PAP/Tomasz Gzell

W Warszawie zakończyła się międzynarodowa konferencja nt. Kościoła greckokatolickiego

Trudne losy Kościołów greckokatolickich na Ukrainie, a także na Węgrzech, Słowacji i w Rumunii pod rządami komunistycznymi po II wojnie światowej były tematem drugiego dnia międzynarodowej konferencji „Kościół milczący. Ukraiński Kościół Greckokatolicki między władzami sowieckimi a Watykanem (1944-1978)”. Odbyła się ona w dniach 15-16 lutego w Warszawie z inicjatywy Niemieckiego Instytutu Historycznego (NIH).

Choć we wszystkich państwach europejskich rządzonych przez komunistów Kościoły i wyznania, w tym również grekokatolicy, były prześladowane i zwalczane, to jednocześnie sytuacja w każdym z tych krajów odznaczała się pewną specyfiką. Katolicy obrządku bizantyjskiego byli wszędzie w większym lub mniejszym stopniu zwalczani i nakłaniani bądź brutalnie zmuszani do przechodzenia na prawosławie.

Chodziło o oderwanie ich od papieża, aby móc ich łatwiej kontrolować, a Kościół prawosławny w ZSRR, Rumunii czy Czechosłowacji (choć tam był nieliczny) był całkowicie poddany władzy państwowej. Ale władze poszczególnych krajów podchodziły różnie do tego problemu. Na Ukrainie sowieckiej na tzw. „soborze lwowskim” w marcu 1946, a potem na Zakarpaciu w 1949 zlikwidowano Kościół greckokatolicki, wcielając jego wyznawców do Patriarchatu Moskiewskiego, który bardzo chętnie przejął jego wiernych i majątek, automatycznie zwiększając swój stan posiadania. Kościół przetrwał jednak, mimo ciężkich prześladowań, zsyłek na Syberię, mordowania duchowieństwa i  wiernych oraz innych represji.

fot. EPA/YURI KOCHETKOV

W Rumunii początkowo było podobnie: w 1948 formalnie rozwiązano Kościół greckokatolicki, wcielając jego wyznawców do Kościoła prawosławnego, ale – jak powiedziała, przedstawiając ten temat, prof. Anca Sinan z Ośrodka Badań Humanistycznych w Budapeszcie – w latach 1949-64 powstały podziemne struktury kościelne a po ogłoszeniu w 1964 amnestii wolność odzyskało wielu księży i świeckich działaczy greckokatolickich i Kościół, pozostając zdelegalizowanym, działał w miarę otwarcie.

W latach 1964-75 trwał tam tzw. „ruch petycyjny”, czyli pisania do władz próśb o zgodę na ponowne zalegalizowanie Kościoła. Powstał wówczas 24-stronicowy dokument omawiający szeroko problemy grekokatolików, na który jednak rząd nie odpowiedział. Przesłał natomiast owo opracowanie do kierownictwa Patriarchatu Rumuńskiego z pytaniem, dlaczego jeszcze są grekokatolicy, skoro oficjalnie miało ich już nie być. Prelegentka zwróciła również uwagę na spory grekokatolików w kraju z diasporą, która – żyjąc za granicą, głównie w Niemczech (przede wszystkim w Monachium), uważała się za upoważnioną do występowania w imieniu swych współwyznawców w Rumunii. Oni jednak nie chcieli, aby ktoś przemawiał za nich. Tak też zatytułowała A. Sinan swe wystąpienie: „Nihil de nobis sine nobis!” (Nic o nas bez nas).

Na Węgrzech Kościół greckokatolicki mógł istnieć, choć pozbawiono go większości jego dóbr, odebrano mu bogato rozwiniętą sieć szkolnictwa i poddano go surowej kontroli przez państwo. Dotyczyło to zresztą wszystkich wyznań i Kościołów, które utraciły swe majątki, będące podstawą ich normalnego istnienia, państwo zobowiązało się do wypłacania pensji duchownym, ale były one bardzo skromne. Jednocześnie greckokatolicki biskup Miklós Dudás ogłosił w tamtym czasie dekret o utworzeniu seminarium duchownego, nie pytając władz o zgodę, a jednak rząd nie protestował, uważał bowiem za korzystne istnienie odrębnego seminarium dla grekokatolików, którzy dotychczas kształcili się w seminariach łacińskich, bo w ten sposób można było łatwiej zmusić Kościół wschodni do przejścia na prawosławie.

Specyfiką Słowacji było to, że w latach II wojny światowej była ona państwem formalnie niepodległym, ale sprzymierzonym z Niemcami i podporządkowanym im. W dodatku na jego czele stał ksiądz katolicki Jozef Tiso, co dawało reżymowi komunistycznemu, który objął władzę w ówczesnej Czechosłowacji w lutym 1948, dogodny pretekst do uderzenia w Kościół. Katolików obu obrządków wręcz utożsamiano z faszyzmem., Grekokatolików zmuszono do przyjęcia prawosławia moskiewskiego, a opornych księży wysłano do Czech, do domów opuszczonych przez Niemców Sudeckich. Ale istniał Kościół katakumbowy, który odzyskał częściową wolność w czasie Praskiej Wiosny 1968, jednakże bez oficjalnych struktur – te odbudowano dopiero w 1990 roku.

Wiele uwagi na konferencji poświęcono czołowym postaciom Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego: metropolicie Andrzejowi Szeptyckiemu i kard. Josyfowi Slipyjowi. W odniesieniu do tego drugiego referenci przywoływali jego udział w Soborze Watykańskim II, na który mógł przybyć po zwolnieniu go z łagru sowieckiego w wyniku interwencji ukraińskich biskupów greckokatolickich z diaspory. Chcieli oni zresztą ogłosić list do ojców soborowych z żądaniem potępienia komunizmu i reżymu sowieckiego, na co jednak nie zgodził się Paweł VI, zainteresowany utrzymaniem dobrych stosunków z ZSRR.

Jednocześnie kard. Slipyj kilkakrotnie spotkał się z prawosławnym metropolita leningradzkim Nikodemem i obaj pisywali do siebie, ale – jak to podkreślił prof. Jarosław Skira z Toronto – wymiana ta miała na celu przede wszystkim utrzymanie kontaktów z rosyjskim prawosławiem z nadzieją, że przyczyni się to do odrodzenia Kościoła greckokatolickiego w ZSRR.

fot. YouTube/ Mike Coe

Jednym z ważnych wątków konferencji warszawskiej było ukazanie dobrych stosunków między duchowieństwem i wiernymi katolickimi obu obrządków, szczególnie w łagrach, ale też na Zachodniej Ukrainie. Grekokatolicy, działający w głębokim podziemiu, nieraz korzystali ze świątyń łacińskich, gdyż Kościół rzymskokatolicki, choć też prześladowany, mógł jednak działać jawnie, toteż wielokrotnie otwierał się na tych, którzy nie mieli takich możliwości. Księża łacińscy odprawiali Msze dla katolików wschodnich, nieraz ich spowiadali, prowadzili pogrzeby i udzielali innych sakramentów. W wielu wypadkach znajomości i przyjaźnie, zrodzone podczas pobytów na zesłaniu, w łagrach, trwały nadal, już na wolności.

Organizatorem konferencji jest Niemiecki Instytut Historyczny (NIH) w Warszawie, utworzony w 1993. Jest on jedną z 6 takich placówek, działających poza granicami Niemiec. Pozostałe istnieją w Rzymie (od 1888), Paryżu (1958), Londynie (1976), Waszyngtonie (1986) i w Moskwie (2005 – prawdopodobnie zostanie z niej przeniesiony do Helsinek lub Tbilisi). Instytut ma swoje filie w Pradze i Wilnie. Dyrektorem NIH jest od 1 kwietnia 2014 czeski historyk prof. Miloš Řezník, a jego zastępczynią – niemiecka uczona prof. Ruth Leiserowitz.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze