materiały prasowe

5. rocznica śmierci kard. Francisa E. Gorge’a OMI. „Kardynał George ciągle nas wzbogaca”

Piąta rocznica śmierci kardynała Francisa E. Gorge’a OMI przypada w czasie światowej pandemii. W zawirowaniu związanym z koronawirusem SARS-CoV-2 stajemy wobec kolejnych trudności, nowych form bólu i cierpienia. I spodziewamy się, że po tygodniach społecznego oddzielenia, liczby zachorowalności i umieralności przyniosą efekty – nie tylko osobiście dla nas, ale również w życiu religijnym na całym świecie.

Teraz powracam do myśli, które często towarzyszyły mi w latach po śmierci kardynała. Co powiedziałby kardynał George? Lub, aby posłużyć się tytułem jego największego dzieła, jaka jest różnica, którą dostrzega kardynał George? Nie chcąc wkładać słów w jego usta, uważam, że patrząc na jego życie i dziedzictwo, możemy zaryzykować kilka propozycji.

>>> Misja poznańskich oblatów w czasie epidemii koronawirusa 

Wytrwać

Bardzo wiele możemy się nauczyć z życia kardynała Georga, zwłaszcza zaufania Bożej Opatrzności i przyjęcia cierpienia – te spostrzeżenia swój początek biorą w kłopotach, jakie w jego życie wprowadziło polio. Kiedy w wieku 13 lat Francis George zaraził się polio, prysnęło jego dawne marzenie, aby zostać kapłanem w archidiecezji Chicago. Był zdruzgotany, gdy powiedziano mu, że z powodu jego niepełnosprawności nie będzie mógł przyjąć święceń. Nie trzeba było długo czekać, aby znalazło się inne rozwiązanie. Na studia udał się do seminarium prowadzonego przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Zgromadzenie przyjęło go z otwartymi ramionami.

Photobra Adam Bielawski/wikimedia commons/CC BY-SA 3.0

Szybko objął kierownicze stanowiska u oblatów. Przykładowo, przez 12 lat, jakie spędził w Rzymie, był wikariuszem generalnym zgromadzenia. W tych latach kardynał George miał wiele okazji, aby odwiedzać domy oblackie na całym świecie. Po rzekach pływał na drewnianej tratwie, spał na nie zawsze czystej ziemi, został zatrzymany przez celników, został deportowany, a nawet znalazł się w ogniu.

To, że kardynał znalazł u oblatów swoje miejsce było dla niego jasnym dziełem Opatrzności. Oblaci bowiem, poza ślubami czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, składają jeszcze piąty ślub wytrwania. Im bardziej kardynał posuwał się w latach, tym bardziej polio stawało się coraz bardziej uciążliwe. W końcu potrzebował solidnej szyny chirurgicznej nogi, aby ustabilizować chód. W konsekwencji utykanie, które towarzyszyło mu od dziecka, stało się jeszcze wyraźniejsze. Jak wspomina jego siostra Małgorzata, nie było dnia, kiedy nie odczuwałby silnego bólu. Nie pozwalał jednak, aby ten ból go zdominował. Młoda ofiara dziecięcego porażenia skorzystała z dobrych rad, które często powtarzał: „Zawsze jest ktoś, kto jest bardziej poszkodowany od ciebie. Nigdy nie użalaj się nad sobą”. Te rady wziął sobie do serca i do końca nimi żył.

>>> Oblaci ze Sri Lanki w rocznicę zamachów modlą się za ofiary [ZDJĘCIA] 

Wobec niewiadomej epidemii koronawirusa możemy skorzystać z niesamowitego przykładu kardynała Georga, aby przejść przez ten czas niedogodności, strachu i cierpienia. Rozumiejąc cel cierpienia, kardynał George pojął wreszcie, że jego krzyże są prezentami, że pomogły mu w zjednoczeniu się z Chrystusem Ukrzyżowanym. Pewnego dnia powiedział:

„Chrześcijaństwo bez krzyża jest fałszywą religią. Jezus nie jest talizmanem; On jest Panem nieba i ziemi, ponieważ oddał swoje życie, aby je znów odzyskać”.

oblaci

Fot. Oblaci

Bądźcie po prostu katolikami

Kardynał George był człowiekiem bardzo ciekawym, dysponował rozległą wiedzą oraz miał głęboką i silną wiarę. Był bardzo zmartwiony podziałami w Kościele. Zamiast rozwodzić się nad etykietkami liberalny lub konserwatywny wolał kategorie prawdziwy lub fałszywy. Pewnego dnia powiedział:

„Niekiedy w naszych parafiach, naszej diecezji i w świecie sprowadziliśmy Kościół do zbioru idei zamiast do spotkania z Jezusem Chrystusem, z braćmi i siostrami. Kościół stał się klubem, w którym się debatuje, ludzie podejmują decyzje i zbierają punkty”.

Przez swój styl życia, nauczania i zarządzania kardynał George praktykował to, co nazwał po prostu katolicyzmem, mocną wizję wiary i życia eklezjalnego wolną od polemik i trybalizmu.

>>> Pomysł oblatów: woda święcona i tekst błogosławieństwa na parapecie 

Jego nadzieja dla Kościoła jest być może jeszcze śmielsza niż w 1998 r., gdy po raz pierwszy powiedział:

„Odpowiedzią jest po prostu katolicyzm w całej jego pełni i głębi, wiara, która zachowuje swoją odrębność pośród wszystkich kultur, która jest jednak zdolna do konfrontacji i zmiany wszystkich… Wiara katolicka kształtuje Kościół, który pozostawia wiele miejsca różnym formom duszpasterskim, dyskusji i debacie, i różnym inicjatywom, jak różne są ludy, które Bóg kocha. Ale głębiej wiara kształtuje Kościół, który zna swego Pana i swoją własną tożsamość”.

W czasie kryzysu łatwiej o podziały. Zamiast wdawać się w wewnętrzne walki i niezgodę lepiej będzie, jeśli pójdziemy za zachętą kardynała Georga do jedności i zgody na to, aby nasze myśli, słowa i czyny były po prostu katolickie.

7 lutego 1826 roku Kościół uznał dzieło Eugeniusza de Mazenoda, jakim była Kontystucja i Reguły Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Zdjęcie: oblaci.pl

Wzrastać jako uczeń

„Katolicyzm na pierwszym miejscu nie jest zbiorem idei lub spraw, których należy bronić. To sposób życia, aby naśladować Jezusa” – powiedział kardynał George.  Duchowny napisał: „Jeśli rzeczywiście podążamy za Jezusem, zmieni się nie tylko nasz sposób myślenia i postrzegania, ale również nasz sposób życia i postępowania… Uczniowie zmieniają swój sposób życia, aby być w jedności ze swym Mistrzem, a w naszym przypadku z Jezusem z Nazaretu, Synem Boga i Maryi”.

Czas próby jest tylko po to, aby nam pomóc stać się lepszymi uczniami Jezusa Chrystusa. Poza walką ze skutkami porażenia kardynał dwukrotnie walczył z rakiem, który ostatecznie był też przyczyną jego śmierci. Cierpienia życia nie były jednak przeszkodą do tego, by być uczniem. Zamiast poddać się rozgoryczeniu dzięki nim wzrastał w relacji z Jezusem. Kardynał George przeżył swoje życie wiedząc, że Bóg każdego z nas przeznaczył na to, abyśmy byli świętymi i w konsekwencji tak żył. Mówił: „Jesteśmy tutaj, aby być świętymi. Wszystko inne ma bardzo, bardzo małe znaczenie”. Od kardynała Georga, nawet pięć lat po jego śmierci, moglibyśmy nauczyć się wielu rzeczy: wytrwałości w cierpieniu, poszukiwania prawdy, głoszenia, kim jest Chrystus, Jego zdolności odczytywania znaków czasu i nadziei, że zobaczy Kościół, który jest jeszcze bardziej wierny swojej misji. W ten sposób, w obecnym czasie, kardynał George może nas wzbogacić. Tak samo jak za życia, oblacki kardynał ciągle pozostaje człowiekiem na nasze czasy.

Tekst: Michael R. Heinlein, tłum. o. Roman Tyczyński OMI.

***

Michael R. Heinlein jest redaktorem naczelnym SimplyCatholic.com i autorem biografii kardynała Francisa E. Georga, która niebawem się ukaże.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze