Fot. Freepik/bunnyhop

Postwencja jest potrzebna w każdym środowisku, w którym dochodzi do śmierci samobójczej [ROZMOWA]

Postwencja to różnorodne formy pomocy, których celem jest wspieranie osób, które doświadczyły śmierci samobójczej kogoś bliskiego lub kogoś kogo znały. W jaki sposób to robić skutecznie i jak się do tego przygotować, by nie działać chaotycznie? O tym z ks. Jarosławem Magierskim – suicydologiem i psychotraumatologiem rozmawiała Karolina Binek.

Karolina Binek (misyjne.pl): 10 września obchodzimy Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. O ile na ten temat w ostatnim czasie rzeczywiście mówi się coraz więcej (i bardzo dobrze!), o tyle chyba niewielu z nas wie, czym jest postwencja, która również wiąże się z tym tematem.

Ks. Jarosław Magierski: To pojęcie występuje w suicydologii w swoistej triadzie: prewencja – interwencja – postwencja. Najprościej… postwencja to działanie po… W reakcji na samobójstwo potrzebne jest podjęcie różnorodnych form pomocy, których celem jest wspieranie osób, które doświadczyły śmierci samobójczej kogoś bliskiego lub kogoś kogo znały. Postwencję można rozumieć jako pierwszą linię obrony wobec negatywnych skutków samobójstwa. Postwencja pozwala usprawnić komunikację między osobami dotkniętymi tragicznym zdarzeniem, normalizuje możliwe, różnorodne reakcje na nietypowe okoliczności oraz mobilizuje do wzajemnego wsparcia w trudnych chwilach. Ma pomóc w odzyskaniu poczucia bezpieczeństwa, równowagi i aktywności.

Postwencja może mieć miejsce nie tylko w rodzinie, ale na przykład też w szkole, której uczeń popełnił samobójstwo?

– Działania postwencyjne warto podejmować w każdym środowisku, w którym dochodzi do śmierci samobójczej. Powiedziałbym nawet, że w sytuacji gdy mamy do czynienia z próbą samobójczą także. Rodzina, szkoła, miejsce czy zakład pracy… co więcej, także parafia, wspólnota zakonna, seminarium czy diecezja. Dosłownie wszędzie potrzebne są odpowiednie działania, które pomogą we właściwym przepracowaniu wydarzenia i towarzyszącym im emocjom. Trzeba bowiem pamiętać, że samobójcza śmierć niesie zwiększone ryzyko popełnienia samobójstwa przez inne osoby z otoczenia. Szczególnie istotne jest to w perspektywie środowiska szkolnego, które Pani przywołała. Skuteczne działania postwencyjne w szkole wymagają wiedzy, odwagi i sprawczości opartych o stabilność systemu. W przypadku zaistnienia takiego kryzysu potrzebne jest przyjęcie dwóch kierunków aktywności: Z jednej strony placówka powinna prowadzić działania, określmy to „wyjątkowe”, mające na celu zaopiekowanie się uczniami, rodzicami, pracownikami placówki i ich kondycją psychoemocjonalną, a z drugiej powinna podtrzymywać perspektywę ciągłości. Oznacza to, że życie szkolne pomimo obciążających, traumatycznych wydarzeń zachowuje stabilność i normalność. W ramach duszpasterstwa i strefy wsparcia Papageno Team staramy się docierać do szkół z propozycją pomocy w wypracowaniu konkretnych planów działania, które kilkukrotnie przepracowane pozwolą działać optymalnie, gdy przyjdzie mierzyć się z taką sytuacją. W tym miejscu warto zaznaczyć, że wciąż większość szkół w Polsce nie ma procedur związanych z próbą samobójczą lub samobójstwem dokonanym. Gdy do takiego zdarzenia dochodzi, dana społeczność – przepraszam za słowo – gra na przetrwanie lub podejmuje bardzo chaotyczne oddziaływania, które przykrywane są modną frazą „została zapewniona pomoc psychologiczna”. A przecież zgodnie z prawem Hansela skuteczność działań w sytuacjach kryzysowych jest tym większa, im szybszy jest czas rozpoczęcia ich realizacji.

>>> Ks. Tomasz Trzaska: duchowni mogą odegrać dużą rolę w zapobieganiu samobójstwom [ROZMOWA]

Jak wygląda samobójcza żałoba? Czym może się różnić od żałoby po śmierci na przykład kogoś, kto od lat chorował na nowotwór?

– Odebranie sobie życia – podobnie jak każda nagła przyczyna zgonu – wywołuje szok, rozpacz, lęk, bezradność, żal, osamotnienie, poczucie winy, złość, niekiedy i wrogość. Wśród osób wierzących pojawiają się też wyrzuty kierowane do Boga, bunt i kryzys wiary. Na przebieg żałoby mają również wpływ: dramatyczne okoliczności, gwałtowność śmierci, czasem bycie naocznym świadkiem, odnalezienie ciała, konieczność kilkukrotnego przesłuchiwania przez policję, niezdrowe, przesiąknięte toksycznym poszukiwaniem sensacji zainteresowanie mediów, oceniające komentarze sąsiadów, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego do tego doszło. Jest też zauważalna tendencja do poszukiwania winnego i degradujące przeświadczenie, że można było wszystkiemu zapobiec. To wszystko buduje – choć lepiej powiedzieć rujnuje – świat osoby, która doświadczona jest samobójczą śmiercią bliskiej osoby.

Ludzie często boją się towarzyszyć rodzinie, która straciła kogoś w wyniku samobójczej śmierci?

– Często brakuje nam wiedzy i odwagi. Często też powielamy stereotypy i budujemy narrację, opartą o przeświadczenie, że osoba po stracie bliskiego w wyniku samobójstwa potrzebuje sterylnego spokoju, wyciszenia, prywatności. W konsekwencji, w imię uszanowania czasu żałoby skazujemy ją na totalne poczucie samotności. Warto tu wspomnieć o tzw. fenomenie książki telefonicznej. Mówi się o nim obrazując sytuację, w której osoba doświadczona samobójstwem kogoś bliskiego nie może liczyć na wsparciowy kontakt najbliższego otoczenia. Większość, która zapisana jest w kontaktach telefonu milknie, przestaje się odzywać, nie podejmuje choćby jednej próby nawiązania rozmowy czy spotkania.

Zatem w jaki sposób my, na przykład jako przyjaciele czy też rodzina osób, których bliscy popełnili samobójstwo, możemy im pomóc?

– Można odpowiedzieć na to pytanie jednym słowem – BYĆ. Co to oznacza? Podejdźmy do tego hasłowo: Staraj się cierpliwie inicjować kontakt. Nie bój się rozmawiać o wydarzeniu. Podejmuj rozmowę o emocjach. Staraj się udzielać informacji o cechach żałoby. Pomagaj w przepracowaniu, zrozumieniu poczucia winy. Bądź uważny i empatyczny. Nie oceniaj. Pomóż zadbać o podstawowe potrzeby życiowe. Staraj się być bardziej obecny w rocznice, święta lub dni imienin. Wskazuj miejsca profesjonalnej pomocy. Pomóż organizować profesjonalne wsparcie. Podsumowując – zamiast mówić: „Daj mi znać, jak będziesz czegoś potrzebować”, regularnie dzwoń, pisz, dopytuj o to, co jest potrzebne i wciąż proponuj spotkania. Mimo kolejnych odmów i zapewnień, że wszystko jest „OK” bądź wytrwały w nawiązywaniu i podtrzymywaniu kontaktu.

Wspomina ksiądz o tym, co warto mówić, a czego nie. Na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę podczas rozmowy z takimi osobami, jakich słów, zwrotów warto unikać?

– Takich, które paradoksalnie najszybciej cisną się nam na usta, bo są niejako dla nas czymś naturalnym, gdy chcemy kogoś pocieszyć. Do tego kanonu należą frazy: „wszystko będzie dobrze”, „nie powinieneś/nie powinnaś się tak zadręczać”, „nie płacz już”, „nie powinnaś/nie powinieneś o tym myśleć już”, „masz jeszcze dla kogo żyć”, „wracanie do tego nic nie da, nie rozmawiajmy już o tym”… Warto starać się unikać takich komunikatów, które często odbierane są jako zaprzeczanie emocjom, unieważnianie i umniejszanie cierpienia. Zdecydowanym błędem jest też stawianie sobie za cel poprawienie za wszelką cenę nastroju osoby doświadczonej samobójczą śmiercią kogoś bliskiego.

fot. pexels

Rozmawialiśmy o szkole i o rodzinie. A co jeśli samobójstwo popełnia rodzic? Jak wtedy pomóc takiemu dziecku, czy żałoba w przypadku tego dziecka może bardzo się różnić od tej, której doświadcza dorosły?

– Dziękuję za to pytanie. Dodałbym do Pani pytania… „rodzic lub któreś z rodzeństwa”. Mówiąc o przeżywaniu żałoby, myślimy zazwyczaj o żałobie osoby dorosłej. Tymczasem śmierć bliskiej osoby dotyka mocno również duszy i serca dzieci. Ciekawe, że w myśleniu o śmierci, w przeżywaniu żałoby, mały człowiek pozostaje jakby niezauważany. Oczywiście jest to bardzo obszerne zagadnienie i nie ma szans, żeby omówić je tu w szczegółach. Na wstępie warto zaznaczyć, że postrzeganie śmierci przez najmłodszych jest różne i zależy od wieku. Taką stratę odczuwają już nawet niemowlęta. Oznacza to, że temat straty nie powinien być pomijany na żadnym etapie rozwojowym dzieci i młodzieży. Nie możemy zapominać, że  dzieci często nie potrafią wyrazić swoich emocji słowami i jeśli nie rozładują tak silnego napięcia, występują u nich objawy somatyczne, np. moczenie się, odczuwanie różnego rodzaju bólów, brak apetytu czy zaburzenia snu. Po śmierci rodzica lub siostry czy brata pozostała rodzina i bliscy dzieci, powinni zrobić wszystko, aby dziecko mogło polegać na członkach rodziny i nie bało się wyrażać swoich emocji. Dziecko, zyskuje wtedy pewność, że ma bezwarunkowe wsparcie w każdej sytuacji. Pamiętajmy, że dziecko ma prawo do okazywania swoich emocji nawet poprzez złość. Nie należy mu tego zabraniać. Jeszcze ważniejsze – może się zdarzyć, że będzie miało ochotę bawić się, cieszyć, śmiać. Tego także nie wolno zabronić, mówiąc, że „nie wypada” lub zarzucając dziecku, że „jak może w takiej sytuacji się cieszyć”. Często spontaniczna zabawa czy radosna muzyka jest sposobem, w jaki dziecko radzi sobie z trudną sytuacją. Nie pochwalałbym też wtłaczania dziecka w niekiedy charakterystyczne dla dorosłych zewnętrzne symbole żałoby. Mówię tu o np. o kolorystyce ubioru, która dla wielu oznacza wyłącznie czerń. To, na co też chciałbym zwrócić uwagę to fakt, że opiekunowie powinni upewniać się, że dziecko czy nastolatek nie zmaga się z poczuciem winy, które mogłoby łączyć się ze śmiercią rodzica lub rodzeństwa. To poczucie winy może bowiem być niezwykle traumatyzujące.

>>> Każdy z nas ma w sobie moc uratowania człowieka [ROZMOWA]

Po samobójczej śmierci bliskiej osoby możemy mówić o pojawieniu się traumy?

– Można mówić o żałobie traumatycznej. Osoba przeżywająca żałobę traumatyczną doświadcza objawów „naturalnej”  żałoby i objawów stresu biologicznego, które są charakterystyczne dla zaburzeń pourazowych – PTSD. Mówić tu można  o odrętwieniu, tendencjach unikowych, utracie sensu i znaczenia życia, nieumiejętności wyobrażenia sobie życia bez osoby zmarłej utracie poczucia kontroli oraz  bezpieczeństwa. Co ciekawe może występować poczucie śmierci części własnego „ja”, które jest elementem tzw. syndromu ocalałego, który związany jest z – jeśli mogę tak to ująć wręcz opresyjnym przekonaniem, że ktoś nie przeżył, ja także nie powinienem żyć. Skutkuje to podjęciem działań autodestrukcyjnych. Stąd tak ważne są działania postwencyjne – zmniejszają ryzyko samobójstwa naśladowczego u osób w żałobie.

To prawda, że każde samobójstwo wpływa na około 10 osób z najbliższego otoczenia?

– Poprawię te dane. Każde samobójstwo i próba samobójcza wpływa na średnio 20 osób z najbliższego otoczenia. Suicydologia wykorzystuje tu obraz kręgów na wodzie. Kamień wrzucony do wody tworzy na jej powierzchni kolejne kręgi. Te kręgi to kolejne osoby dotknięte samobójstwem. Żeby dotknąć skali przywołajmy nieco informacji statystycznych. W 2022 roku odnotowano łącznie 14 520 prób samobójczych (jest ich w rzeczywistości o wiele więcej). Co trzecia próba zakończyła się zgonem (5 108). Zatem można powiedzieć, że tylko w ubiegłym roku 290 400 osób powinno być otoczonych działaniami postwencyjnymi. Niestety tylko niewielki procent tej grupy może liczyć na wsparcie. Tu właśnie dostrzegam potencjał wspólnot parafialnych, które mogą odegrać ogromną rolę w niesieniu pierwszej pomocy emocjonalnej. Stanowić swoistą asystę emocjonalną, która opiera się na towarzyszeniu.

Przygotowując się do naszej rozmowy znalazłam informację na temat samopomocowych grup wsparcia dla bliskich ofiary samobójstwa. Czym one są i czy dołączenie do nich to dobry pomysł?

– Grupa wsparcia jest ideą pozytywną. Samopomocowe grupy też odgrywają ogromną rolę. Jednak samopomocowe nie może oznaczać pozbawione profesjonalnego wsparcia. Każda oddolna inicjatywa jest warta zainteresowania gdy rozwijając się szuka też oparcia w osobach, które posiadając odpowiednie kompetencje będą pewnego rodzaju bezpiecznikiem jakości samopomocy i podejmowanych działań. Pamiętajmy, że nawet osoby, które zawodowo zajmują się pomaganiem muszą dbać o superwizję – a zatem potrzebują kogoś, kto patrząc z dystansu, jest w stanie obiektywizować style działań pomocowych. Biorąc to pod uwagę, nawet rekolekcje wsparciowe, które są w dużej mierze inicjatywą oddolną i propozycją kierowaną do rodziców, którzy doświadczyli samobójczej śmierci dziecka nie opierają się wyłącznie na autonomii grupy i trosce o to, co duchowe. Dbamy, aby Rodzice, którzy przejeżdżają na te spotkania mogli liczyć na towarzyszenie specjalistów psychiatrii, psychologii oraz terapeutów. Samo spotkanie osób o podobnych przeżyciach i doświadczeniach jest dla tych Rodziców ważne, jednak w trosce o ich kondycję psychoemocjonalną, ambiwalencję nastojów, niezbędne jest to, aby towarzyszyły im osoby właściwie przygotowane do niesienia owocnej pomocy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze