fot. cathopic.com

Jesteś na adoracji i odczuwasz znużenie? 3 rady pomogą Ci to zmienić

Wiele osób, które poszukują w relacji z Jezusem konkretnej głębi, bardzo często odnajduje ją w adoracji Najświętszego Sakramentu. Ta forma pobożności, przejawiająca się zwłaszcza w odwiedzaniu miejsc stałej adoracji czy uczestnictwie w adoracjach nocnych, zyskuje coraz więcej wielbicieli. Czasem zdarza się jednak, że po którejś z adoracji… trochę się wypalamy. Jak przełamać tę niemoc?

Wytrwanie w skupieniu przez kilkadziesiąt minut, a nierzadko i więcej, z pewnością jest wyczynem. Z pewnością także wymaga przygotowania duchowego i rozpoznania dynamiki własnej modlitwy. Niektórzy muszą wejść w ciszę, innym pomaga na przykład medytacyjny śpiew. Co jednak, kiedy na adorację przyjdziemy tak rozproszeni, że trudno będzie nawet o spokojnie klęczenie lub siedzenie?

>>> To właśnie one adorują Najświętszy Sakrament od… 110 lat

eucharystia monstrancja adoracja

Fot. cathopic

Po pierwsze: wygadaj się

Żyjemy w ciągłym pośpiechu. Nie da się zostawić swoich spraw przed progiem świątyni i beztrosko wejść do środka. Ale przecież nie o to w adoracji chodzi. Przychodzimy do Jezusa jak do Przyjaciela. A co robi się, odwiedzając przyjaciół? Najczęściej – często nawet zanim ktoś postawi nam kawę – po prostu zaczynamy opowiadać: o tym co nas spotkało, co przeżywamy i czego oczekujemy. Może warto tak samo potraktować spotkanie z Jezusem? Co prawda trudno oczekiwać na kawę, ale – choćby myślne – wypowiedzenie tego, co leży nam na sercu sprawi, że będzie nam łatwiej. Warto mieć świadomość, że Jezus nas słucha. I naprawdę zachęca: „wygadaj się”!

>>> Zbliżam się w pokorze – pieśń Tomasza z Akwinu [WIDEO]

Po drugie: po prostu patrz

Gdy uda się już trochę ochłonąć po wyrzuceniu z siebie tego, co nas zajmuje, możemy oczywiście powrócić do tego, co zazwyczaj robimy w czasie adoracji. Wielu z nas odmawia w tym czasie różaniec lub inne modlitwy. Często widzę jednak, że osoby, które w ten sposób spędzają czas ze Zbawicielem, mają wzrok utkwiony w przesuwające się pod palcami koraliki, albo w grzbiet ławki. Przekornie powiedziałbym, że mam wrażenie jakby obecność Jezusa w Eucharystii im nie przeszkadzała. Adoracja, jak sugeruje sama jej nazwa, to modlitwa, w której powinniśmy być wpatrzeni w oblicze Boga, ukrytego za zasłoną Hostii. Spróbujmy przeżywać adorację właśnie z tą myślą. Nie zawsze musi nam towarzyszyć koronka czy litania. Może właśnie wystarczy po prostu patrzeć na Tego, który tak bardzo nas ukochał?

Fot. Paweł Krzemiński

Po trzecie: słuchaj ciszy

„Głośniej niźli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy, I kto w sercu ucichnie, zaraz go usłyszy” – pisał Adam Mickiewicz. Matka Teresa z Kalkuty mówiła z kolei, że Boga nie odnajdziemy w hałasie i zamieszaniu. Bardzo lubię, kiedy w miejscu, w którym odbywa się adoracja, jest zupełnie cicho. Tak cicho, że można usłyszeć bicie własnego serca. Bo chociaż Bóg jest z nami przez cały czas, to aby Go usłyszeć, potrzebujemy się „wyłączyć”. Nie trzeba nastawiać się na wielkie doznania mistyczne, ale wystarczy – prosząc o światło Ducha Świętego – wierzyć, że On chce wskazać nam drogę, którą powinniśmy pójść. Ten sposób sprawi, że nawet jeśli fizycznie nie usłyszymy Bożego głosu, to otworzymy się na łaskę pokoju w sercu, której wszyscy tak bardzo potrzebujemy.

>>> Modlili się nowenną pompejańską. Guz zniknął [ŚWIADECTWO] 

***

A kiedy ze znużenia po prostu… zaśniemy? Cóż. Nie będzie to pierwszy znany historii przypadek. Takie doświadczenie zdarzało się św. Teresie z Lisieux nazwanej Małą Tereską. Zgorszone tym współsiostry karmelitanki surowo ją upominały. Tereska pytała jednak z rozbrajającą szczerością: „Co jeśli Pan Jezus jest anestezjologiem, który usypia, aby uzdrowić?” Świętość jej życia pokazuje, że mogła mieć rację.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze