Fot. YouTube/rivendell

Tomasz Budzyński: nie możemy odbywać pielgrzymek, ale mamy naszą wewnętrzną pielgrzymkę. W głąb nas samych [OPI …

– Nie mamy teraz pielgrzymek do Częstochowy, ale mamy naszą wewnętrzną, duchową pielgrzymkę. Gdzie trzeba pielgrzymować? Gdzie spotkać Boga? W swojej duszy – mówi artysta Tomasz Budzyński dla misyjne.pl. 

Tomasz Budzyński, znany muzyk (wokalista Armii, 2 Tm, 2, 3 czy Siekiery) i malarz, dzieli się swoim doświadczeniem przeżywania pandemii koronawirusa. Przyszły takie czasy, że trzeba inaczej żyć we wspólnocie Kościoła. To doświadczenie jest dla Kościoła bardzo poważne – dzieli się Tomasz Budzyński. Artysta porównał pandemię koronawirusa nawet do potopu. – Kiedyś mówiło się „przed potopem” i „po potopie”. Teraz mamy podobnie. Mamy w Kościele czas „przed koronawirusem” i „po koronawirusie przyznaje muzyk. Każdy z nas zastanawia się teraz nad tym, jak będzie wyglądał Kościół i świat po pandemii. I kiedy ten czas nastanie 

Tak naprawdę nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Pan Bóg to wie. To Jego wola musi się wypełnić w tym wszystkim. Jeśli Bóg da i wrócimy do normalności, to chyba nikt nie zapomni tego doświadczenia. To jest bardzo cenne dla Kościoła, doświadczenie tego wszystkiego – dzieli się Budzyński. 

>>> Litza: co zrobić, gdy ksiądz ma 30 dzieci? [ROZMOWA] 

Wokalista Armii twierdzi, że ta sytuacja pokazała wiele nowych perspektyw. Mimo tego czasu wielu z nas nie oddaliło się od Boga. A może nawet wręcz przeciwnie, ta sytuacja wielu z nas zbliżyła do Boga – twierdzi artysta. Pandemia zabrała wiele możliwości form życia duchowego. Nie mamy już pełnych kościołów czy pielgrzymek. Tomasz Budzyński twierdzi jednak, że paradoksalnie ta sytuacja niczego nam nie zabrała. Nie mamy teraz pielgrzymek do Częstochowy, ale mamy naszą wewnętrzną, duchową pielgrzymkę. Gdzie trzeba pielgrzymować? Do swojej duszy. Gdzie można spotkać się z Bogiem? W swojej duszy. Tak, mówię też o sobie – przyznaje Budzyński. Porównał nawet tę sytuację do momentu w Ewangelii, kiedy Jezus spotyka Samarytankę. Trzeba wrócić do miejsca, gdzie spotykamy Boga w duchu i prawdzie – jak Jezus powiedział do Samarytanki, że nie ma już tych świątyń na wzgórzach, ale jest miejsce spotkania. W duchu i prawdzie. To miejsce trzeba odnaleźć, tym miejscem jest ludzka dusza – komentuje artysta.  

>>> Ks. Alfred Wierzbicki: twierdzenia, że nie można się zarazić przez wodę święconą lub Komunię św. obrażają nauczanie Kościoła [OPINIA] 

Rafał Nowakowski & Grzegorz Kszczotek/wikimedia commons/CC BY-SA 2.5

Muzyk dzieli się z czytelnikami misyjne.pl tym, jak spędza czas podczas kwarantanny. – W tej sytuacji pomaga mi moja rodzina, ponieważ jestem człowiekiem trochę znerwicowanym i różne rzeczy sobie nadinterpretuję. Moja żona Natalia stąpa jednak twardo po ziemi i wiele rzeczy mi wyjaśnia – dzieli się muzyk. Wokaliście pomaga również praca. Z wiadomych przyczyn nie może teraz koncertować, poświęca się jednak pracy kompozytorskiej. Muzyk przygotowuje kolejną płytę solową, która być może ukaże się pod koniec roku. Ja teksty piszę bardzo długo. Niektórzy twierdzą, że skoro mam łatwość „gawędziarstwa”, to powinienem je szybko opisać (śmiech). Czasami się z tym strasznie męczę, niektóre teksty piszę cały rok – dzieli się artysta.  

>>> Michał Jóźwiak: nie jesteśmy jedynakami Pana Boga [FELIETON] 

Podczas rozmowy z Zofią Kędziorą Tomasz Budzyński malował nawet kolejne obrazy. Gdy teraz rozmawiamy, zrobiłem sobie przerwę w malowaniu. Tworzę kilka obrazów naraz, w tej chwili maluję.. raz, dwa… cztery. Malarstwo mnie uspokaja. W czasie stresu to jest dla mnie jak balsam dla duszy – komentuje malarz. Ostatnią, jednak w opinii artysty najważniejszą, rzeczą jest modlitwa, którą codziennie odmawia ze swoją żoną Natalią. To dobra okazja, by modlić się za wiele osób, których wyparło się gdzieś z pamięci – mówi artysta. Dzieli się także doświadczeniem bycia we wspólnocie neokatechumenalnej 

Jestem we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej i my tak normalnie spotykamy się dwa razy w tygodniu na liturgiach, a do tego dochodzą tzw. liturgie domowe, więc tych spotkań jest wiele. Jak się jest tak długo we wspólnocie, a ja jestem w niej już 25 lat, to stało się to moim życiem. W tej chwili nie możemy się spotykać na żywo, więc robimy to przez Internet. Bardzo mi pomaga, gdy widzę twarze moich kochanych sióstr i braci – mówi artysta.  

Kilka tygodni temu Tomasz Budzyński rozpoczął na Facebooku cykl Koncertów Domowych, podczas których opowiada o swoich doświadczeniach i śpiewa piosenki. Sam nie wpadłem na taki pomysł, to dzieło mojej żony. To ona wymyśliła i powiedziała: „A nie mógłbyś czegoś zagrać i wysłać, żeby ludzie posłuchali?”. Dwa pierwsze dni sam grałem, a potem włączył się Stanisław, mój syn, ponieważ niektóre utwory są trudniejsze i trzeba je odpowiednio zaaranżować komentuje Budzyński. Jak się okazało, wywołało to ogromny odzew wirtualnej publiczności. Ludzie zaczęli dzielić się w komentarzach swoimi doświadczeniami związanymi z tymi piosenkami.

To nie jest wprost ewangelizacja, ale jak już wszyscy zauważyli, wspominam różne wydarzenia, które wpłynęły na napisanie tych piosenek. A przecież sztuka nie bierze się znikąd, tylko z życia codziennego. Mówiłem to już wcześniej: można spojrzeć na swoje życie inaczej. Oprócz tego, że działy się jakieś dramaty, to spotkało nas w życiu dużo dobra. Zawsze powtarzam, że to Pan Bóg sprawia, że spotyka nas dobro. Nawet w tej pandemii, w tym zamknięciu, spotyka nas dobro – kończy Tomasz Budzyński.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze