Jak rozproszenia na modlitwie przekuć w sukces? 

Rozproszenia są jedną z najczęściej spotykanych trudności na modlitwie. Bardzo trudno wtedy utrzymać uważność. I tak naprawdę trwamy przy Bogu może minutę, a później myśli krążą po naprawdę najrozmaitszych zakamarkach. Jak sobie więc z nimi poradzić? 

Skąd się wzięła ta gonitwa myśli? 

Po pierwsze warto przyjrzeć się temu, jak wygląda nasza codzienność. Może nasz umysł jest nieustannie bombardowany informacjami, najczęściej zbędnymi. Może cały czas przechodzimy od jednego zadania do drugiego. Może nasz kontakty z innymi i refleksja są oparte głównie na powierzchowności bez uważności, na to w jakiś sposób budujemy relację. A może też nieustannie jesteśmy w pracy, w aktywności, w wykonywaniu zadań i brakuje przestrzeni na odpoczynek, a tym bardziej właściwy odpoczynek. 

To wszystko nie może pozostać bez wpływu na trudności podczas modlitwy. Ponieważ człowiek nie jest w stanie w czasie kilku chwil uciszyć rozedrganego umysłu oraz ciała. Nie potrafi wtedy skupić się na spotkaniu z drugą osobą, co w przypadku modlitwy, która jest spotkaniem z Bogiem, jest kluczowe. 

Po drugie trzeba zdać sobie sprawę, że nawet przy najbardziej równoważonym stylu życia nie uwolnimy się całkowicie od wewnętrznych rozproszeń. Starożytni mnisi, mistrzowie modlitwy mówili, że w takim wypadku konieczny jest brak przyjaźni z rozproszeniami i pokusami. 


Walka bez walki 

Paradoksalnie jest tak, że im bardziej chcemy walczyć z przeciwnikiem, w tym wypadku z rozproszeniami, tym bardziej skupiamy uwagę na nim niż nad tym, od czego nas odciąga. Jeśli więc walka z rozproszeniami przestani być dla nas sprawa wagi życia lub śmierci, jeśli staniemy w pokorze przed Bogiem i przyznamy, że nasza kondycja duchowa jest jaka jest, to trudności przestaną być tak dokuczliwe. I może się zdarzyć, że nawet nie zauważymy, kiedy porwie nas prawdziwa modlitwa. Bo na modlitwie najważniejsza nie jest wojna z rozproszeniami, ale wierność, nawet gdyby przypominała odganianie chmary komarów. Ważne, by pomimo różnych okoliczności zachować w sercu pragnienie oddania się Bogu. Wtedy wszystko może nas do niego prowadzić. 

Warto zdać sobie sprawę z tego, że modlitwa to także obszar walki duchowej i szatan na pewno będzie chciał wykorzystać nasze lęki i słabości, a także najrozmaitsze okoliczności, by człowieka od modlitwy i od Boga odciągnąć. Nic nie zdziałamy, wdając się z nim w przepychanki duchowe, ale jeśli po prostu to ominiemy i spokojnie znów zwrócimy się do Boga, wtedy skuteczność będzie o wiele większa. 

Moc w słabości się doskonali (2 Kor 12,9) 

Czasami niektóre trudności na modlitwie dopuszcza Bóg. Nic nas w niej nie pociąga, jest zupełna pustynia, nie odczuwamy Bożej obecności. Czas modlitwy staje się czasem przetrwania. Może też się zdarzyć, że niechęć do modlitwy, a nawet lęk przed jej podjęciem może rozpoczynać się przed modlitwą i sprawia, że przekładamy ją wciąż na później. 

Ważne jest, by wtedy wytrwać. Jeśli człowiek pozostanie wierny, ten kryzys może prowadzić do ogromnego oczyszczenia na modlitwie. Wtedy człowiek nie spotyka się już z Bogiem dla samego siebie, dlatego że jest mu dobrze, czuje pokój, odpoczynek, że czuje się wysłuchany. Jest z Nim dla Niego. Zaczyna rozumieć słowa Ewangelii, że to tak naprawdę Duch Święty modli się w nas (Rz 8, 26-27). I że sami bez Bożej pomocy nic nie możemy uczynić… 

Wtedy słabość na modlitwie staje się źródłem ogromnej mocy. Nie naszej siły, ale mocy Ducha Świętego, który może kształtować serce na podobieństwo serca Syna i nasza modlitwę na podobieństwo modlitwy Jezusa. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze