fot. budujemycosdobrego.pl

Siostra Anna Bałchan: dla Boga margines społeczny nie istnieje

Z zawodu jest mechanikiem obróbki skrawaniem. Od wielu już lat zamiast tworzywami sztucznymi zajmuje się ludźmi. I skrawaniem tego, co na świecie złe i okrutne. Służy tym, którzy na pewnym etapie swojego życia zostali ze społeczeństwa wykluczeni i przez nie wykorzystani. Siostra Anna Bałchan SMI zrobiła w tej sprawie już bardzo wiele, a właśnie pracuje nad kolejnym projektem, którego celem jest włączanie do życia w rodzinie i w społeczeństwie.

Siostra Anna należy do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Od lat jest znaną na Śląsku (szczególnie w Katowicach) działaczką społeczną. Za swoją pracę została już kilkakrotnie nagrodzona. Dla niej jednak nagrodą jest bliska więź z drugim człowiekiem i ze swoim pracodawcą (bo tak czasami mówi o Bogu). Przez lata pomagała między innymi osobom uwikłanym w prostytucję. O tym szeroko opowiedziała w książce „Kobieta nie jest grzechem” wydanej przez Znak. 20 lat temu założyła stowarzyszenie pomagające kobietom i ich dzieciom zagrożonym lub dotkniętym przemocą seksualną, fizyczną i psychiczną. Stowarzyszenie działa dziś pod nazwą PoMOC dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej. Zaangażowanych w nie jest wiele aktywnych, silnych i kompetentnych kobiet. Ich pomoc trafia też do ofiar handlu ludźmi.

fot. budujemycosdobrego.pl

Więzi i relacji nie da się kupić albo zastąpić

Siostra Anna, razem z PoMocą, buduje i powoli już wyposaża Centrum Rodziny im. św. Józefa w Katowicach. Jak podkreślają wszyscy zaangażowani w akcję „Budujemy coś dobrego”, ma to być miejsce, w którym dzieci, rodzice, opiekunowie i dziadkowie będą rozwijać umiejętności budowania relacji i więzi. Siostra Anna – oprócz koordynowania prac na miejscu – odwiedza parafie w różnych zakątkach Polski, by prosić o wsparcie. Ostatnio była w warszawskiej parafii ojców franciszkanów. Na zakończenie mszy świętych mówiła o tym, że owo „budowanie czegoś dobrego” to nie tylko budowa murów i ośrodka, ale przede wszystkim relacji i więzi. – To jest w życiu najważniejsze. Chcemy, by dzieci miały zakodowaną miłość rodziców, dziadków. Bo tego nie da się kupić ani zastąpić innymi rzeczami – przekonywała s. Bałchan.

>>> Szarytki: jeśli nie ma ubogich, to trzeba pójść ich poszukać [REPORTAŻ]

Centrum Rodziny w Katowicach ma być miejscem kompleksowej opieki nad rodziną, miejscem nauki umiejętności i kompetencji, które pozwalają zbudować zdrowe relacje rodzinne. Znajdzie się tam żłobek i przedszkole, będą tam organizowane warsztaty ze specjalistami z zakresu rodzicielstwa, wychowania, psychologii rozwojowej, komunikacji. Z jednej strony więc wsparcie rodzin, z drugiej przeciwdziałanie przemocy. Jak przekonywała siostra Bałchan w czasie spotkania w kościele pw. św. Antoniego w Warszawie, budowanie więzi jest najlepszą „szczepionką” na wszelkiego rodzaju sytuacje kryzysowe. Oczywiście nie jesteśmy w stanie się ich w zupełności ustrzec. Jednak – gdy już taka sytuacja się zdarzy – to tak jak w przypadku szczepionki przebieg choroby będzie lżejszy.

– Gdy w 1998 r. poznałam proceder handlu ludźmi, wielu nie chciało mi wierzyć, że coś takiego w ogóle istnieje. Dziś wiemy już o tym o wiele więcej. Wiemy też, że gdy są silne więzi rodzinne, to o wiele łatwiej szuka się takiej osoby i łatwiej jest jej pomóc. Podobnie jest w innych sytuacjach kryzysowych – mówi s. Anna. Katowickie Centrum Rodziny ma pomóc takie więzi budować i opowiedzieć na pytanie, co zrobić, by umieć przebaczać, a jednocześnie nie być źródłem cierpienia dla innych, przede wszystkim w rodzinie. – Przez 20 lat pracy w stowarzyszeniu, szczególnie w ostatnich latach, często słyszę od rodziców, że „nie poznają swojego dziecka”, że zmieniło je środowisko, w którym żyją, internet. To zawsze wynika z braku relacji między rodzicami a dziećmi. Trzeba to odbudować. Tym chcemy się zająć – przekonuje zakonnica.

Wiedza i kompetencje

Pracownicy Centrum i zapraszani do niego eksperci będą też podejmować niezwykle trudny i skomplikowany temat współuzależnień w rodzinach. Naszym celem jest przeciwdziałanie wszelkim formom wykorzystywania człowieka. Źródłem wykorzystywania niekiedy jest osoba spoza kręgu najbliższej rodziny, niekiedy ktoś najbliższy. – Specjaliści w zakresie rozwoju człowieka, komunikacji przekażą rzetelną wiedzą o tym, jak bezpiecznie rozwijać się w społeczeństwie – mówi s. Anna. Centrum buduje się już od czterech lat, teraz inwestycja wchodzi w decydującą fazę. – Gdy żyjemy dla kogoś, gdy służymy innym, szczególnie gdy robimy to z miłości, wtedy działamy na zasadzie inkluzywności – przekonują ci, którzy w ten projekt włożyli całe swoje serce.

>>> Karolina Binek: wykluczenie komunikacyjne. Jak umierają marzenia i możliwości? [FELIETON]

fot. EPA/BRAIS LORENZO

Proboszcz parafii pw. św. Antoniego w Warszawie o. Lech Dorobczyński po spotkaniu z siostrą Anną stwierdził, że „jest ona obecnością Kościoła na ulicy”. W rozmowie z wiernymi przekonywał, że musi się dokonać rewolucja w naszym, chrześcijańskim myśleniu – Kościół jest obecny na ulicy. My tego często nie dostrzegamy. To Kościół często ludzi wykluczonych, poranionych, wykorzystanych, pełen dramatów – mówił o. Dorobczyński. A siostra Anna i wszyscy z PoMOCY właśnie tam zanoszą Dobrą Nowinę. – W naszych miastach często funkcjonują dwie rzeczywistości. Ludzi radzących sobie z życiem i tych wykluczonych. To są dwie rzeczywistości, dwa miasta. Kiedy jedno zasypia, drugie się budzi, ale w obu jest Jezus i potrzebuje nas. Chce, byśmy byli przedłużeniem Jego rąk – podkreśla zakonnica. Dodaje, że „Bóg nigdy nie znudzi się człowiekiem”. – Żaden człowiek nigdy mu się nie znudził. I nigdy żadnego człowieka Bóg nie odtrącił. Dla Niego tak zwany margines społeczny po prostu nie istnieje – mówi s. Bałchan i pyta każdego z nas, czy potrafimy zrobić dla innych coś ważnego; poświęcić czas, uważność, być gotowym do pomocy. Otwartość serca oznacza włączenie drugiego człowieka do swojego życia.

Słuchać, komunikować i patrzeć z Jezusową Miłością

Centrum ma łączyć kilka celów. To przede wszystkim wspomniane wcześniej tworzenie i umacnianie więzi rodzinnych. To także łącząca się z tym międzypokoleniowa integracja. Siostry ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, które są zaangażowane w ten projekt oraz inne kobiety, które pilnują różnych etapów tej inwestycji podkreślają, że chcą poprzez tę inicjatywą realnie zmieniać świat, w którym żyją.Chcemy zacząć od włączenia w tę zmianę podstawowej grupy społecznej, jaką jest rodzina. Będziemy wyposażać dzieci oraz dorosłych w praktyczną wiedzę i umiejętności potrzebne do budowania bliskich i trwałych relacji, skutecznego słuchania i komunikowania bez przemocy – mówią. Motto ich działania brzmi następująco: „Będziemy uczyć słuchać, komunikować i patrzeć z Miłością, jakiej uczył nas Jezus”.

fot. unsplash

To przykład wspólnoty włączającej. I nie trzeba uczestniczyć w niej na zasadzie pracy i wolontariatu, by móc w tym projekcie mieć swoją cegiełkę. Budowniczym dobra może być każdy – wystarczyć być darczyńcą. Praca wokół Centrum Rodziny trwa nie tylko na budowie. Już niedługo do rąk czytelników trafi książka opisująca tę akcję. Siostry Anna Bałchan i Barbara Zawiła (prezeska i wiceprezeska Stowarzyszenia PoMOC) opowiadają o kulisach pracy, o budowie i ich codziennej, zakonnej rzeczywistości. Pieniądze pozyskane ze sprzedaży książki przeznaczone będą także na budowę Centrum im. św. Józefa.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze