Leon X słynął z przesadnie wystawnego życia. Wśród wielu jego zwierząt zaszczytne miejsce zajmował słoń Hanno. fot. domena publiczna/unsplash.com

Papież, który miał… słonia. Jak biskupi Rzymu kochali zwierzęta? 

Na papieża zawsze zwrócone są oczy całego świata. Pełni w końcu jedną z najbardziej dostojnych i najważniejszych funkcji publicznych. Nie znaczy to jednak, że ze swojego prywatnego życia musi koniecznie wykreślać ulubione hobby – na przykład zamiłowanie do zwierząt. W końcu kto powiedział, że papieskim pupilem nie może być… np. najprawdziwszy słoń

Czy papież może mieć swoje zwierzątko? To jedno z pytań, które śmiało można zaliczyć do tych z kategorii „tajemnice Watykanu”. Współcześnie raczej nie da się odpowiedzieć na nie jednoznacznie. Tryb życia następców św. Piotra w ostatnich dziesięcioleciach zmienił się diametralnie – choćby za sprawą papieskich pielgrzymek i coraz większej otwartości na świat. Historia pokazuje jednak, że hodowla zwierząt to popularna wśród papieży pasja. Co więcej, biskupi Rzymu nie ograniczali się w niej tylko do posiadania pieska czy kotka. 

>>> Najmłodszy papież miał 18 lat. Pontyfikaty, o których pewnie nigdy nie słyszałeś

Konno, by ratować Rzym

Chociaż nikt z nas nie pamięta czasów sprzed ery motoryzacji, doskonale zdajemy sobie sprawę, że dawniej podstawowym środkiem lokomocji były konie. Opanowanie jazdy konnej było więc czymś naturalnym i nie omijało także przyszłych papieży. Także jako zwierzchnicy Kościoła często poruszali się w ten sposób. Mówi się nawet, że kilku z nich było wybitnymi jeźdźcami. Za takiego mógł uchodzić Leon Wielki, papież żyjący w V wieku. Zasłynął szczególną dbałością o wierność prawdziwej nauce Kościoła i starannością o odnowę zasad moralnych. Jednym z najsłynniejszych wydarzeń jego pontyfikatu było odparcie ataku Attyli na Rzym w roku 452. Jedna z wersji legendy o tym wydarzeniu mówi, że papież wyjechał w stronę wroga, pędząc na białym koniu. Mieli mu towarzyszyć apostołowie, kierujący w stronę wojsk swoje miecze. Podobno widok dostojnych jeźdźców zrobił na wodzu Hunów takie wrażenie, że podczas rozmowy z papieżem szybko skłonił się do wycofania oddziałów. 

Fresk Rafaela: „Spotkanie Leona Wielkiego z Attyllą”, fot. By Raphael – Web gallery of Art: [2]Art Renewal Center, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=142435

Słoń, który umiał po włosku

Wielkim pasjonatem koni był również imiennik Leona Wielkiego, Leon X. Do historii przeszła procesja inaugurująca jego pontyfikat w 1513 r., podczas której konno, w orszaku, przemierzył ulice Rzymu. Konie nie były jednak tymi zwierzętami, które w papieskiej menażerii budziły największe zaciekawienie. Oprócz nich pomieszczenia gospodarcze w Watykanie zamieszkiwały papugi, psy, gepardy i inne egzotyczne zwierzęta. Bez wątpienia jednak największą uwagę przykuwał słoń. Hanno, bo tak miał na imię, był prezentem od króla Portugalii, Manuela I. Od razu wzbudził papieską sympatię – tym bardziej, że ponoć szybko nauczył się rozpoznawać głowę Kościoła i okazywać to poprzez skłon głowy. Słuchał także poleceń wydawanych przez papieża po włosku. Hanno stał się również ulubieńcem mieszkańców Rzymu, którzy przychodzili oglądać go na dziedzińcu jednego z pałaców. Swoje ryciny poświęcił mu sam Rafael Santi, a Pietro Aretino napisał o nim wiersz. Zwierzę, prawdopodobnie z powodu chorób, przeżyło w Rzymie tylko dwa lata. Jego śmierć była dla Leona X bolesnym ciosem. Chcąc pocieszyć papieża, król Manuel wysłał do Watykanu… nosorożca. Ssak prawdopodobnie nie przeżył jednak podróży. 

>>> W jaki sposób Noe zmieścił wszystkie zwierzęta na swojej arce?

Pieski Jana Pawła

Wróćmy jednak do czasów, które sami jesteśmy w stanie ogarnąć pamięcią. Nie sposób tu nie przywołać postaci świętego Jana Pawła II. Wiele fotografii i filmów powstałych w czasie jego życia doskonale uchwyciło miłość, z jaką zwracał się nie tylko do każdego człowieka, ale także do natury i stworzenia. Podczas niektórych pielgrzymek prezentowano mu lokalnie występujące zwierzęta. Świat obiegły m.in. słynne fotografie z Australii, gdzie papież pozował w towarzystwie kangura, a potem z koalą – kurczowo uczepionym białej sutanny. Szczególny sentyment papież z Polski żywił wobec psów. Okazuje się, że ukochany pies towarzyszył mu w dzieciństwie, dumnie zresztą nosząc imię Lolek. Zachowało się kilka zdjęć, które przedstawiają Wojtyłę jako księdza, biskupa czy już kardynała – właśnie podczas zabawy z czworonogiem. W całym swoim nauczaniu Jan Paweł II mocno akcentował potrzebę troski o stworzenie. W encyklice Sollicitudo rei socialis pisał, że prawdziwy rozwój człowieka powinien być również ukierunkowany na świat przyrody i brać pod uwagę naturę każdego bytu oraz ich wzajemne powiązanie w uporządkowany system.  

FOT. AP Photo/Giulio Broglio (IN: https://www.flickr.com/photos/galaxyfm/199204625), CC BY-NC 2.0.

>>> Magdalena Rzym: Jan Paweł II był orędownikiem ekologii

Papież od kotów, papież od ekologii

Benedykt XVI przypominał, że marnotrawienie stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie uznajemy nad sobą żadnej instancji, ale widzimy jedynie samych siebie. Papież senior nie mówił tych słów bez pokrycia, bo sam uwielbia zwierzęta. Wydaje się, że jego ulubionymi są koty. Urocze zdjęcia tych małych czworonogów, które próbują wspinać się po papieskiej sutannie kilka lat temu pojawiły się w internecie i wywołały prawdziwą furorę. Z wielką pasją o stworzeniu wypowiada się także papież Franciszek. W sieci nie brakuje jego fotografii w towarzystwie zwierząt. Można powiedzieć, że kwestie troski o nie i jego ochrony należą do priorytetów działań Franciszka. Wystarczy wspomnieć poświęconą naturze i ekologii encyklikę Laudato si. Wiele wypowiedzi Ojca Świętego niesie jednak słuszne przesłanie, by miłość do zwierząt nie przesłoniła tej do ludzi. W jednej z homilii przestrzegał, że często ludzie są bardzo przywiązani do psów czy kotów, lecz nie potrafią nieść pomocy ludziom w potrzebie.

https://twitter.com/theghissilent/status/1118228997102374912?s=20

>>> Przewodniczący Episkopatu: z egoistycznych wyzyskiwaczy zasobów stańmy się obrońcami Bożego stworzenia

Boska troska 

Zwierzęta są stworzeniami Bożymi. W historii zbawienia także mają swoje miejsce – wystarczy wspomnieć o tym, że towarzyszyły Jezusowi na wielu etapach Jego życia  od betlejemskiej stajenki po królewski wjazd do Jerozolimy. Jeśli Bóg otacza je swoją troską i miłością, to również my jako ludzie jesteśmy do nich zobowiązani. Uczucia wobec stworzeń są więc świadectwem naszego chrześcijaństwa. W Redemptoris homini Jan Paweł II przypominał, że „Stwórca chciał, aby człowiek korzystał z przyrody jako rozumny i szlachetny pan i stróż, a nie jako bezwzględny eksploatator”. Oby ta zasada stale towarzyszyła naszemu postępowaniu.

>>> Nasi bracia mniejsi

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze