Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

Z perspektywy wolontariusza [FELIETON] 

Dyskusja nad tym, czy lepiej dawać na tę czy na tamtą organizację charytatywną nie ma sensu. Funkcjonowanie każdej instytucji, która pomaga ludziom w różnych potrzebach warto wspierać. Niezależnie od tego, czy to instytucja związana z Kościołem, czy też świecka. Ja w minioną niedzielę „zbierałem na WOŚP”. I to było fantastyczne doświadczenie. 

32. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy skupiony był wokół „płuc po pandemii” – czyli wsparcia leczenia pulmonologicznego. Na ten moment wiadomo już, że zebrano przynajmniej 175 mln zł – kwota ta jednak jeszcze znacznie urośnie. Ostateczny wynik finału poznamy pod koniec marca. Na polskich ulicach były tysiące wolontariuszy. Byłem wśród nich i ja. 

>>> Jordan. Tutaj Jezus przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela 

Serdeczność 

Wcześniej raz, w liceum, chodziłem z puszką po mieście i zbierałem pieniądze na rzecz WOŚP-u. Po jakichś 20 latach wróciłem na ulice Poznania z puszką i znów zbierałem na WOŚP. Zastanawiałem się wcześniej, jak sobie poradzę, czy ludzie będą mi coś wrzucać, jak będą mnie odbierać. Wszystkie te niepokoje okazały się bezpodstawne, bo był to fantastyczny dzień. I owszem, może jeden pan agresywnie powiedział, że „nigdy w życiu” nie da na WOŚP – ale był to wyjątek. Wyjątek w pełnej serdeczności regule. Bo myślę, że słowem, które najlepiej oddaje dla mnie atmosferę minionej niedzieli jest właśnie „serdeczność”. Wzruszyło mnie, jak hojnie ludzie wrzucali datki do mojej – i nie tylko mojej – puszki. Bo nie da się ukryć, że wolontariuszy było naprawdę wielu. Ktoś przewrażliwiony mógłby nawet narzekać na przesyt wolontariuszami. A jednak – z żadnym słowem narzekania z tego powodu się nie spotkałem. Ale za to spotkałem się z naprawdę z ogromną serdecznością. Ludzie uśmiechali się do nas i bardzo chętnie dzielili się pieniędzmi, które akurat mieli przy sobie. Tymi uśmiechami ludzie zarażali się wzajemnie – i dzięki temu ta sieć dobroci coraz bardziej się zwiększała. Gdy jedni wrzucali, inni podchodzili zaciekawieni – i też coś wrzucali. Z czasem, na ulicach coraz więcej ludzi miało już charakterystyczne czerwone serduszko. Pod koniec dnia – mało kto, go nie miał. A i tak podchodzili ludzie, którzy chcieli coś wrzucić i mieć kolejne serduszko. Bo przecież fajnie być oblepionym wośpowymi sercami!  

Poznań, 28.01.2024. Kwesta podczas 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Poznaniu, 28 bm. Hasło tegorocznego finału to „Płuca po pandemii”. (sko) PAP/Jakub Kaczmarczyk

Wspólnotowość 

Jak wygląda finał WOŚP-u od strony wolontariusza? Przede wszystkim trzeba stawić się najpierw w sztabie (a jakiś czas przed finałem trzeba się oczywiście zgłosić). W moim przypadku była to siedziba CREO – Centrum rozwoju Edukacji Obywatelskiej. W sztabie dostajemy puszkę i identyfikator. Bez identyfikatora nie moglibyśmy kwestować – to taki dowód osobisty wolontariusza na czas finału. No i oczywiście otrzymujemy też wuchtę czerwonych serduszek, którymi potem będziemy obdzielać mieszkańców wrzucających coś do puszek. A potem – ruszamy i zbieramy. Idziemy, dokąd nas nogi poniosą. I rzeczywiście chodzenie ma tutaj znaczenie. Pod koniec dnia sprawdziłem na liczniku kroków, ile zrobiłem tego dnia kilometrów. Wyszło ich 17. A było to przecież po prostu chodzenie po centrum Poznania. I podczas zbierania nie czuło się tych kilometrów – myślę, że napędzała mnie ta serdecznośc ludzi, którzy z takimi uśmiechami i szczodrymi sercami przyjmowali wolontariuszy. A jak już puszka zrobiła się odpowiednio ciężka – to czas wracać do sztabu. Tam zdajemy puszkę i możemy wrócić do domu. Albo możemy być wolontariuszem, który liczy zebrane w trakcie finału pieniądze. Ja już przed rokiem byłem takim ochotnikiem i teraz też się zgłosiłem – więc najpierw kwestowałem, a potem liczyłem. Liczenie pieniędzy to praca zespołowa, prawdziwy teamwork. Ale też jest to działanie wspólnotowe. Bo podczas takiego liczenia można nawiązać bardzo fajne relacje i porozmawiać na ciekawe tematy. W sztabie, przy którym zbierałem pieniądze liczyło kilkanaście osób. Byli bardzo młodzi „liczacze”, a byli też tacy w jesieni życia. I dogadywali się razem bardzo dobrze. I nieważne, czy junior, czy senior – wszyscy byli na „ty”. Jestem pod wrażeniem zwłaszcza tych starszych wolontariuszy – zazdroszczę im! Ile w nich energii, siły do życia, entuzjazmu. I ten nieschodzący z ich twarzy uśmiech! Bajka! 

>>> Jadł, pił, pracował, śmiał się i cierpiał. Jezus jako człowiek  

Radość 

WOŚP to inicjatywa, która łączy – i to jej największy atut. Oczywiście, ważne są wyniki finansowe, bo mają potem przełożenie na konkretną pomoc medyczną. I fajnie, gdyby i w tym roku udało się pobić rekord (na co akurat szanse są bardzo duże). W sztabie, przy którym zbierałem udało się w tym roku pobić rekord sztabu. Nie da się opisać wybuchu radości, gdy poznaliśmy ostateczny wynik zbiórki z puszek. Zebraliśmy ponad 109 tys. złotych – coś wspaniałego! Ale nie byłoby tych efektów bez tego kruszenia podziałów, co przy WOŚP-ie naprawdę się udaje. Zbierają wszyscy. Wolontariuszami – na ulicach i w sztabach – są młodsi, starsi, czasem nawet bardzo młodzi (a bywa że wolontariuszami są i czworonogi – w Poznaniu od lat zbierają golden retrievery). I do puszek też wrzucają naprawdę wszyscy. Rzadko kto patrzył z niechęcią na wolontariuszy z puszkami. Najbardziej wzruszają te momenty, gdy trzeba się z puszką pochylić, bo do skarbonki wrzucić chce coś mała Oliwka czy mały Leonek. A gdy spojrzy się wtedy na ich rodziców, to widać, ile radości jest na ich twarzach. Bo ich maluszek zaczyna właśnie uczyć się społeczeństwa obywatelskiego. Bo przecież to jest największa nauka płynąca co roku z WOŚP – że społeczeństwo obywatelskie, gdy jest zjednoczone, może zdziałać razem naprawdę wiele. Za rok WOŚP zagra po raz 33. I ja z chęcią znów wyruszę z puszką „na miasto”, by zbierać fundusze. I pewnie znów zachwycę się serdecznością, szczerością i hojnością ludzi. Bo to zawsze zachwyca i wzrusza. Dziękuje wszystkim, którzy się włączyli w WOŚP – kwestującym, wrzucającym i organizatorom. A prywatnie chcę też mocno podziękować poznańskiemu Centrum Rozwoju Edukacji Obywatelskiej. CREO po raz osiemnasty zorganizowało sztab WOŚP. To było dobre, rekordowe wejście w tę „dorosłość”. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze