Fot. Marcin Wrzos OMI/Misyjne Drogi

Siostra Nulla: wciąż zastanawiam się, dlaczego to akurat Bóg zachował mnie przy życiu

– Od lekarzy słyszałam o bliskiej śmierci, od sióstr, że nie ważne ile żyjemy, ale jak żyjemy. Pewnej nocy myślałam, że każdy mój oddech to już ten ostatni. Nagle rano poczułam wielką ulgę – opowiadała dziś s. Nulla Lucyna Garlińska podczas spotkania z góralami w parafii Marii Magdaleny w Poroninie koło Zakopanego. Cud zakonnicy został uznany w procesie beatyfikacyjnym kard. Stefana Wyszyńskiego.

Siostrę Nullę ze Wspólnoty Uczennic Krzyża do parafii w Poroninie zaprosili tamtejsi duszpasterze na czele z ks. proboszczem Stanisławem Parzygnatem.

Na każdej dzisiejszej Mszy św. zakonnica opowiadała góralom historię choroby, uzdrowienia i życia zakonnego. – Najpierw zmagałam się z nowotworem tarczycy. Jednak sytuacja została opanowana. Niestety, po dwóch latach pojawiły się przerzuty. Oprócz leczenia w Szczecinie, otrzymałam pomoc w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Mogłam rozpocząć nowicjat, byłam przeszczęśliwa! Tymczasem choroba znowu dała o sobie znać. Nowotwór pojawił się w gardle. Bardzo cierpiałam, bywały noce, że mogłam tylko siedzieć. Doszło do przerzutów. Podjęłam decyzję, że nie poddam się operacjom – opowiadała s. Nulla.

>>> Rzym: film o kard. Wyszyńskim w Bazylice Św. Piotra w Okowach

Zakonnica wspominała o wielkim wsparciu sióstr ze Wspólnoty Uczennic Krzyża. – Od lekarzy słyszałam o bliskiej śmierci. Miałam zaledwie 21 lat. Tymczasem siostry zapewniały mnie, że nie ważne ile żyjemy, ale jak żyjemy. Prosiły mnie, bym nie zmarnowała tego krzyża, jaki Bóg mi ofiarował. One w tym czasie rozpoczęły modlitewną nowennę poprzez wstawiennictwo Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego – podkreślała s. Garlińska.

– Wiedziałam, że moje życie nie jest w rękach lekarzy, ale w rękach Pana Boga. Płynęły łzy, ale w sercu zapanował pokój. Siostry zaczęły mi nawet szyć habit do trumny. Doszło do tego momentu, że w nocy zaczęłam się dusić, myślałem, że każdy oddech to ten ostatni. Nagle nad ranem przyszedł moment ulgi, powoli wracałam do pełni sił – mówiła z wielkim wzruszeniem s. Nulla.

fot. Marcin Wrzos OMI

Zakonnica podkreśliła, że jej uzdrowienie to dowód na to, że „Bóg wie kiedy i czego nam udzielić”. – Do dzisiaj, do teraz wciąż zadaję sobie pytania, dlaczego to akurat Bóg zachował mnie przy życiu? Przecież nie wszystkich uzdrawia – mówiła s. Nulla. – Proszę Was o nieustanną modlitwę za swoich bliskich, by nie odrzucili krzyża, który daje nam Bóg. Mam nadzieję, że przez to moje świadectwo i waszą modlitwę Bóg otworzy choćby jedno serce człowieka, który Go odrzucił – dodała zakonnica.

>>> „Wszystko postawiłem na Maryję”. 70 lat Prymas Wyszyński powiedział te słowa

Siostra Nulla wstąpiła do wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża w 1986 roku. Pochodzi z diecezji szczecińsko-kamieńskiej. Jej uzdrowienie zostało uznane za cud w procesie beatyfikacyjnym kard. Stefana Wyszyńskiego.

Podczas uroczystości beatyfikacyjnych w Warszawie 12 września 2021 r. s. Nulla niosła relikwiarz z relikwiami Prymasa Tysiąclecia.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze