Kirgistan fot. Wikipedia

Misyjna inicjatywa „Kirgistan – 62 godziny w 7 minut” [ROZMOWA]

Gdyby wsiąść do samochodu w Warszawie i jechać nieustannie przez 62 godziny na wschód, moglibyśmy dojechać do stolicy Kirgistanu – Bishkeku. To jedno z najbiedniejszych miejsc świata. Tam również można spotkać jezuickie inicjatywy pomocy dzieciom, zostało to nazwane Warsztat Dobrej Edukacji.

Nie trzeba jednak przemierzać tysięcy kilometrów, żeby pomóc w kształceniu kirgiskiej młodzieży – wystarczy 7 min. O inicjatywie opowiadają s. Agata Mazepa (Małe Siostry Jezusa), polska koordynacja działania Warsztatu Dobrej Edukacji, i s. Emilia Kapolkova (Szkolne Siostry św. Franciszka), która pracuje z dziećmi w Kirgistanie.

>>> Kirgistan: festiwal chrześcijańskiej młodzieży z Azji Środkowej

Jaki był Kirgistan w 2013 r.?

s. Agata: Była tam wtedy z grupą polskich wolontariuszy. Razem z jezuitą uczestniczyliśmy w obozie dla studentów anglistyki. Gdy myślę o tamtym czasie to mam w głowie obrazy niesamowitej przyrody, wielkiego słońca. W uszach słyszę dźwięki bazaru, gdzie napotkani ludzie nie boją się ze sobą gawędzić między straganami pełnymi dorodnych warzyw.

Pojechaliście tam pomagać w obozie dla młodzieży. Dzieci potrzebują tam pomocy?

Niezmiernie! Gdy jezuici przybyli do Kirgistanu to szybko założyli świetlicę. Przychodzili tam młodzi z bardzo różną historią rodzinną. Często dotknięte problemem alkoholowym rodziców. Pochodzący z różnych grup etnicznych, od starej emigracji niemieckiej po Uzbeków.

Często nie mieli co jeść. Dlatego dożywianie było bardzo istotną pracą. Kirgistan to jedno z uboższych miejsc tej części świata.

fot. EPA/IGOR KOVALENKO

A teraz dalej tak to wygląda?

s. Emilia: Zdecydowanie! Aktualnie sama pracuję w Kirgistanie. Główna część mojej pracy to dystrybucja środków finansowych. Czasami trzeba też iść osobiście z dziećmi na zakupy, żeby dostać to czego faktycznie potrzebują. Z doświadczenia wiem, że rodzice, dotknięci często problemem alkoholowym, nie zawsze są w stanie wybrać to co niezbędne.

To bardzo smutne

Mnie też to przygnębia. Szczególnie, gdy spotykam się z różnymi roszczeniami dotyczącymi finansów.

Jeżeli chodzi o pomoc dzieciom, to czy to tylko zapewnienie im finansowania?

Staramy się jeszcze jakoś szkolić rodziców, pokazywać im, że dbanie o dzieci to nie tylko zakupienie ładnego ubrania do szkoły, że to coś więcej. Gdy dzieci nie widzą nadziei na przyszłość to nie mają też mobilizacji, żeby chodzić do szkoły. Trzeba im pokazywać, że istnieje jakaś nadzieja.

>>> Kirgistan: niebawem powstanie pierwsza katolicka katedra

Co osobiście, siostrze, daje nadzieję?

Odpowiedź jest prosta. Radość dzieci. To jest coś co zawsze dodaje siły.

Dziś jednak angażuje się raczej na działania edukacyjne

s. Agata: Tak jest. Dożywianie trwa tak czy inaczej. Okazuje się jednak, że kluczowe jest, żeby młodzi ludzie byli w stanie sami zawalczyć o swoją przyszłość.

s. Emilia: Bardzo się cieszę z tej zmiany. Zaoszczędzi to dużo czasu, który musieliśmy poświęcić na organizację, Teraz chcemy bardziej ukierunkować się w stronę edukacji. Bo to właśnie edukacja jest w stanie dzieciom zapewnić przyszłość.

Uruchomiliśmy łatwy sposób uczestnictwa w tej misji. Nazwaliśmy to Warsztat Dobrej Edukacji – warsztat.jezuici.pl . To platforma, gdzie każdy, w 7 minut, może dołożyć się do edukacji tamtej młodzieży. Można kupić dziecku buty, żeby nie musiało biegać w rozwalających się trampkach, albo zafundować miesięczny pakiet podwieczorkowy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze