Tort w kształcie Biblii i zakonnice od planszówek. Rzecz o zakonach z Ameryki Łacińskiej
Ameryka Łacińska to teren wielu kryzysów, ale i jednocześnie żywotnego Kościoła. Nic dziwnego, że powstało tu wiele zgromadzeń zakonnych, o których w Polsce nigdy nie słyszano. Opowiem o kilku z nich.
Ameryka Łacińska wyróżnia się bogatym folklorem religijnym, wielokulturowością, licznymi i budzącymi wyobraźnię wciąż żywymi tradycjami ludów rdzennych, lecz także olbrzymimi nierównościami społecznymi, przemocą i niestabilnością znajdujących się tam państw. Wyrosłe na tym gruncie zgromadzenia zakonne mają swoją specyfikę. Często realizują swoje zadania w sposób, który może wydawać się Europejczykom nieco dziwny. Przyjrzymy się kilku z nich.
>>> „Uderzyła mnie opowieść kobiety, która jako dziewczynka udawała martwą, by przeżyć” [ROZMOWA]
Lauritki – zakonnice na peryferiach
Lauritki, a w zasadzie Siostry Misjonarki Maryi Niepokalanej i św. Katarzyny Sieneńskiej, to zgromadzenie powstałe w Kolumbii na początku XX w. Realizowało ono już de facto program, który późniejsi papieże, zwłaszcza obecny Franciszek, zalecili Kościołowi – wyjście na peryferia. Ale nie tylko to – założycielka zakonu – św. Laura Montoya – postawiła sobie za cel również wzbudzanie wśród Indian, do których wyszła, świadomości własnej godności ludzkiej oraz bycia ukochanym dzieckiem Boga. Dla niej to nie były „dzikie plemiona”, które trzeba ucywilizować poprzez ewangelizację. Dla niej to byli ludzie, którzy poza przyjęciem Ewangelii powinni też zrozumieć swoją godność. Kiedy prezydent Kolumbii Eduardo Santos (rządził krajem w latach 1938–1943) spytał się już wówczas ok. 70-letniej matki Laury, jaki jest jej program, miała odpowiedzieć: „Uczynić z Indian obywateli dwój ojczyzn – ziemskiej i niebiańskiej”.
Laura Montoya była silna i rozumiała, co to znaczy być opuszczonym. Doświadczenie życia utwardziło jej charakter oraz współczucie dla cierpiących, porzuconych, najsłabszych. Kiedy miała dwa lata, jej tata został zamordowany podczas wojny domowej (1876–77), kiedy to brutalnie starły się ze sobą antyklerykalny, liberalny rząd oraz konserwatywna opozycja. Musiała od najmłodszych lat pomagać w utrzymaniu rodziny. Przez lata uczyła w szkołach, lecz szukała czegoś więcej. Wraz z kilkoma katechistkami udała się na misję wśród Indian Emberá. W 1914 r. założyła zgromadzenie zakonne, które miało poświęcić się ewangelizacji wśród tych pozostających na peryferiach.
Dzisiaj lauritki pracują a to w Puszczy Amazońskiej, a to w oddalonych dzielnicach wielkich miast. Poza Kolumbią zakon dotarł do 20 innych krajów, gdzie zakonnice poświęcają się tym najsłabszym. Miałem do czynienia z siostrami w sanktuarium św. Laury Montoyi w Medellín. To miasto bardzo ważne w życiu tej świętej. Lauritki wiele dobrego zrobiły też dla mieszkańców tworzonych „na dziko” osiedli na wzgórzach okalających „starą” część Medellín. Pracują w najbardziej niebezpiecznych dzielnicach. Tak było też w słynnej Comunie 13, opanowanej swego czasu przez gangi i partyzantki. Nie opuściły mieszkańców nawet podczas operacji Orion (16–17 października 2002), gdy kolumbijskie wojsko bezlitośnie pacyfikowało dzielnicę. Rozmawiałem z zakonnicami, które to dobrze pamiętają. Ich siła i pogoda ducha bardzo mnie uderzyły. Spokój i uśmiech s. Suramy zapamiętam na długo.
>>> Młodzi księża i zakonnicy, którzy chcą uczyć się wiary od świeckich. O „duchowych rodzicach”
Misjonarze Słudzy Słowa – mieli być świeckimi, a zostali zakonnikami
Misjonarze Słudzy Słowa (Misioneros Servidores de la Palabra), a także Misjonarki Sługi Słowa (Misioneras Servidoras de la Palabra) to zakony dość nowe. Istnieją od ponad 30 lat, a już mają w swoich szeregach sporo księży, sióstr zakonnych i niemało powołań. Dewizą zgromadzenia są słowa „Ewangelizować świeckich, aby ewangelizować ze świeckimi” (Evangelizar a los laicos para evangelizar con los laicos). Nie za dużo dowiemy się o tym zgromadzeniu z internetu. Zakon nie ma wciąż swojej strony na Wikipedii w żadnym języku! Miałem szczęśliwie nieco do czynienia z nimi, więc służę pomocą.
Zgromadzenie powstało w Meksyku z inicjatywy… Włocha. Ale po kolei. W 1963 r. do Meksyku przybywa misjonarz kombonianin, Sycylijczyk o. Luis Butera Vullo. Kilkanaście lat później założył komboniańskie centrum ewangelizacyjne. Wzbudzało ono pragnienie ewangelizacji wśród młodych i formowało ich w tym celu. Byli to świeccy, którzy ze słowem Bożym docierali do swoich rówieśników na uniwersytetach oraz w ich miejscach pracy. Powstał ruch świeckich, którzy publicznie przyrzekali poświęcić się pracy ewangelizacyjnej na jeden rok. Później mieli oni pozostać misjonarzami w swoich środowiskach. Niektórym to jednak było mało, więc narodziła się w nich chęć, aby ewangelizacji poświęcić się całkowicie i w sposób dużo bardziej radykalny. Tak narodziły się dwa zgromadzenia: męski Misjonarzy Sług Słowa oraz żeński Misjonarek Sług Słowa. Oba pracują w tym samym charyzmacie. Ewangelizują świeckich i ze świeckimi, zawsze ze słowem Bożym. Nie rozstają się z Biblią do tego stopnia, że podczas przyjęcia sakramentu święceń przez kilku kleryków z seminarium zgromadzenia ich świeccy przyjaciele sprawili im olbrzymi tort w kształcie Pisma Świętego. Kroili go przy akompaniamencie orkiestry mariachi. Nie zabrakło tańców.
Dzisiaj zgromadzenia te obecne są już w wielu krajach. Najbardziej interesujące jest to, że wszystko rozpoczęło się jako ruch zaangażowanych świeckich. Ruch, jakich wiele w Meksyku. Jeśli są żarty na temat tego, że sam papież nie wie, ile jest zakonów żeńskich w Kościele, to z pewnością to samo można powiedzieć o świeckich instytutach w Meksyku. W archidiecezji Guadalajary co chwilę aprobuje się nowe. Złośliwy dziennikarz mógłby zapytać ordynariusza o liczbę takich ruchów i instytutów na powierzonym mu terenie.
Ostatecznie Bóg wobec Misjonarzy Sług Słowa miał nieco inne plany. Być może z zaskoczeniem dla samego założyciela, który na początku nie był świadomy tego, że zakłada zgromadzenia zakonne. Mówią, że Bóg śmieje się z naszych planów. Nie sądzę, zawsze traktuje nas bardzo poważnie. Ma po prostu lepsze plany.
>>> Dzisiaj Kościół misyjny naucza „stare” Kościoły
Siostry Katechistki od Jezusa Ukrzyżowanego – mistrzynie gier planszowych
Znowu jesteśmy w Meksyku. Gdybyśmy byli w pobliżu galerii handlowej Plaza del Sol, to może przez przypadek byśmy trafili do głównej siedziby żeńskiego zgromadzenia zakonnego, które specjalizuje się w katechezie. W środku znajdzie się nietypowy sklep, w którym znajdziemy cały wachlarz materiałów służących katechezie. Ale nie są to tylko nudnawe książki czy ewentualnie jakieś wycinanki dla dzieci. Przechadzając się między półkami, możemy zobaczyć na przykład gry planszowe dla różnych grup wiekowych. Poruszają one różnorodne tematy – pomagają w poznawaniu nie tylko podstawowych zasad wiary, lecz także naczyń i obrzędów liturgicznych czy nauczania Kościoła na temat etyki. Może wydawać się to nudnawe, ale siostry dobrze wiedzą, jak stworzyć grę, żeby była ciekawa. Mogę sobie nawet wyobrazić, że ktoś będzie grał w bingo (a w zasadzie w meksykańską loterię) na temat postaci z Nowego Testamentu (jest taka gra w ofercie sióstr) przy piwie i kiełbasce z grilla (ale tak, żeby nie zabrudzić gry), choć może to nieco obrazoburcze. Przecież i dorośli lubią gry skierowane do młodszych.
Zakonnice specjalizują się także w formowaniu katechistów. Zajmują się tym również w sposób naukowy. Ważnym elementem w obecnej działalności zgromadzenia są ekokatechezy, czyli katechezy dotyczące ekologii w życiu chrześcijańskim. Chcą w ten sposób formować katolików do troski o planetę. Zostało to zainspirowane papieską encykliką Laudato si’. – Dbałość o stworzenie, dbałość o środowisko, jest częścią naszego bycia chrześcijanami – wyjaśniała mi jedna z sióstr katechistek, z którą miałem przyjemność rozmawiać. Co ciekawe, idea ekokatechez powstała jednak w Hiszpanii, w archidiecezji Santiago de Compostela, i jest kierowane przez siostrę katechistkę Gladys De la Cruz Castañón. Zakon bowiem dotarł również do kilku innych krajów i, jak widać, działa i w tych miejscach bardzo intensywnie.
>>> Wielu już nie wróciło. O misji wśród gwatemalskich Majów Q’eqchi’ [REPORTAŻ]
To bardzo skrótowe omówienie tych kilku zgromadzeń, które zasługują na znacznie więcej miejsca. Poza tym tych zakonów w Ameryce Łacińskiej powstało całe mnóstwo. Wybrałem te, z którego przedstawicielami miałem już okazję się spotkać, porozmawiać, dowiedzieć się czegoś u samego źródła. Egzotycznie? Taka już latynoska fantazja.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |