Koronawirusowe zapalenie sumienia [FELIETON]
Robimy wszystko, żeby coraz lepiej bronić się przed koronawirusem. Niestety, za naszymi działaniami może kryć się potężne niebezpieczeństwo. To nowy wirus, który wykluwa się w środowisku lęku, złości, a przede wszystkim egoizmu.
Wcale nie dotarł do nas z Chin. Rodzi się tutaj, wewnątrz nas samych. Atakuje nie ciało, ale duszę. Choć często niewidoczny, jest tak niebezpieczny, że jego skutki możemy odczuwać jeszcze długo po ustaniu ogarniającej świat pandemii. Chorobę, która go wywołuje nazwałem koronawirusowym zapaleniem sumienia. Niestety, spotkałem już wielu zarażonych.
Pierwsze objawy: strach
Wszystkie media w ciągu ostatnich kilku, kilkunastu dni zdominował jeden temat. Koronawirus. Praktycznie nikt nie porusza innych kwestii. Stacje telewizyjne prześcigają się nie tylko w prędkości podawanych informacji, ale i w lepszym dostosowaniu swoich ramówek do aktualnych potrzeb widzów. A potrzeby te, na ten moment, są właściwie jednoznaczne – chcemy jak najwięcej wiedzieć o grożącej nam zarazie. I chociaż pozornie więcej informacji oznacza większe bezpieczeństwo, to paradoksalnie – wcale tak nie jest. Zalewa nas tak wielka fala wiadomości o koronawirusie, że, zamiast rzeczowej wiedzy, w pakiecie z każdym kolejnym newsem otrzymujemy nową porcję strachu. Medialne doniesienia z kategorii katastroficznych, owszem – wzbudzają sensację. Rodzą jednak taki lęk i niepewność, że przyjęte przez nas bez głębszej refleksji mogą sprawić, że zaczniemy odczuwać coraz głębszy niepokój. Ten z kolei doprowadzi w końcu do apatii i poczucia, że jesteśmy zupełnie bezradni i nic nie możemy zrobić. Zamykamy się na świat i ludzi. Nasze sumienie sprowokowane lękiem staje się ogniskiem choroby duszy.
>>> Wykupiony makaron i papier toaletowy. Czy panika Polaków objawia się podczas zakupów?
Faza rozwoju: lenistwo
Szybkie pytanie. Jakie skojarzenia budzi w Tobie jedno z najpopularniejszych haseł ubiegłego tygodnia – „dyspensa”? Czy jednym z pierwszych, które przyszło Ci do głowy było „nareszcie się wyśpię”? Jeśli odpowiedziałeś twierdząco, to znak, że możesz znajdować się już na kolejnym etapie postępującej choroby. Strach i lęk paraliżują, uniemożliwiają podjęcie działań. Przede wszystkim jednak prowadzą do pogłębienia się zapalenia sumienia i zapowiadają jeszcze groźniejszą jego fazę. Lenistwo jest wielkim niebezpieczeństwem. Świat, który znamy, w ostatnich tygodniach zmienił się nie do poznania. Zamarło życie kulturalne i towarzyskie, a rozprzestrzenianie się zarazy można skutecznie powstrzymać jedynie przez izolację. Teoretycznie najlepsze co możemy zrobić to… nic nie robić. Korzystamy więc z długiego snu, godzinami oglądamy seriale. Dzieci mają „koronaferie”, studenci szykują się na „koronalia”. Zachęta do ograniczenia aktywności nie oznacza jednak zachęty do lenistwa.
>>> Koronawirus, czyli wielka próba ufności? [KOMENTARZ]
Może to dobry czas, by zrobić to, na co w zwyczajnym biegu dni nie mamy czasu? Gdyby nie sytuacja spowodowana koronawirusem – zamknięte szkoły i zalecenie pobytu w domu – pewnie nie wziąłbym się za sprzątanie strychu. Ile ciekawych rzeczy znalazło się przy tej okazji! Już kolejny wieczór spędzam na przeglądaniu albumów ze zdjęciami z dzieciństwa.
Spróbuj wziąć do ręki książkę, obejrzeć ciekawy film, zadzwonić do przyjaciół. Spróbuj… wzmocnić kontakt z Panem Bogiem! Czas narodowej kwarantanny to prawdziwy czas rekolekcji. Wykorzystaj go tak, by nie żałować przespanego Wielkiego Postu.
Stadium końcowe: egoizm
Stoisz w kolejce do kasy w markecie i czujnie nadstawiasz uszy. Żadne chrząknięcie nie ujdzie Twojej uwadze. Dźwięk kaszlu sprawia, że natychmiast lokalizujesz jego źródło. Sprawca zamieszania musi liczyć się z reprymendą wyrażoną ostrym spojrzeniem. Nosicielem może być każdy. W dobie obecnego kryzysu taka postawa nie dziwi. Wszyscy boimy się o zdrowie i życie – nie tylko własne, ale i naszych bliskich. Dobrze wiemy, że zarazić można się praktycznie wszędzie.
>>> Egoizm zabija nas i naszą planetę [ROZMOWA]
Trudno natomiast nie odnieść wrażenia, że symptomy zwykłego przeziębienia, a nawet lekkiej chrypki zupełnie przesłoniła myśl o koronawirusie. Moment dziejowy, w którym się znajdujemy, wymaga od nas wielkiej ostrożności i uwagi. Cały problem jednak w tym, że te cechy nadzwyczaj łatwo przeradzają się w podejrzliwość i zaborczość. One z kolei rodzą kolejne – widoczną niechęć czy nawet wrogość. Walczymy między sobą o ostatnią sztukę mięsa, o ostatnią paczkę ryżu. Wiele produktów chwilowo jest niedostępnych w sprzedaży. To oczywiste, że musimy zadbać o podstawowe środki dla nas i naszej rodziny. Patrząc jednak na to, co dzieje się w sklepach, odnoszę wrażenie, że w całym ferworze tej walki zapominamy, że wokół nas są także inni. Nie przychodzi nam do głowy, że dziesięć kilogramów makaronu może leżeć w spiżarni przez kilka miesięcy, podczas gdy mieszkająca piętro wyżej samotna sąsiadka będzie skrupulatnie wydzielała ostatnie porcje zapasów tego produktu. Końcowe stadium koronawirusowej choroby sumienia jest najtrudniejsze do wyleczenia. Wymaga przekonania siebie samych, że nawet jeśli stracimy – możemy zyskać. Musimy uświadomić sobie, że chrześcijaństwo polega na czerpaniu po to, aby dawać. Musimy uwierzyć, że przetrwamy tylko we wspólnocie i tylko wtedy, jeśli obok nas zauważymy drugiego.
***
Do rozpoznania objawów koronawirusowego zapalenia naszego wnętrza nie potrzeba badań genetycznych, ani też tych wykrywających obce przeciwciała. Objawy tej choroby możemy zdiagnozować sami, a test nazywa się rachunkiem sumienia. Warto często go wykonywać, profilaktycznie – najlepiej codziennie. To od jego wyniku zależy kiedy zdecydujemy się sięgnąć po odpowiednie lekarstwo. Najlepszym jest nawrócenie. Szczytem terapii – sakramentalna spowiedź. Dobrze jednak zacząć od szczerego, mocnego postanowienia poprawy. Tak, żebyśmy ocalając przed wirusem ciało, ocalili też i duszę.
>>> 6 kroków rachunku sumienia
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |