był dla autora „Władcy Pierścieni” sposób, w jaki się to dokonywało. Jezus proklamował ludziom Dobrą Nowinę „(…) o ile mogli ją zrozumieć” (Mk 4, 33).

Przypowieści Chrystusa były kunsztem Nauczyciela, ponieważ uwzględniały różnice związane z pochodzeniem słuchaczy, z ich poziomem intelektualnym i otwartością na słyszane słowo. Wywoływały rezonans w każdym słuchającym. Przez przypowieści Jezus pozyskiwał uwagę słuchaczy, fascynował, ale niczego nie narzucał, prowokował, ale do niczego nie zmuszał, czekał, by to rodziło w słuchaczach reakcję zwrotną. Ta była już osobistym zaangażowaniem, decyzją człowieka. Forma alegorii jednoznacznej – rozumianej jako zastąpienie postaci inną, której profesor J.R.R. Tolkien nie był zwolennikiem – jest tylko częścią przypowieści, gdy zaczyna ona pracować w człowieku. Gdy dokonuje się proces osobistego przyjęcia treści, człowiek dochodzi do sedna i tu przypowieść zyskuje głębszy sens. Następuje pogłębione zrozumienie pewnej prawdy w życiu.

Ta intuicja przyświecała autorowi „Władcy Pierścieni”, który utrzymywał, że „produkt twórczej fantazji może być dalekim odbłyskiem czy echem Evangelium”. Przypowieść o miłosiernym Ojcu (Łk 15, 11-32) ilustruje powyższy proces. Postać ojca to figura, ojciec nie istniał historycznie, podobnie jak jego synowie, a jednak motyw Boga jako miłosiernego Ojca, funkcjonuje w wyobraźni wielu pokoleń wyznawców Chrystusa. Figury te, są wciąż żywe, ożywiane mocą Ducha Świętego i możliwe do zastosowania dla wszystkich ludzi. Takie, również, ukryte zamierzenia, przyświecały profesorowi w jego oryginalnej koncepcji mitu.

fot. pixabay.com

Radość Zbawienia

Zarówno C. S. Lewis jak i J.R.R. Tolkien pragnęli dzielić się w swojej twórczości radością. Jej wyznacznikiem jest wiara w nią, tęsknota za jej posiadaniem i chęć jej zdobycia. Ronald pisał w swoich esejach, że radość to ważny punkt dojścia w baśniach, który odnosi się do eukatastrophe, szczęśliwego rozwiązania sytuacji, a ono niesie ze sobą pociechę. Przez radość uwidacznia się w Śródziemiu łaska, pochodząca z innego świata, niż ten przedstawiony w historii. Nie neguje ona istnienia upadku, cierpienia, smutku i ofiary, ale jest potrzebna dla radości ocalenia, by zaprzeczyć wydawać by się mogło, nieuchronnej klęsce. Wtedy ciągłe upadki przeradzają się w zwycięstwo i jest to więc „swego rodzaju evangelium, oferującą przebłysk radości, owej radości, która czeka poza murami tego świata, równie przeszywającej co żal (…) Gdy w takiej baśni nadchodzi nagły zwrot akcji, doświadczamy przeszywającej radości, serdecznego pragnienia, które na moment wykracza poza ramy opowieści, rozrywa jej sieć i wpuszcza oślepiający promień światła. Radość ta występuje tak w Piśmie Świętym szczególnie w Ewangeliach, jak i w powieści stulecia. Chrześcijańska tożsamość J.R.R. Tolkiena, który bardzo poważnie traktował klasyczne dzieła literatury światowej, jak i Ewangelie jako źródło inspiracji, znalazła ujście w jego osobistej teologii nadziei.

>>> Dobro i zło w Śródziemiu (część 3)

Chciał, by mity północy, których był pasjonatem można było uzgodnić z tym, co było mu drogie, jego wiarą. Było to konsekwencją przekonania, że w tajemniczy sposób „generacje pogańskich poetów i myślicieli, nieświadomie wiodły ludzkość ku Chrystusowi i Dobrej Nowinie, dzięki temu, że moc twórcza pozwalała dawać zagubionym ludziom nadzieję. Cała twórczość profesora z Oksfordu, była w jego zamyśle zbiorem odwiecznej mądrości, a „serce człowieka nie składa się z kłamstw ale przepełnia je mądrość Jedynego Mędrca, którego przywołuje w nieskończoność (…)”. „Ewangelia nie zniosła legend, ale je uświęciła, a szczególnie uświęciła szczęśliwe zakończenie. Chrześcijanin ciągle jeszcze musi pracować trudząc swe mięśnie i umysł, musi cierpieć, mieć nadzieję i umierać, ale już teraz dana jest mu świadomość, że jego zamiłowania i zdolności mają jakiś cel, który może być odkupiony”.

fot. pixabay.com

Dobra Nowina mówiąca o łasce i zbawieniu, ukazująca także rękę Boga czuwającą nad światem, została zapisana w dziele J.R.R. Tolkiena w postaci historii Śródziemia. Daje ona doświadczanie specyficznego katharsis – radości eukatastrophe, która impulsywnie porusza ludzkie serce. To toruje człowiekowi drogę do przyjęcia historii, zrealizowanej w ludzkich dziejach jako wydarzenia paschalne Jezusa, Syna Bożego, który przyszedł zbawić wszystkich wierzących.

źródło: www.niniwa.org

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze