Ron Rolheiser OMI: O głębokiej samotności człowieka…
O rodzaj samotności, którą odczuwają nawet ludzie szczęśliwi, pisze Ron Rolheiser OMI, co czytamy na portalu oblaci.pl.
Wiele lat temu napisałem książkę o samotności, sugerując, że istnieją cztery podstawowe rodzaje samotności: wyobcowanie, niepokój, wykorzenienie i depresja psychiczna. Gdybym miał dziś napisać tę książkę, dodałbym kolejną kategorię: samotność moralną.
Samotność jest w samym centrum naszego życia. Poczucie samotności, niepokoju i odosobnienia nie jest czymś, czego doświadczamy na krańcach naszego życia. To ogień, który płonie w sercu. Nie jesteśmy spokojnymi istotami, które czasami stają się niespokojne, ale niespokojnymi istotami, które czasami doświadczają odpoczynku.
>>> Samotność w dzieciństwie zwiększa ryzyko późniejszego nadużywania alkoholu
Dotyczy to każdego poziomu naszej istoty: ciała, psychiki, duszy, seksualności. Jesteśmy wiecznie niespokojnymi, napędzanymi, głodnymi i tęsknymi stworzeniami, nigdy doskonale zjednoczonymi z innymi. W tym życiu nigdy w pełni tego nie przezwyciężymy. Zawsze jesteśmy trochę samotni, oddzieleni. Czasami ten niepokój jest bardziej nieokreślony, nie potrafimy nazwać tego, czego potrzebujemy lub pragniemy, a czasami jest tak boleśnie skupiony, że staje się obsesją. Zawsze tam jest.
Najbardziej samotni jesteśmy w moralnej części naszych dusz, a mianowicie tam, gdzie odczuwamy najsilniejsze emocje i gdzie trzymane jest, pielęgnowane i strzeżone wszystko, co dla nas najcenniejsze. To właśnie tutaj najbardziej reagujemy, gdy atakowane jest to, co cenne dla naszej integralności.
Naszą najgłębszą tęsknotą jest posiadanie kogoś, bratniej duszy w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Prawdziwą podstawą wielkich przyjaźni i wielkich małżeństw jest zawsze pokrewieństwo moralne. Osoby w tych związkach są „kochankami” w najgłębszym tego słowa znaczeniu, ponieważ sypiają ze sobą tam, gdzie to się najbardziej liczy, niezależnie od tego, czy łączy ich związek seksualny.
>>> Bycie samemu wcale nie oznacza bycia samotnym [FELIETON]
W doświadczeniu powinowactwa moralnego mamy doświadczenie „powrotu do domu”. Czasami jest to zabarwione pociągiem seksualnym i romantycznymi uczuciami, a czasem nie. Zawsze jednak istnieje poczucie, że drugi jest pokrewną duszą i że on lub ona posiada cechy, które my uważamy za cenne. Biblijnie czujemy to samo, co Adam, kiedy po raz pierwszy zobaczył Ewę: „Nareszcie ciało z mojego ciała, kość z mojej kości!”
Ron Rolheiser OMI – znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.
Źródło: oblaci.pl.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |