James Norton w głównej roli filmu „Obywatel Jones”, reż. Agnieszka Holland, fot. mat. prasowe

„Obywatel Jones”: Apostoł Prawdy

W pierwszej scenie nie widzimy Garetha Jonesa ale… George’a Orwella. To jeden z ciekawszych zabiegów, które w swoim najnowszym filmie „Obuwatel Jones” zastosowała Agnieszka Holland. Widzimy Orwella, który chciałby pisać coś, „co ludzie czytają” (np. romanse). Wie jednak, że czasy są inne i „światem rządzą potwory”. I w tych czasach najważniejsza jest prawda, „bo prawda to przyszłość”.  

Marcin Czarnik (w roli Paula Kleba), fot. mat. prasowe

Film poświęcony jest pamięci ofiar Hołodomoru (to ukraińskie określenie na Wielki głód, dosłownie oznacza „zamorzenie głodem”***). Agnieszka Holland do współpracy zaprosiła przede wszystkim aktorów zagranicznych, ale na dużym ekranie znajdziemy też Polaków: Marcina Czarnika (w roli Paula Kleba), Wojciecha Urbańskiego (w roli Konstatina Umanskiego) i Krzysztofa Pieczyńskiego (w roli Maxia Litvinova). 

Mam pewien temat…

„Obywatel Jones” (w tej roli James Norton) to dla mnie przede hymn wobec prawdy i przypomnienie, czym powinno być dziennikarstwo. To film, którego tak naprawdę głównym bohaterem nie jest George (walijski dziennikarz, jeden z nielicznych obcokrajowców, którzy byli bezpośrednimi obserwatorami Wielkiego Głodu na Ukrainie). Główną bohaterką jest Prawda. To o nią toczy się walka, to ona ma być przez dziennikarzy, a przez to i przez świat nieznana.
 
To film o Prawdziewobec której my, ludzie (a szczególnie dziennikarze), powinniśmy postępować wedle ewangelicznej zasady: tak, tak, nie, nie. Tu bowiem nie ma kompromisów, a rezygnacja z choćby części prawdy automatycznie prowadzi do służenia złu. I pod określeniem „zło” mieści się propaganda, polityka, wojna czy terror. To zło może mieć większe bądź mniejsze skutki, ale zawsze będzie złem. To się nie zmienia.    

Głód i mróz 

Nastały w dom. 

Nie ma co jeść,  

Nie ma gdzie spać.

A nasz sąsiad  

Stracił rozum… 

I swe dzieci zjadł.  

Bezkompromisowy w dążeniu do prawdy jest właśnie Gareth. Przyjeżdża do Moskwy, bo pcha go tam dziennikarska ciekawość. Trafia do miasta, w którym dziennikarze mogą mieszkać tylko w jednym hotelu i nie mogą wyjeżdżać poza granice metropolii. Są skrupulatnie kontrolowani. Tuż przed przyjazdem do Rosji Gareth dostaje telefon od kolegi, dziennikarza Paula KlebaKleb chce przekazać mu coś bardzo pilnego i ważnego. Już na miejscu, w Moskwie, okazuje się, że mężczyzna został zamordowany (oficjalnie w wyniku napadu rabunkowego). Brytyjskiemu dziennikarzowi ten fakt nie daje spokoju. Chce dowiedzieć się, dlaczego jego kolega po fachu nie żyje. Jeszcze bardziej chce dowiedzieć się tego, co Paul wiedział i o czym chciał poinformować świat. 

Gdy mam więcej pytań niż odpowiedzi, to się denerwuję (Gareth Jones). 

Pulitzer w służbie propagandy  

„Obywatel Jones” momentami pokazuje drastyczne, choć nie na pierwszy rzut oka, obrazy. Dla mnie jest tak w dwóch momentach. Najpierw wtedy, gdy widzimy z bliska pracę zachodnich (licencjonowanych przez Kreml) dziennikarzy. Piszą tak, jak Kreml chce (a przynajmniej tak, by Kreml się zbytnio nie zdenerwował). Wiedzą, że jest to dziennikarstwo propagandowe i mijające się z prawdą. Próbują jednak zachować pozory.

>>> Prawda daje największą wolność [WYWIAD]

Walter Duranty (w tej roli Peter Sarsgaard), Ada Brooks (Vanessa Kirby), fot. mat. prasowe

>>> Papież: twórzcie dziennikarstwo pokoju, które służy wszystkim

Jeszcze bardziej przejmujące i na swój sposób frustrujące jest to, że głównym zachodnim dziennikarzem, który dla Europy jest wyrocznią w sprawie przekazywania informacji ze Związku Radzieckiego, „naszym człowiekiem w Moskwie”, jest Walter Duranty (którego gra Peter Sarsgaard). To laureat nagrody Pulitzera, którego pracę w Moskwie trudno nazwać rzetelnym dziennikarstwem. O ile w ogóle można ją nazwać dziennikarstwem…    

Nad czym można pracować będąc uwięzionym w stolicy? (Gareth Jones). 

Dotrzeć do prawdy  

fot. mat. prasowe

Jones  w Wielkiej Brytanii  był doradcą brytyjskiego rządu. Polityków próbował przekonać, że Europa stoi na progu nowej wojny. Jest już po wywiadzie z… Hitlerem, ale chce dotrzeć też do Stalina. To w tym celu jedzie do Moskwy. Na miejscu jednak  jak to często w dziennikarskiej pracy bywa (szczególnie tej w terenie)  plany zmienia mu rzeczywistość. Rzeczywistość pokazuje nowe drogi, które dziennikarz powinien przejść w poszukiwaniu prawdy. Gareth nie zastanawia się nad konsekwencjami, które mogą go spotkaćMartwi się tylko jednym: co się stanie, gdy świat nie dowie się o katastrofie humanitarnej na Ukrainie, o Wielkim Głodzie.
Gareth  gdy jeszcze nie wie o tym, co dzieje się na terenie Ukrainy  nie może zrozumieć, dlaczego w Rosji, której budżet się nie bilansuje, buduje się fabryki, rozwija inwestycje, rozbudowuje Moskwę, a gospodarka kraju nie upada. Dowiaduje się o „złocie Stalina”, którym ma być zboże… zboże, które z terenów Ukrainy wywożone jest do centrum Rosji. A tam? Na Ukrainie? Ludzie zaczynają jeść… ludzi. To drugi drastyczny obraz, który dotknął mnie równie silnie, co dziennikarska propaganda i służalczość władzy. Te obrazy i te sceny uzupełniają się: brak rzetelnego dziennikarstwa prowadzi do braku informacji. A to ostatecznie prowadzi do tego, że zło może trwać, bo ci którzy mogliby zacząć przeciwko niemu walczyć, o nim nie wiedzą.  

Widzę, że budżet się nie bilansuje. Wiem, że Paul to odkrył (Gareth Jones). 

Twój obowiązek

Gareth poznaje w Moskwie Adę Brooks (w tej roli znakomita, poruszająca Vanessa Kirby). Kobieta pracuje dla New York Timesa. Przejmująca jest chwila, gdy Duranty każe jej napisać artykuł, który ma odpierać tezy postawione przez Jonesa. Ada pisze na maszynie, ale jej wzrok wygląda tak, jakby kogoś zabiła. Zabiła prawdą. Ada Brooks – Paula Kleba – nazywa „Apostołem Prawdy”. I za jego ścieżką podąża Gareth. Trafia więc na Ukrainę i tam spotyka puste wsie, dzieci zostawione same sobie i ludzi zmarłych z głodu. Gdy z powrotem trafi do Moskwy, przed kremlowskim urzędnikiem, dostanie alternatywę: albo będzie na Zachodzie mówić, że żadnego głodu w Rosji nie widział albo sześciu innych brytyjskich obywateli (ujętych przez służby) straci życie. Jak to się skończyło? Przekonamy się oglądając „Obywatela Jonesa”. 

Zabijają nas milionami. Myśleli, że ich prawa są ważniejsze niż prawa natury (Ukrainka).  

W kinowej sali warto zwrócić uwagę na to, że prawda jest zagrożona nie tylko w państwie totalitarnym. Prawda jest zagrożona też wtedy, gdy państwo jest demokratyczne, ale rządzą nim rożne interesy (ekonomiczne, polityczne, ludzkie po prostu). Gareth nawet u siebie musi walczyć o prawdę i nadal jest w tym nieustępliwy. Z filmu najbardziej zapamiętam dialog Johnes’a z Orwellem po powrocie z ZSRS. Jones wie, że artykuły na temat Wielkiego Głodu mogą zaszkodzić zatrzymanym przez Sowietów Brytyjczykom. Jednak dzięki jego publikacji świat pozna prawdę, a jego artykuły mogą pomóc milionom głodującym. „Masz bezwzględny obowiązek mówić prawdę” – mówi mu Orwell.  

Gareth Jones w podróży na Ukrainie odkrywa prawdę o Wielkim Głodzie, fot. mat. prasowe

>>> Dziennikarstwo w czasach postprawdy

Film przypomina, że największą nagrodą dla dziennikarza nie jest uznanie środowiska, nie są nagrody i medale. Prawdziwym i najlepszym Pulitzerem jest i być powinna po prostu prawda: najczystsza i bezkompromisowa. A największą radością jest moment jej publikacji. Dziennikarz może wiele umieć, może posiadać wiele talentów, ale bez prawdy w swoim „repertuarze” przestaje być dziennikarzem, a zaczyna służyć – i to niczemu dobremu. Nieważne, czy mówimy o czasach Wielkiego Głodu czy o tych obecnych. Prawda. Bezwzględnie. Prawda albo śmierć.  

*** 

Wielki Głód to wywołana sztucznie przez komunistyczne władze ZSRR klęska głodu w latach 1932–1933 w ZSRS, szczególne nasilenie przybrała na terytorium dzisiejszej Ukrainy. Te systemowe działania wynikały ze sprzeciwu ludności wsi wobec wprowadzonej na przełomie 1929/1930 polityki przymusowej kolektywizacji rolnictwa i bezwzględnej egzekucji przez organy państwowe ZSRR narzuconych chłopom obowiązkowych, nieodpłatnych kontyngentów dostaw produktów rolnych. Wymagana produkcja przekraczała możliwości produkcyjne wsi. Według różnych szacunków, Hołodomor zabił około 6–10 milionów ludzi. W 2013 roku sąd apelacyjny w Kijowie zakwalifikował Wielki Głód jako zbrodnię ludobójstwa na narodzie ukraińskim 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze