fot. Maciej Kluczka

Paprodziad: Byłem twardym antyklerykałem [ROZMOWA]

W czasie „Oratorium o StworzeniuPaprodziad (znany również jako Włodek Dembowski) zaśpiewał hymn dla pokoju, utwór o spotkaniu Franciszka z sułtanem*. Śpiewa w nim tak: „Oko za oko, zasada stara zaślepia świat. Naszym orędziem: miłość i wiara. Ponad polityką, ponad podziałami”, w innym miejscu: „Gdzie dwóch się bije, tam zło rośnie w siłę” i jeszcze w innym miejscu: „My na tym świecie wrogów nie mamy. Z jednego ojca jesteśmy dzieci. Jedną matkę – Ziemię kochamy. To samo słońce nad nami świeci”.

Paprodziad i „Oratorium o Stworzeniu”, fot. Ewelina Wiercińska

Z Paprodziadem rozmawiamy o jego wierze w ludzi, świat i Boga. O jego muzyce i o jego miejscu w Kościele, które… sam sobie znalazł. „Oratorium” swoją premierę miało w październiku w kościele kapucynów przy ul. Miodowej w Warszawie przy okazji uroczystości św. Franciszka z Asyżu. Dziś, w kolejny ważny czcicieli Franciszka dzień – dzień Wszystkich Świętych Zakonu Serafickiego. To dobra okazja, by wrócić do Oratorium i naszej rozmowy.

>>> Bądź jak Franciszek! I idź na eko-rekolekcje [WIDEO]

Po 27. minucie nagrania utwór Paprodziada „Sułtan” (bis od 51. minuty)

Maciej Kluczka (misyjne.pl): Utwór, który zagrałeś i zaśpiewałeś w czasie „Oratorium o Stworzeniu” był przygotowany specjalnie na to muzyczne i modlitewne wydarzenie?

Włodek „Paprodziad” Dembowski: Tak. Najpierw miał tytuł „Ponad”, ale przyjął się „Sułtan”.

To manifest? By wyjść ponad podziały? By człowiek spojrzał na człowieka jak na… człowieka właśnie? A nie jak na przeciwnika, zagrożenie? Kogoś, kto wyznaje inną religię, jest innej narodowości?

Porody bywają trudne, ale to, co nas czeka później może być wspaniałe. To, że mamy trudności z jakimiś podziałami, to tylko lepiej, bo możemy się lepiej tego nauczyć, wzmocnić i doświadczyć czegoś solidnego, co nas może umocnić i ulepszyć. Na tym polega cała chrześcijańska filozofia.

Basia z Apokryfów (która przygotowała „Oratorium”) dzięki zaproszeniu do tego projektu poznała myśli franciszkańskie. Czy u ciebie jest podobnie? Czy praca przy „Oratorium” też sprawiła, że dowiedziałeś się czegoś nowego?

Filozofią przyrody interesuję się praktycznie od zawsze i zgłębiam coraz bardziej i ciągle na nowe sposoby; także od strony filozofii chrześcijańskiej. Ta wiedza jest mi bliska i łączy się we mnie, czuję to całym sobą. Jednak tekst, który miałem napisać dla „Oratorium” jest trochę odleglejszy od mojej krainy, od tego, czym zajmuję się na co dzień. To tekst o spotkaniu politycznym w czasie wojny, gdy katolicy mordowali innowierców. W dodatku, musiałem to napisać w momencie, gdy w sumie niedawno się nawróciłem. Napisać coś takiego, w takim etapie życia, to jednak wyzwanie. Bardzo się cieszę, że poznałem ten kontekst i tę historię.

„Oratorium o Stworzeniu”, fot. Maciej Kluczka

W debacie publicznej często bardzo szybko i równie łatwo ekologia traktowana jest jak lewicowych poglądów politycznych. Co zrobić, by ekologia była po prostu ogólnoludzka, by była sprawą nas wszystkich, bez względu na światopogląd, wyznanie, pochodzenie? Przecież to sprawa całej ludzkości.

Jako organizm, jako cywilizacja, jesteśmy szerocy. Gdzieś jest więcej towaru po prawej, gdzieś po lewej, ale to wszystko tworzy jeden organizm, który sobie jakoś tam człapie do przodu. Tak to widzę. Tym stronom jest czasami do siebie daleko, niekiedy jedna silniej ciągnie w swoją stronę. Szkoda tylko, że odbywa się to w formie walki…

>>> Watykan: na uniwersytetach papieskich będzie wykładana ekologia

„Oratorium o Stworzeniu”, fot. Maciej Kluczka

Ekologiczna świadomość Polaków wzrasta? Także u chrześcijan? W czasie „Oratorium” śpiewaliście, że gdyby Franciszek żył w tych czasach, to na pewno nie paliłby śmieci, i nie piłby soku przez plastikową słomkę. Widziałem wtedy u niektórych uśmiech na twarzy. Sam zresztą się uśmiechnąłem. To znaczy, że to jest ciągle coś nowego, tym bardziej w połączeniu ze świętością i taką postacią jak św. Franciszek. Ciekawe, kiedy stanie się to normalne, kiedy to wejdzie nam w krew…

Jesteśmy na tej drodze, jedni są bliżej, inni dalej. Sam sobie tak myślę, że gdy ekologia bywa niekiedy „robiona” pod publiczkę, to najważniejsze, by mieć ekologiczne myśli, by nie zaśmiecać sobie mózgu i serca śmieciami, pretensjami, żalem, cierpieniem, zazdrością. To jest bardzo, bardzo ważne.

Ekologia holistyczna?

To co wewnątrz, to i na zewnątrz. To, co dzieje się na naszej planecie, oddaje to, w jakim stanie jest dusza cywilizacji. Możemy się wysilać, by robić różne rzeczy – niekiedy ważne, skuteczne, a niekiedy niestety pod publiczkę. Ale dopóki nie uporządkujemy naszego środowiska wewnętrznego i nie doprowadzimy go do harmonii, to nie odniesiemy ostatecznego, dobrego skutku.

Niektórzy mówią: „Za ekologię, za stan planety odpowiadają wielkie koncerny, wielkie państwa i to od nich wiele zależy. Jeden mały człowiek niewiele może”.

Jeśli ktoś o sobie mówi: „mały”, to już przegrywa tę walkę. To jest właśnie jedna z najbardziej nie-ekologicznych myśli. To myśl, że jest „tam Tatuś na górze, a my malutcy na dole i a Tata kręci głową: o Boże Iglasty, tyle powtarzam a oni ciągle swoje…”.

>>> Crème de la crème Synodu dla Amazonii [RAPORT]

Twoje nawrócenie… Kiedy to się stało?

To trwało… wróciłem do Kościoła 6 lat temu. Za dzieciaka, wiadomo, rodzice zmusili mnie, by pójść do Pierwszej Komunii. Nie wychowywałem się w domu, w którym tego Boga się czuło, to wszystko było troszkę takie odklepywane, dlatego łatwo później odszedłem od Kościoła i stanąłem po tej drugiej stronie. Stałem się twardym antyklerykałem. Dzięki temu doświadczeniu mogę teraz z większą wyrozumiałością i z większym spokojem z takimi ludźmi przebywać i ich rozumieć. Cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. Doszedłem do tego miejsca dzięki wiedzy, która w wieku aspektach też jest jeszcze przez Kościół trochę „zakazana” albo Kościół trochę się jej jeszcze boi…

fot. Ewelina Wiercińska

Na przykład?

Np. biologia totalna, ustawienia hellingerowskie czy fizyka kwantowa. Człowiek może ze wszystkiego zrobić narzędzie zbrodni albo coś skutecznego i pożytecznego. Trzeba umieć z tego dobrze korzystać. Ja teraz wreszcie się czuję dobrze w Kościele…Kiedyś tak nie było. Teraz w Kościele czuję się tak samo dobrze, jak w lesie.

Czyli czujesz się w nim naturalnie?

Od kiedy uporządkowałem swoje wnętrze, to nawet gdy jest taki ksiądz, który gada od rzeczy i otwiera się nóż w kieszeni, to patrzę, słucham go i mówię: „No tak… akurat takie drzewo tu, w tym lesie, wyrosło”.

>>> Moje ekologiczne nawrócenie. 10 sposobów na zmianę nawyków, które nas zabijają

Krzywe.

Czasami rośnie krzywe, czasami to zgrabna brzózka. Wszystko, to dzieło Boga, a skoro Bóg jest doskonały, to to też jest potrzebne.

Ja teraz wreszcie się czuję dobrze w Kościele…Kiedyś tak nie było. Teraz w Kościele czuję się tak samo dobrze, jak w lesie. Nawet gdy jest taki ksiądz, który gada od rzeczy, to patrzę, słucham go i mówię: „No tak… akurat takie drzewo tu, w tym lesie, wyrosło”.

Czyli czujesz się w nim naturalnie?

Od kiedy uporządkowałem swoje wnętrze, to nawet gdy jest taki ksiądz, który gada od rzeczy i otwiera się nóż w kieszeni, to patrzę, słucham go i mówię: „No tak… akurat takie drzewo tu, w tym lesie, wyrosło”.

Twój powrót do Kościoła był powrotem świadomym. To zwiększa szansę na to, że to powrót na stałe, bo oparty na dwóch nogach: rozumie i sercu?

Wróciłem przez przyrodę i moją żonę, która mnie do tego zainspirowała, z którą razem tę drogę przeszliśmy. Słuchaliśmy w Internecie m.in. ks. Pawlukiewicza, o. Szustaka i nagle ta filozofia, o takim ludzkim, prostym a zarazem przenikliwym i głębokim obliczu stawała się mi, nam, coraz bliższa.

fot. Ewelina Wiercińska

Czyli te „gwiazdy Kościoła”, „gwiazdy Internetu” jak niektórzy (kąśliwie) ich nazywają, są potrzebne, bo przyciągają. Błyszczą, świecą i dzięki temu przyciągają wzrok i słuch.

Biorą na klatę to, że później takie łatki się do nich przykleja. Ja też trochę tak mam, jestem takim słupem ogłoszeniowym. To wszystko, co dostałem, nie jest moje, chcę się tym dzielić. Ja czerpię, idę do lasu, tam odmówię Różaniec i proszę tylko, by te myśli przychodziły i ta wiedza spływała i ja się chcę dzielić dalej: ponad polityką, ponad podziałami.

Zespól (myślę głównie o zespole Łąki Łan, ale też o Dziadach Kazimierskich) to kupił? Czy koledzy zgłaszają jednak wątpliwości?

Ostatnia płyta była momentem przejściowym, zaczęło to wszystko skręcać w tę stronę. Ja zawsze staram się robić to metaforycznie i bajkowo, żeby nie przegiąć, ale okazało się, że ludzie to kupili i zespół chyba też nie ma nic przeciwko temu, bym w tym duchu podążał. Gdy czasem zaczynam działać hardcorowo, to koledzy mnie odpowiednio temperują…

Czy twoje teksty zmieniły się mocno po powrocie do Kościoła?

Do motywu przyrody piłem w moich tekstach od samego początku. Już na pierwszej płycie był tekst: „Człowiek to łąka egzystencjalna”. A teraz już mocno wybrałem tę jedną ścieżkę i już o jednym trąbie: o tym, że Bóg mówi do nas przez przyrodę.

Paprodziad w czasie „Oratorium o Stworzeniu”, fot. Ewelina Wiercińska

* Historycy dysponują jednym szczegółowym opisem tego wydarzenia. Jego autorem jest Święty Bonawentura. Tworzył go jednak przeszło 100 lat od wydarzenia. Według Bonawentury Franciszek został pojmany przez Saracenów, gdy próbował przekroczyć ich linię walki. Poprosił wówczas o spotkanie z sułtanem i zgodę tę otrzymał. Bratanek Saladyna przyjął go z wielką uprzejmością – odnotowuje kronikarz, ale ta wizyta została wówczas uznana za porażkę, ponieważ świętemu nie udało się ani przekonać sułtana do religii chrześcijańskiej. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze