fot. catophic

9 pierwszych piątków – tak narodzisz się na nowo

Pamiętam jak dziś. Jeszcze nie było specjalnych książeczek. Robiliśmy tabelkę na końcu zeszytu do religii i tam wpisywaliśmy pierwsze piątki. Rodzice musieli podpisać, jak uwagę w dzienniczku. Stresujące. Zwłaszcza momenty, kiedy trzeba było pokazać na religii pustą kratkę, a mnie zdarzało się to raz po raz. W późniejszych latach dostawaliśmy osobne kartoniki, też do wpisywania i podpisywania. Jak to wygląda teraz – nie wiem, ale niedługo się dowiem, bo dzieci coraz starsze, Pierwsza Komunia coraz bliżej.

W moim przypadku pierwsze piątki nie były praktyką rodzinną, a tylko pewnym narzuconym z zewnątrz zobowiązaniem wynikającym z przystąpienia do Pierwszej Komunii św. Podobnie jak to podpisane automatycznie zobowiązanie – znalezione przeze mnie ostatnio w książeczce – że nie będę spożywać alkoholu do ukończenia 18. roku życia. Być może dlatego dużo we mnie sceptycyzmu i przekonania, że jak nie ma przykładu najbliższych, to karteczki niewiele pomogą, I nawet jeśli w przypadku dzieci pierwszokomunijnych można by tej praktyki w przypływie dobrej woli bronić, o tyle w przypadku młodzieży i dorosłych niekoniecznie.

Czy jak opuszczę jakiś piątek, to muszę zaczynać od nowa?, Czy karteczkę ma podpisać ksiądz, czy mogę ja, jak byłem u spowiedzi w pierwszy piątek? Czy jak nie pójdę w piątek do spowiedzi, tylko do Komunii św., to też się liczy? Wiele wątpliwości wynika z tych dziecięcych doświadczeń. Szkoda. Tym bardziej że tym komunijnym zobowiązaniom – skoro już są – zwykłe nie towarzyszy wyjaśnienie: skąd? dlaczego? po co?

Fot. deadphilosopherssociety.com

Niedoinformowanie w sprawie pierwszych piątków sprawiło, iż przez długi czas pozostało we mnie przekonanie, że do spowiedzi trzeba chodzić co miesiąc, niezależnie od wszystkiego. Ani częściej ani rzadziej. Nie ma co ukrywać, to właśnie spowiedź stała w centrum moich pierwszopiątkowych zmagań i myślę, że nie tylko moich. Nic dziwnego, skoro ogólnoparafialna nomenklatura i tradycje nie pomagają: „W najbliższy piątek mamy pierwszy piątek miesiąca, spowiedź dla dzieci od 16, dla dorosłych od 17 i podczas każdej Mszy świętej”. Owo skoncentrowanie na sakramencie pokuty – mówią znawcy – związane jest z czasami, w których żyła Małgorzata Maria Alacoque, wielka czcicielka Jezusowego Serca. To jej objawiał się sam Chrystus, przekazywał prawdy dotyczące jego wielkiej miłości i zachęcał do częstej Komunii św. Zakonnica musiała zmierzyć się z panującymi wówczas przekonaniami, a łatwe to nie było. Otóż w XVII w. owa częsta Komunia św. nie była raczej praktykowana, mimo iż zachęcał do niej już Sobór Trydencki (1545–1563), z zastrzeżeniem, że wcześniej zawsze trzeba się wyspowiadać. Przełomu dokonał dopiero papież św. Pius X, który w 1905 r. pozwolił nawet na codzienną komunię, bez konieczności każdorazowej spowiedzi. I tak jest do dziś.

Niektórzy porównują praktykę 9 pierwszych piątków miesiąca do… ciąży. By nowe życie się narodziło, potrzeba czasu i dotyczy to również życia duchowego. Te dziewięć miesięcy to przygotowanie do nowego życia, które – jak wiedzą wszystkie matki – po pierwsze już nigdy nie będzie takie samo, a po drugie przekracza wszelkie wyobrażenia, jakie się miało. W duchowym wymiarze nie chodzi więc o odhaczenie „ciąży”, ile o pielęgnowanie w sobie łaski, która pozwala się rodzić nowemu człowiekowi, czyli po prostu być i żyć z Bogiem.

Fot. EPA/FEHIM DEMIR

Myślę, że moja historia jest gdzieś pośrodku. Znam takich, którzy starali się uzupełnić wspomniane tabelki, dociągnęli jeszcze do rocznicy Pierwszej Komunii, a o bierzmowaniu przypomnieli sobie dopiero przy okazji własnego ślubu. Ale są i tacy, dla których pierwszopiątkowa praktyka była i jest czymś naturalnym, a wiara to oczywista oczywistość.

Luki w katechizacji nadrobiłam dopiero po wielu latach. Ostatecznie dziewięć piątków (chyba) odprawiłam. Chyba, bo w pewnym momencie przestałam je liczyć. Ważne stało się, by w miarę możliwości być na Mszy św. przyjąć Komunię św. nie tylko w niedzielę i nie tylko w piątek. Wierzę, że o to właśnie chodzi, nie tylko w praktyce 9 piątków, ale w życiu, po prostu.

Tę prawdę – jak sadzę – chciała światu przekazać św. Małgorzata Alacoque. Słowa, które miała usłyszeć od Zbawiciela: „ Kto przez dziewięć kolejnych pierwszych piątków przystąpi do komunii świętej i ofiaruje ją jako wynagrodzenie za grzechy własne i rodzaju ludzkiego, temu Boże Serce zapewni miłosierdzie w chwili zgonu, że nie umrze bez Jego łaski” – to nie magiczna formuła, nie coś za coś. To po prostu stwierdzanie: „Słuchaj człowieku, bardzo cię kocham i chcę, by moja miłość mogła i ciebie ogarnąć i przemieniać. Wierz mi, to jest możliwe, przystępuj do komunii, nie tylko w Wielkanoc i niedziele. Przychodź do mnie często, coraz częściej, a zobaczysz, że nasza więź będzie coraz silniejsza, prawdziwsza, mocna do tego stopnia, że o Mnie nie zapomnisz, a nawet jakbyś zapomniał będziesz wiedział, gdzie wracać, będziesz wiedział, że Ja Jestem”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze