Zdjęcie poglądowe fot. PAP/Marcin Bielecki

Lekarze bez granic pomagają na Ukrainie

W pomoc Ukrainie włączyli się wolontariusze organizacji Lekarze bez Granic. Z chwilą rozpoczęcia wojny inne programy zostały zawieszone, a cała pomoc skierowana do objętego wojną kraju Europy wschodniej.

Organizacja stara się docierać przede wszystkim do regionów najbardziej objętych walkami. Sytuacja jest dynamiczna, dlatego monitorowanie potrzeb humanitarnych jest wyjątkowo trudne.

Największym problemem jest obecnie sytuacja w Mariupolu. Miasto znacząco ucierpiało w wyniku ostrzeliwań. Walki dotknęły centrum miasta, ale jeszcze gorzej jest na przedmieściach. Zniszczone zostały supermarkety, więc ludzie zostali odcięci od żywności, puste są też apteki. Nie ma elektryczności, ogrzewania i wody. Ludzie zbierają deszczówkę i śnieg. „Jeśli sytuacja się nie zmieni, w najbliższych dniach czeka nas poważne niebezpieczeństwo, możliwa jest katastrofa” – powiedział Alex Wade, koordynujący działania Lekarzy bez Granic.

Zdjęcie poglądowe, fot. PAP/Marcin Bielecki

Kończą się zapasy leków

„Na szczęście mieliśmy wcześniej pewne zapasy leków, które mogliśmy dostarczyć do szpitali, które opiekują się rannymi w Mariupolu i Kijowie. Niestety, obecnie się kończą. To, co mamy staramy się dostarczać do szpitali polowych na froncie. Wiele z nich jest w strefach walk. Jesteśmy z nimi cały czas w kontakcie, gdzieniegdzie zostało przyjętych nawet stu rannych. Potrzeby cały czas rosną, ale nasze łańcuchy dostaw zostały zakłócone. Mimo to, staramy się odpowiadać na szereg potrzeb, od insuliny po dializy, są też kobiety ciężarne. Jeśli nie otrzymają pomocy, to może przynieść poważne komplikacje zdrowotne, a nawet śmierć. Najważniejsze dla nas obecnie jest utrzymanie dostępu do ludzi w terenach objętych konfliktem. Dla ludzi w Mariupolu musimy jak najszybciej znaleźć rozwiązanie. Nie mogą utknąć w strefie walk“ – stwierdził angielski lekarz.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze