Anna Rastawicka i kard. Stefan Wyszyński, fot. ipn.gov.pl

Sekretarka Prymasa Tysiąclecia: jego biurko nas niekiedy przerażało

Jak wyglądał jego dzień na Miodowej? Budził się już o godzinie 5:00, ale nie wstawał od razu z łóżka. Lekarze prosili, żeby chwilę jeszcze w nim został, bo inaczej od razu wziąłby się za ciężką pracę. Modlił się wtedy. Mówił nam, że „duchem obchodził sanktuaria maryjne” wspomina bliska współpracowniczka Prymasa Tysiąclecia Anna Rastawicka

Anna Rastawicka i Irena Szajer, fot. Maciej Kluczka

Pani Anna, wraz z Ireną Szajer (obie panie działają w Instytucie Prymasowskim) wzięły udział w spotkaniu „Prymas Tysiąclecia we wspomnieniach najbliższych domowników” w parafii Zbawiciela w Warszawie. Brał w nim udział jeszcze jeden znakomity gość – ks. prałat Bronisław Piasecki. Kapłan na co dzień posługuje w tym kościele, a przed laty był osobistym sekretarzem księdza prymasa (w latach 1974-81). Spotkanie prowadził prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej, Marcin Przeciszewski

Od lewej: ks prałat Bronisław Piasecki, Anna Rastawicka i Irena Szajer, fot. Maciej Kluczka

Były dwa główne powody tego spotkania. Po pierwsze – to wznowienie wydania książki „Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia”. Książka po raz pierwszy wydana była na emigracji, w latach 80., w Rzymie. Później, w 2011 r., w Krakowie. Teraz pozycję wznowiono w związku z planowaną beatyfikacją prymasa Wyszyńskiego. Uroczystość została przełożona ze względu na pandemię, ale wszyscy mają nadzieję, że już niedługo będzie mogła być zorganizowana (mówił o tym niedawno kard. Kazimierz Nycz). Drugi powód? Spotkanie nie przez przypadek zostało zorganizowane 7 czerwca. To właśnie ta data była planowana na uroczysty dzień beatyfikacji.  

Obierał jabłka i podawał przy stole  

Zacytowana na początku pani Anna współpracowała z prymasem Wyszyńskim w latach 1969-81. Dziś jest konsultantem merytorycznym Muzeum Prymasa Wyszyńskiego i Jana Pawła II, o którym też niedawno pisaliśmy. Podczas spotkania wspominała, że w swoich modlitwach prymas bardzo często modlił się za Kościół na Wschodzie, prosił o wolność dla katolików i wszystkich chrześcijan za wschodnią granicą. Rano przychodził do kaplicy, siadał skromnie przy klęczniku, odmawiał brewiarz. Później była msza święta. Odprawiał ją w wielkim skupieniu. Od siebie dodawał jedynie krótkie słowo przede mszą albo na jej koniec – wspomina pani Anna. Po mszy było śniadanie. Nie raz, siedząc razem przy stole, wiedziałam, że siedzę z człowiekiem świętym. A jednocześnie myślałam sobie: „Jaki on jest zwyczajny” mówi Anna Rastawicka i wspomina, że w czasie śniadania prymas lubił podawać innym jedzenie, obierał jabłka, lubił też słuchać dowcipów.

fot. Maciej Kluczka

Z dziewczynką o sukience 

Później, po krótkiej przerwie, zaczynały się spotkania (audiencje). Widać było, ile osób przychodziło do prymasa, z jak różnymi sprawami i problemami. Z równym szacunkiem słuchał polityków, ludzi kultury, jak i małych dzieci czy ludzi starszych – dodaje pani Anna. Wspominała też zabawną historię, gdy prymas Wyszyński spotkał się z małą dziewczynką. W czasie wizytacji dziecko pochwaliło się, że już niedługo dostanie nową sukienkę. „To jak już ją będziesz miała, przyjdź mi ją pokazać” – powiedział wtedy kard. Wyszyński. Dziewczynka zapamiętała te słowa i po pewnym czasie wróciła na ul. Miodową… Gdy zapukała do bramy Domu Arcybiskupiego, brat wprowadzający gości był bardzo zdziwiony. Mała dziewczynka chce się zobaczyć z prymasem? Kard. Wyszyński przyjął ją, ale zapytał, dlaczego przyszła sama… – wspomina pani Anna. Okazało się, że jej babcia nie mogła uwierzyć, że prymas zaprosił ją do siebie i wstydziła się wejść do środka. Anna Rastawicka wspomina też, że pewnego razu z Wyszyńskim spotkała się kobieta, która pokonała kilkaset kilometrów „tylko” po to, by na koniec swojego życia pożegnać się z „moim prymasem”. Innym razem przyjechała „elegancka dama, by podziękować prymasowi, że uratował ją w Laskach pod Warszawą, gdy została ranna w czasie powstania warszawskiego”. 

Zobacz też >>> „Wszystko postawiłem na Maryję”. 10 cytatów kard. Wyszyńskiego o Maryi i różańcu

fot. arch warszawska / YouTube

Niektórzy goście prymasa byli zalęknieni. Bali się podsłuchów. Prymas mówił wtedy: „Pewnie są, ale my nie mamy nic do ukrycia. Musimy żyć święci, a co mam do powiedzenia w sprawach społecznych, mówię też na ambonie”. Innym razem, gdy gość prymasa nie chciał rozmawiać głośno, a na kartce napisał, że „tu są podsłuchy”, kard. Wyszyński z humorem odrzekł: „Myśmy to podejrzewali, a teraz już wiemy na pewno”.  

Wolny człowiek 

To był człowiek wolny – podkreślali goście spotkania w kościele Zbawiciela w Warszawie. Wolny przede wszystkim od lęku. Pani Irena Szajer – również jedna z najbliższych współpracowniczek prymasa, jego sekretarka – wspomina, że jego ostatnie dni życia były naznaczone wielkim cierpieniem. Kardynał jednak nigdy się na to nie skarżył. Irena Szajer wspominała 13 maja 1981 r., czyli dzień zamachu na Jana Pawła II. Prymas dowiedział się o tym dzień poźniej. Domownicy nie mieli odwagi mu tego powiedzieć – wspomina pani Irena. Tego samego dnia Wyszyński nagrał krótkie przemówienie do mieszkańców Warszawy. Odtworzone zostało na placu Zamkowym. 

Anna Rastawicka i kard. Stefan Wyszyński, fot. ipn.gov.pl

Jest wiele prac, publikacji naukowych i biografii o kard. Wyszyńskim, ale tę uważam za jedną z najważniejszych. To reporterski, prosty, syntetyczny opis ostatnich miesięcy życia kardynała. Ten opis pokazuje istotę świętości prymasa. Pokazuje, jak w pigułce, kim był. To człowiek pokładający całą ufność w Matce Bożej. To człowiek nieustannej modlitwy. To nie tylko pasterz Kościoła, ale i mąż stanu! (Marcin Przeciszewski, prezes KAI) 

„Z Maryją umówiłem się już w Stoczku” 

Ks. prałat Piasecki w czasie spotkania skupił się na roli prymasa w kształtowaniu młodego pokolenia duchownych. Przypomniał moment wywiezienia kard. Wyszyńskiego do miejsc odosobnienia (a tak naprawdę więzienia). To oczywiście za jego „non possumus” z czerwca 1953 roku. Prymas trafił do Rywałdu i do Stoczka. Co musiał przeżyć między październikiem a grudniem… Prymas napisał wtedy: „Maryjo, jestem Twoim niewolnikiem. Rozporządzaj mną”. To przeżycie musiało być bardzo głębokie. Rzutowało na całą jego dalszą pracę – wspomina tamten czas ks. Piasecki. Te słowa zawierzenia i oddania się Maryi Wyszyński powtórzył kilka dni przed śmiercią. „Maryjo – jestem Twoim niewolnikiem” powiedział wtedy i dodał: „Z Maryją umówiłem się już w Stoczku”. 

fot. Maciej Kluczka

Nowe Betlejem  

„Uwielbić Boga i usłużyć człowiekowi” – to jest definicja tego świętego człowieka – zgodzili się goście spotkania. A jeśli już o stosunkach z władzą mowa, to pewnego razu prymas powiedział, że „na tych spotkaniach, to tylko ja jestem wolny. Oni nie wiedzą, na co mogą sobie pozwolić, co mogą powiedzieć”. Ksiądz prałat wspominał za to „niezwykłe wydarzenie”, jakim były potajemne święcenia kapłanów z demoludów – tzw. kapłanów katakumbowych. Pani Anna i Krystyna były świadkami tego obrzędu. Prymas nazwał je matkami chrzestnymi nowo wyświęconych księży, którzy o wyborze swojej drogi życiowej nie mogli powiedzieć nawet rodzicom. Prymas był dla nich oparciem – mówi Irena Szajer

Irena Szajer, fot. Maciej Kluczka

Ks. Piasecki przy okazji dyskusji o książce „Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia” wspomniał wystąpienie kard. Wyszyńskiego w Kolonii. Wtedy do zebranych tam biskupów, po niemiecku, mówił, że powojenna Europa powinna stać się nowym Betlejem dla świata. Prymas tworzył szczególny klimat braterstwa i jedności. Zarówno wśród polskich biskupów, z którymi miał bliski i stały kontakt, jak i z biskupami niemieckimi – wspomina sekretarz Prymasa Tysiąclecia. Prymasa słuchał wtedy kard. Wojtyła. Musiał zapamiętać te słowa. Cały jego późniejszy papieski pontyfikat był głoszeniem tego Betlejem – dodał ks. Piasecki. 

Przypominamy >>> O. Bartoszewski o szczegółach procesu beatyfikacyjnego kard. Stefana Wyszyńskiego [ROZMOWA]

ks. prałat Bronisław Piasecki, osobisty sekretarz kard. Wyszyńskiego, fot. Maciej Kluczka

Różaniec w ręku 

Współpracowniczki prymasa podkreślają, że kardynał był bardzo pracowity, ale porządek na biurku nigdy nie był jego mocną stroną. Biurko prymasa niekiedy nas przerażało. To był stos dokumentów… Po godzinie, dwóch naszego porządkowania wszystko wracało do normy – wspominały. Na biurku były teczki; najczęściej z kartką „Warszawa”, oznaczającą sprawy warszawskie, albo „Gniezno” dla tych gnieźnieńskich. W rogu znajdowała się też kartka z literą „P” na oznaczenie sprawy personalnych albo „K” dotyczącą spraw z zakresu stosunków państwo – Kościół. Po obiedzie starał się choć na chwilę iść do ogrodu. To był jego odpoczynek. Zawsze z różańcem, takim czerwonym, koralowym, z Jasnej Góry – wspomina Irena Szajer 

Aniu niebieskooka, czy ci oko zbladło? 

Że na mojej półce, książek zabrakło? (Prymas Wyszyński do Anny Rastawickiej 

Prałat Piasecki przypomniał, że modlitwę o beatyfikację prymasa Stefana Wyszyńskiego rozpoczęli w parafii Zbawiciela już we wrześniu 1983 r. Od tego czasu do dzisiaj trwa modlitwa o wyniesienie kardynała na ołtarze. Od momentu dekretu pozwalającego na beatyfikację nasza modlitwa stała się dziękczynieniem – mówi ks. Bronisław Piasecki. Osobisty sekretarz Prymasa Tysiąclecia o sobie samym mówi tak: „Nie byłem tam, nie byłem przy prymasie dla siebie. Tam mnie powołano. Dziś czuję duchową i moralną powinność dawania świadectwa, dzielenia się historią tego człowieka, jego życiem, myślami, duchowością, jego służbą”. To święty człowiek, dobry pasterz, to dar Boga dla Kościoła w Polsce – dodaje ksiądz Piasecki.  

Od lewej: prowadzący spotkanie „Prymas Tysiąclecia we wspomnieniach najbliższych domowników” prezes KAI Marcin Przeciszewski oraz goście spotkania

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze