Fot. pixabay

Jak odróżnić pokusę od grzeszenia myślą? 

Z jezuitą Danielem Wojdą rozmawiam o tym, w jaki sposób odróżnić pokusę od grzeszenia myślą. A może – co jeszcze ważniejsze – jak odróżnić emocje, impulsy czy konsekwencje grzechów od samego grzechu 

Pokusa to odczucie, myśl o tym, że mógłbym zrobić coś, co jest grzechem. To zwrócenie uwagi na zło. Grzeszenie myślą też jest w sumie myśleniem o grzechu. Na pierwszy rzut oka wygląda to więc bardzo podobnie.  

Daniel Wojda SJTrzeba najpierw sobie zadać pytanie o to, co to jest grzech. Kiedyś pewna kobieta rozmawiała z księdzem. I mówi: wiem, że to jest grzech, ale my nie robiliśmy nic złego. Czyli dla niej grzech jest po prostu czymś, czego nie wolno zrobić, a nie czymś, co zabija życie. I jeśli będziemy mieć takie myślenie, to wtedy nie da się tego rozróżnić.  

Ale często ludzie mówią: „ja nie czuję, że to jest grzech. Ja wiem, że tak nie wolno, ale ja tego nie czuję”. 

Grzech to jest taka rzeczywistość, która odbiera mi życie, odbiera mi kontakt z Panem Bogiem. Nie ma dużego znaczenia to, że ja się czuję winny. Nam się wydaje, że jeśli popełniam grzech, to znaczy, że jestem winny, że zrobiłem coś złego. To się bierze z wychowania religijnego, z tego, że nas straszą Panem Bogiem. Rodzice tak czasami robią, żeby podnieść swój autorytet. Później mamy takie myślenie, że jak zrobię c, czego nie wolno, to znaczy, że mam grzech.  

Nie mamy wtedy takiej intuicji, która pozwala widzieć, że pewne nasze zachowanie oddziela nas od Pana Boga. To może być sposób mojego funkcjonowania  na przykład zapracowywanie się czy przypadkowy seks. Jedno i drugie może powodować to, że ja się od Pana Boga i od ludzi powoli odsuwam. 

I czasami, kiedy patrzy się w krótkiej perspektywie, to można „nie czuć”, że jest to coś złego, bo patrzę przez pryzmat przyjemności, którą mi to coś daje. Na przykład kiedy ktoś ma romans, to na początku jest wszystko fajnie, bo jest zakochanie i tak dalej. Ale jeśli popatrzy się na to w perspektywie 10 lat, rozwalonego małżeństwa i dzieci bez ojca, to już jest inaczej. 

Grzech odbiera harmonię z Bogiem. Kiedy jestem w tej harmonii, to też coraz lepiej żyje mi się samemu z sobą, coraz lepiej funkcjonuję w społeczeństwie. I wtedy widać to, że Pan Bóg mi daje życie, a grzech mi nie daje życia i dlatego to jest grzeszne. A nie tak po prostu robienie czegoś zakazanego. 

I kiedy tego „nie czujemy”, można zaufać autorytetom. Na przykład ufam innym, chociaż w tej chwili nie czuję, że systematyczna modlitwa rodzi we mnie życie z Bogiem. I dlatego jej brak jest grzechem, a nie że dlatego, nie wolno nie odmówić modlitwy.  

Fot. pixabay

Czy możemy powiedzieć, wskazać taki moment, w którym pokusa grzeszenia myślą staje się grzeszeniem myślą? 

Jezus mówi w Ewangeliach, że jeśli ktoś by popatrzył pożądliwie na kobietę, to grzeszy myślami. I tutaj się zaczynają subtelne różnice. Czasami mamy takie myśli, którymi my sterujemy, a czasami są myśli, uczucia, które same przychodzą. Na przykład osoby, które są w nerwicach, mają potok myśli, których nie  w stanie zatrzymać. Czasami bardzo szybko komuś pojawia się myśl na przykład wokół seksualności. Wspominam o tym, ponieważ często kontaktują się ze mną osoby, które cierpią na coś takiego. I te osoby są przekonane, że one grzeszą, kiedy odczuwają jakieś wewnętrzne przymusy, impulsy czy emocje. Są przekonani, że to już jest grzech. 

Taką kategorią, która pomaga to rozróżnić, jest odpowiedź na pytanie: czy ja zaczynam coś planować? Czasami ktoś może nie być w stanie zatrzymać myśli, wyobrażeń czy uczuć, które do niego przychodzą. Często są to po prostu konsekwencje jego wcześniejszych grzechów. I jest to pewne nieuporządkowanie, to nie jest normalne, że tak jest, ale nie ponosi za to winy moralnej. 

Czy myślenie o czymś złym, co moglibyśmy zrobić, obmyślenie planu, ale nie zrealizowanie go jest grzeszeniem myślą czy zasługą? Na przykład: ktoś obmyśla sobie plan, jaką historię opowie na swój temat, żeby ukazać siebie jako kogoś wyjątkowego. I ma już ułożony cały scenariusz, co komu powie, jak zaakcentuje, jaki gest przy tym wykona, ale ostatecznie tego nie robi. Ma grzech, czy nie ma grzechu? 

W momencie, kiedy ktoś zaczyna coś planować, myśli o tym, kiedy to zrobi. Zaczął z tym współpracować. Świadomie planuje i ma decyzję: ja to zrobię, zabiję, zdradzę żonę. Padła decyzja. Wtedy jest to grzech. 

Kiedy ktoś się naprawdę zdenerwuje, może pomyśleć: ja go zastrzelę, ale wcale nie chce tego zrobić i co wtedy? 

Czasami młody człowiek, zwłaszcza taki, który doświadcza przemocy w domu, może mieć takie myślenie w emocjach: ja ją zabiję i sobie wyobraża jak to jej głowę odetnie. Ale trzeba wziąć pod uwagę to, że oni często nie znają innej formy odreagowania na przykład złości. Oczywiście to nie wpływa dobrze na takiego młodego człowieka, ale to nie jest jego decyzja: ja teraz planuję i to zrealizuję. To bardziej wyrażenie emocji. Ale nie można też powiedzieć tak, że jest to coś dobrego, że on o prostu wyraził swoje emocje i że wszystko w tym człowieku jest w porządku. Nie możemy jednak powiedzieć, że jest winny grzechu. 

Żeby zaistniał grzech ciężki, to musi to być fizycznie zrealizowane. Czyli wydaje się, że nie można ciężko zgrzeszyć myślą. Żeby był grzech ciężki, to musi być dokonany w wolności i musi mieć poważną materię. A jeśli grzech jest w myślach, to tej materii nie ma.  

Ale trzeba pamiętać, że jak ktoś nosi w sobie jakiś zamiar czy złość, to go i tak wewnętrznie zatruwa. I to jest jakoś grzeszne, w tym sensie, że odbiera mu życie z Bogiem, odbiera radość bycia z drugim człowiekiem. Więc kiedy patrzymy w kategoriach czy to jest wina, czy nie, trudno to rozpoznać i rozgraniczyć. Można popatrzeć na to tak: zobacz, czy myśli, które masz, podtrzymują w tobie życie Boże. Czy udrożniają ten kanał życia, czy raczej go zatrzymują? Wtedy staje się to jaśniejsze, bo wtedy grzeszne oznacza zatrzymujące życie. 

O tym właśnie mówi Jezus: nie dopuszczaj do siebie takich myśli, bo myśl nas kształtuje. To, o czym myślimy, rodzi w nas pragnienia. W ten sposób można zapalić się do czegoś dobrego, ale też do zła. 

>>Modlitwa, którą wynagrodzisz za swoje grzechy

 >>Grzech zaniedbania, którego bardzo żałuję…

Zobacz też:

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze