Fot. materiały prasowe

Synod: razem, a jednak nie po drodze 

Konsultacje synodalne stały się dla wielu świeckich, zwłaszcza tych niezaangażowanych w ruchy czy wspólnoty religijne, przestrzenią do podzielenia się swoimi obawami, ale także marzeniami związanymi z Kościołem. 

Podczas lektury – zarówno syntez diecezjalnych, jak i później syntezy krajowej, wybrzmiewa pewien rodzaj napięcia między oczekiwaniami a rzeczywistością, między światem duchownych a światem świeckich. I chociaż tworzymy ten sam Kościół, chociaż deklarujemy, że chcemy tworzyć wspólnotę i razem iść drogą Kościoła, to jednak nie zawsze jest nam po drodze. 

fot. unsplash

Potrzeba słuchania 

W syntezach podkreślono, że w Kościele często brakuje przestrzeni słuchania. I można mieć wrażenie, że dotyczy to nie tyle braku odpowiednich instytucji, bo przecież istnieją (mniej lub prężniej działające) rady parafialne i okazjonalne spotkania. Ale raczej chodzi o nasze wzajemne zamknięcie się na poznawanie, próbę rozumienia i przyjęcia specyfiki i wartości życia świeckich przez duchownych, ale nierzadko także duchownych przez świeckich. „Niesłuchanie prowadzi do niezrozumienia, wykluczania, marginalizowania. W dalszej konsekwencji skutkuje to zamknięciem, uproszczeniami, brakiem zaufania i lękiem, które niszczą wspólnotę” – czytamy w syntezie. 

>>> #RefleksjeSynodalne: najmojsza racja

Towarzyszenie 

Można pokusić się o stwierdzenie, że przyczyną problemów komunikacyjnych między świeckimi a duchownymi są najczęściej kwestie relacyjne. Świeccy z jednej strony oczekują, że ksiądz będzie bliższy ich życiu, a z drugiej nie brakuje wśród świeckich także postaw klerykalnych, gdzie oczekuje się od księdza raczej pełnienia pewnej roli, niż autentycznych, otwartych, ludzkich relacji.  

Świeccy dostrzegają także, że Kościół powinien bardziej towarzyszyć osobom, które obecnie nie angażują się, a być może także nie znajdują dla siebie miejsca we wspólnocie Kościoła.  

Przy czym warto zauważyć, że często w syntezach wybrzmiewał fakt, że w poprawie wzajemnych relacji nie chodzi jedynie o lepsze samopoczucie, ale o rozwój Kościoła, w którym lepiej będzie można wykorzystać nasze talenty, wspierać się i w ten sposób odkrywać bogactwo Kościoła. 

zdj poglądowe, fot. Antoni Jezierski

Ocena duchowieństwa 

„Świeccy dostrzegają u kapłanów brak wiary i autentycznej pobożności, materializm, łamanie zasad moralnych, brak wrażliwości na potrzeby ludzi, niską jakość stosunków ze społecznością parafialną i lokalną, błędną wizję antropologiczną, ujawniającą się w skrajnie negatywnym rozumieniu człowieka, wreszcie brak budowania relacji między sobą i zaniedbywanie własnej formacji” – wskazano w syntezie krajowej.  

I w zasadzie można powiedzieć, że nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, jeśli marzenia o kształcie relacji we wspólnocie Kościoła zestawimy z oczekiwaniami jakie mamy względem naszych rodzin, miejsc pracy czy wspólnot lokalnych. Także chcemy autentyczności, docenienia małych i prostych rzeczy, zaangażowania się w lokalną społeczność i pozytywne podejście z życzliwością i otwartością na drugiego człowieka, zarówno z jego dobrymi cechami, jak i jego niedoskonałościami. 

Nie zawsze nam wychodzi, ale dopóki mamy marzenia, dopóty mamy cel i nadzieję, że do tego celu dojdziemy. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze