Madagaskar. Studenckie dzieci [MISYJNE DROGI]

Świadomość świętości ludzkiego życia od poczęcia powoli rodzi się u malgaskich studentów. Dzięki temu ich dzieci rodzą się i rozwijają pod okiem rodziców.

Od lat wiadomo, że życie studentów na Uniwersytecie Tamatave różni się od życia innych młodych ludzi. Przyjeżdżają tu z każdego zakątka Wyspy. W jednym miejscu, na kampusie, mieszają się wszystkie zwyczaje i tabu. Czują się trochę samotni, ale także bez problemu znajdują towarzysza. Rodzice są daleko, a młody chłopak lub dziewczyna nie ma nikogo, kto mógłby czuwać nad jego życiem, skorygować jego zachowanie. Młodzi ludzie natychmiast stają się dorosłymi, odpowiedzialnymi za siebie. Ta wolność rodzi się w stresujących, trudnych i czasami dramatycznych sytuacjach. Czują się wolni, zwłaszcza w seksie. Zaczynają żyć jako para, ale nie zastanawiają się nad konsekwencjami. Korzystają z wszelkiego rodzaju ochrony, odkładając na bok chrześcijańskie sumienie. Dramat zaczyna się, gdy dziewczyna zajdzie w ciążę. Można się zastanawiać, co robić. Czy dziecko jest już człowiekiem, osobą? Pozwalamy mu rosnąć lub je zabijamy? Po długiej refleksji zaproponowałem studentom duchową adopcję dziecka nienarodzonego. Po roku uczulania na problem, dzielenia się, świadectw, można zauważyć zmiany zachodzące w zachowaniu młodych ludzi. Zaczynają inaczej patrzeć na życie, a zwłaszcza na życie poczętego dziecka. Teraz matki noszą dziecko aż do porodu. Nie ma żartów ani paskudnych komentarzy: „usuń ten brzuch” itd. Nie jest już wstydem mieć dziecko. Jedna ze studentek powiedziała mi: „Bracie, ojciec mojego dziecka odszedł ode mnie – niech żałuje. Nie wiem, czy ukończę studia na uniwersytecie. Ale teraz dziękuję Bogu za najlepszy dyplom mojego życia – to mój syn. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali i zachęcali, bym zatrzymała to dziecko, a nie zabijała. Daje mi wiele radości, odwagi i chęci do życia”. Druga studentka – matka mówi: „Na początku, kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem w ciąży, nie wiedziałam, co robić. Wiele pomysłów przeszło mi przez głowę. W końcu powiedziałam STOP! To dziecko jest niewinne, nie można go zabić jak komara. Bóg ma dla niego swój plan. Po tej decyzji ogromny pokój wszedł do mojego serca”. Modlitwa adopcyjna zachęciła chłopców do wzięcia większej odpowiedzialności za swoje dzieci i ich matki. Stopniowo pary lub dziewczyny-matki, które miały aborcję, przychodzą do nas, ale nie mogą znaleźć pokoju w sercach.

Foto: Daniel Kloch OMI

Otrzymują propozycję wejścia na ścieżkę uzdrawiania z syndromu poaborcyjnego. Możliwe jest uzdrowienie, ale konieczne jest silne zaangażowanie, a Bóg dotknie osoby – ojca i matki, ponieważ jest Bogiem Miłosiernym. Młodzi ludzie są dzisiaj przytłoczeni modą i demonicznymi pokusami, które prowadzą ich do śmierci, a nie do życia. Potrzeba dużo siły i przekonania, aby móc przeciwstawić się tym pokusom i wybrać życie, które daje radość i pokój. Osoba zaangażowana w ochronę życia przynosi pokój jego sercu, jest otwarta na innych i przynosi dobre owoce rodzinie i społeczeństwu. Proszę was o modlitwę za młodych malgaskich rodziców i ich dzieci.

br. Daniel Kloch OMI

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze