fot. unsplash

Czy możliwa jest czułość poprzez kłótnię [RECENZJA]

„Pochwała kłótni małżeńskiej” oraz „Przytul mnie” to dwie najnowsze książki Carlo Rocchetta wydane przez wydawnictwo „Bratni Zew”. I choć motywem przewodnim każdej z nich jest czułość, to obie napisane zostały zupełnie inaczej. 

„Pochwała kłótni małżeńskiej” 

„Kłóćcie się. Niech latają talerze, ale nigdzie nie kończcie dnia bez zgody” – to słowa papieża Franciszka, do których przede wszystkim nawiązuje książka autorstwa Carlo Rocchetta pt. „Pochwała kłótni małżeńskiej. O przebaczającej czułości”. 

fot, materiały prasowe/wydawnictwo bratni zew

Myślę, że na początku warto wspomnieć o samym aspekcie psychologicznym kłótni. Związek bez kłótni bowiem ma raczej nieduże szanse na przetrwanie. Wszystko dlatego, że jeśli partnerzy się nie kłócą, to często tłumią złość w sobie, a ich rozmowy nie mogą być w pełni szczere, bo nie mówią sobie wszystkiego. O tym również wspomniane zostało w omawianej książce. 

>>> Dialog w małżeństwie jest jak siłownia [ROZMOWA]

(Nie) potrzebne statystyki 

Na wstępie poradnika zawarte zostały także statystyki dotyczące reakcji na kłótnie, samego czasu kłótni czy też tego, kto z małżonków częściej decyduje się na zrobienie pierwszego kroku do zgody. Następnie każdy z wykresów został dokładnie opisany i wyjaśniony. Sądzę, że to ciekawe graficzne uzupełnienie treści. Zaskakuje mnie jednak sama analiza statystyk. Szczególnie mam tu na myśli taki fragment jak: „Małżeństwa lepiej przygotowane od strony chrześcijańskiej są w stanie pogodzić się wieczorem, przed snem albo odmówić wspólnie modlitwę. Inaczej dzieje się, gdy małżonkowie są niewierzący albo słabo wierzący”. Oczywiście, że relacja z Bogiem może, a nawet powinna pomagać w układaniu sobie relacji z innymi ludźmi. Jednak nie zawsze tak się dzieje.

>>> „Bo Ty…” – komunikacja zakazana w dobrym związku 

Porady 

Dalej autor książki przeprowadza czytelnika m.in. przez etapy kłótni i wyjaśnia, czym jest „zdrowa kłótnia małżeńska”. Później rozpoczyna się podrozdział pt. „Utrzymać dostateczną kontrolę”. Jego pierwsze zdanie brzmi: „Jaki by nie był powód czy dynamika konfliktu, należy unikać podnoszenia głosu i przyjmowania prymitywnych lub nadmiernie denerwujących postaw”. I tutaj nasuwa mi się pytanie – czy „Pochwała kłótni małżeńskiej” to publikacja kierowana do kogoś, kto ma dopiero za sobą pierwszą kłótnię i nie wie, że podnoszenie głosu nie jest dobrym pomysłem? Niestety, pytanie to towarzyszyło mi również wraz z czytaniem kolejnych stron i w sumie po lekturze całej książki nadal nie jestem pewna, jaka jest docelowa grupa czytelników tej publikacji.  

fot. pixabay

>>> Jak całują się katolicy? – pytamy księdza Adama Pawłowskiego, twórcę i duszpasterza Akademii Miłości [wywiad]

Testy dla kłótliwych  

Natomiast w drugiej połowie „Pochwały kłótni małżeńskiej” autor zaproponował wiele ćwiczeń i testów. Tę część jednak trudno mi ocenić, ponieważ uważam, że podejście do tego typu elementów to kwestia indywidulana. Być może komuś pomoże w kłótni analiza „Ojcze nasz”, jaką proponuje autor lub też określenie swojej postawy przyjmowanej podczas konfliktu. Ja jednak z książki Rocchetta nie dowiedziałam się zbyt wiele i nie sądzę, że wykorzystam kiedyś zaproponowane strategie, mimo że jestem wierząca i w przyszłości chcę zawrzeć związek małżeński w Kościele katolickim. 

„Przytul mnie. Terapia poprzez czułość” 

To tytuł drugiej recenzowanej przeze mnie książki autorstwa Carlo Rocchetta. Na pierwsza pozycję spojrzałam dość krytycznie, ta publikacja jest lepsza od „Pochwały kłótni małżeńskiej”. To oczywiście również poradnik, w którym autor skupia się przede wszystkim na tym, jak ważna jest czułość w różnych aspektach związku czy też po prostu w relacji. Jednak tym razem porusza, moim zdaniem, znacznie ciekawszy temat, jakim jest właśnie przytulanie.  

fot. materiały prasowe/wydawnictwo bratni zew

Ważność przytulania 

I choć trzeba przyznać, że ze względu na różne języki miłości, przytulanie nie dla każdego jest tak samo ważne, to mimo to po lekturze tej książki stwierdzam, że nie wiedziałam, że ma to aż tak duże znaczenie. I to nie tylko w związku z drugą osobą, lecz także po prostu z przyjaciółmi lub też dziećmi.  

Moim zdaniem na uwagę zasługuje już sama kwalifikacja przytulania, która została opisana na pierwszych stronach książki. Ponadto, jest ona uzupełniona wieloma cytatami z Pisma Świętego. I, co ciekawe, o przytulaniu napisane jest w nim naprawdę wiele! Interesujący jest także chociażby fragment „Przytul mnie” zatytułowany „Od przytulenia w małżeństwie do przytulenia macierzyńskiego”, którym autor wyjaśnia, że dziecko jest przytulane już podczas ciąży; podejmuje też wiele innych aspektów bliskości w takim przypadku. W bardzo ciekawy sposób zostały także rozpatrzone niektóre przypowieści biblijne, takie jak ta o cudzołożnicy. Rochett nazywa ją „Ewangelią o przytuleniu”.  

fot. unsplash

>>> O przytulaniu, które leczy 

Przytulanie ma moc 

W tej publikacji Rochetta brakuje mi jednak większego objaśnienia badań lub statystyk, na które się powołuje. Niestety, wiele zdań zaczyna się tylko od słów, że „Psychologowie są zgodni co do…”. Nie zostało jednak podane, którzy to psychologowie lub chociażby na podstawie czego tak twierdzą. Myślę, że dzięki takim aspektom książka jeszcze bardziej zyskałaby na wiarygodności. Niemniej, uważam jednak, że po „Przytul mnie” warto sięgnąć, nawet jeśli jeszcze nie jest się w żadnym związku. Ta książka może bowiem zmienić samo myślenie na temat przytulenia i pokazać nowy sposób rozumienia Pisma Świętego. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze