fot. unsplash

Czyściec jest pełen nadziei. Największe cierpienie to tęsknota za Bogiem

Jeśli niebo można porównać do wspaniałego pałacu, czyściec mógłby być w zasadzie jednym ze skromnych przedsionków. Nie brakuje w nim cierpienia, ale nie brak także nadziei, że wkrótce miejsce bólu zastąpi radość i wieczne szczęście. 

W Piśmie Świętym słowo „czyściec” nie pada ani razu. To między innymi z tego powodu prawda o czyśćcu jest jedną z najczęściej negowanych zagadnień doktryny katolickiej. Skąd więc wiemy, że to miejsce w ogóle istnieje? Na czym polega cierpienie dusz, które do niego trafiają? Ile trwają czyśćcowe męki? W czasie, kiedy częściej sięgamy myślami do perspektywy życia wiecznego warto przyjrzeć się tym kwestiom.

>>> #Podkast: co Biblia mówi o śmierci i życiu wiecznym? Opowiada ks. prof. Janusz Nawrot

Miejsce oczyszczenia 

Czyściec to rodzaj przestrzeni w zupełnie innej rzeczywistości niż ta, którą znamy. To jedno z miejsc (obok nieba i piekła), do których po sądzie szczegółowym w momencie śmierci może trafić dusza człowieka. Tyle tylko, że w przeciwieństwie do dwóch pozostałych, czyściec jest „stanem przejściowym”. Jego rolę chyba najlepiej wyjaśnia sama nazwa – oznacza miejsce oczyszczenia, obszar, w którym dusza ostatecznie pozbywa się jakichkolwiek grzesznych przywiązań po to, by móc zupełnie czysta i nieskazitelna przebywać blisko Boga. Choć nie jest to powszechna doktryna, a jedynie pewna koncepcja, wielu teologów wskazuje, że po śmierci każdy z nas, bez wyjątku będzie musiał przejść jakiś rodzaj czyśćca. Tłumaczą, że Bóg jest tak doskonałą Miłością, że nawet najpiękniej żyjący człowiek będzie potrzebował odpowiedniego przygotowania, by móc przebywać w Jego bliskości w niebie.  

Historia dogmatu 

Pojęcie czyśćca jest przykładem dogmatu, którego treść bazuje nie tyle na źródłach biblijnych, co na Tradycji Kościoła i tym, co zostało określone jako „sensus fidei” – zmysł wiary Ludu Bożego. Biblia nigdy nie wspomina o czyśćcu wprost, choć troskę o los duszy człowieka po śmierci i potrzebę modlitwy za zmarłych wyrażono np. w drugiej księdze Machabejskiej (zob. 2 Mch 12, 38-46). Jako potwierdzenie prawdy o czyśćcu można też interpretować niektóre mowy Jezusa (np. przypowieść o bogaczu i Łazarzu) oraz wybrane nauki św. Pawła. Nauczanie Kościoła o tej nadprzyrodzonej rzeczywistości, a zarazem wiara w jej istnienie są znane co najmniej od czasów apostolskich. Natomiast łacińskie określenie purgatorium, które staropolski język pięknie przetłumaczył jako czyściec, pojawiło się w teologii prawdopodobnie dopiero w XII wieku. Nauczali o nim wybitni myśliciele chrześcijańscy średniowiecza, a także Drugi Sobór Lyoński. Dogmat związany z czyśćcem ukształtował się podczas Soboru Florenckiego w 1439r., a kwestie z nim związane uzupełnił i wyjaśnił ponad 100 lat później Sobór Trydencki.

>>> Wacław Hryniewicz OMI: człowiek nie zbawia się sam

fot. EPA/FABIO FRUSTACI

Jak cierpią dusze w czyśćcu? 

Treść soborowej doktryny tworzą w zasadzie dwie podstawowe prawdy: jedna z nich podkreśla, że czyściec istnieje jako stan przejściowy, z którego można trafić do nieba – druga, że dusze w nim będące możemy wspierać naszą modlitwą. Oprócz tego wiemy też, że czyściec to nie miejsce sielanki i swobodnej atmosfery. Panuje w nim cierpienie. Jakie? Z pewnością inne niż to, które czeka na potępionych w piekle. Różne przekazy (ich źródłem są najczęściej chrześcijańscy mistycy i objawienia) wskazują, że choć dusze w czyśćcu doświadczają np. męki w ogniu, jest to jednak zgoła inne doświadczenie. Tutaj bowiem źródło cierpienia świadomie oczyszcza i przybliża do Boga. Może być więc w pewnym sensie cierpieniem chcianym, oczekiwanym. Św. siostra Faustyna Kowalska, która przeżyła wizję czyśćca przekazuje w swoim Dzienniczku taki obraz: W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących (…). Zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem” (Dzienniczek, 20.). W momencie przejścia przez bramę śmierci zmarwli, którzy trafili do czyśćca poznali odwieczną Miłość i to spotkanie z Nią napełnia ich tęsknotą. Mimo obecności cierpienia, czyściec jest jednak miejscem nadziei, z którego rozpościera się piękny widok na wieczne mieszkanie w niebie. Ból znosi się tam ze świadomością, że jest on etapem przygotowywania do spotkania z Bogiem i bycia z Nim już na zawsze.

>>> Dobre przygotowanie do śmierci zmienia życie doczesne

fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Warto się modlić 

Wybrane świadectwa osób, które doświadczyły spotkań z duszami czyśćcowymi wskazują, że niektóre z nich przebywają tam rok, a inne aż do czasu Sądu Ostatecznego. Osobiście skłaniam się raczej ku twierdzeniu, że te informacje to pewna metafora czyśćcowej rzeczywistości. Trudno oczekiwać by w czyśćcu panowały jakiekolwiek zasady ziemskiej fizyki takiej jak np. stany materii czy upływ czasu. Dlatego nie sposób w naszym ludzkim rozumieniu zdefiniować okresu przebywania w tej rzeczywistości. Nie zmienia to jednak faktu, że nasze modlitwy przyczyniają się za cierpiącymi męki czyśćcowe. Nie bez przyczyny Kościół podarował nam możliwość listopadowego odpustu zupełnego za zmarłych (od zeszłego roku można uzyskać go przez cały miesiąc!), nie bez przyczyny uznaje też i wspiera te formy pobożności, które opierają się na błaganiach o uwolnienie dusz z czyśćca. Bł. Honorat Koźmiński, z którego inspiracji powstało Apostolstwo Pomocy Duszom Czyśćcowym mawiał, że „każda posługa oddana choremu, każda jałmużna zaniesiona ubogiemu, każde słowo pociechy powiedziane nieszczęśliwemu, każda modlitwa odmówiona żarliwie, każda msza święta, Komunia święta, ofiarowanie są wielką ulgą dla dusz zmarłych”. Warto więc prosić Boga o miłosierdzie dla zmarłych. Kiedy oni znajdą się już w niebie, z pewnością nie zapomną o nas i naszych potrzebach.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze