ks. Paweł Kasprzak

fot. arch. ks. Paweł Kasprzak

Większość seminariów nie chciała go przyjąć. „To cud, że dzisiaj jestem księdzem”

– Moje święcenia prezbiteratu przeszły do historii Kościoła w Polsce. W katedrze był tłumacz polskiego języka migowego. Była też realizowana transmisja na żywo z udziałem drugiego tłumacza. Pierwszy raz w katedrze została też zainstalowana na czas uroczystości pętla indukcyjna. Dzięki temu wydarzenie było dostępne dla każdej osoby z niepełnosprawnością narządu słuchu – mówi ks. Paweł Kasprzak, duchowny archidiecezji katowickiej.

Ksiądz Paweł Kasprzak nie słyszy od urodzenia. Wydawałoby się, że to mogłoby go wykluczyć z bycia kandydatem na księdza. Tak się jednak nie stało. W maju tego roku przyjął święcenia prezbiteratu.

– Brakuje tłumaczy polskiego języka migowego (PJM), którzy mogliby tłumaczyć liturgię na odpowiednim poziomie. Brak odpowiedniego przygotowania w tłumaczeniu liturgicznym może prowadzić do niewłaściwego przeżywania duchowości i religijności. Brakuje też kapłanów, którzy znają biegle PJM. Nie ma też psychologów znających ten język, którzy byliby ogromnym wsparciem dla małżeństw, osób zmagających się z problemami – mówi ks. Paweł Kasprzak.

ks. Paweł Kasprzak
fot. arch. ks. Paweł Kasprzak

Wstąpienie do seminarium

Droga księdza Pawła do seminarium duchownego wcale nie była prosta. Jeszcze przed wstąpieniem na drogę formacji miał dziewczynę, studiował i pracował. Marzył o założeniu rodziny. Sytuacja się zmieniła, kiedy głos powołania coraz bardziej dawał o sobie znać. Wtedy okazało się jednak, że jego niepełnosprawność stanowi przeszkodę. Większość diecezji nie chciała go przyjąć. – Na początku odpuściłem. Napisałem pracę magisterską z ekonomii i zacząłem pracować. Dopiero po jakimś czasie zadecydowałem, że nie mogę uciekać i powinienem próbować, nie poddawać się. Wtedy jeden ze znanych księży profesorów postanowił mi pomóc i zasugerował, abym złożył papiery w Katowicach. Od tego momentu zaczęła się formacja seminaryjna – opowiada ks. Paweł.

>>> Niepełnosprawność. Przeszkoda na drodze do kapłaństwa?

W prawie kanonicznym jest ściśle uregulowane, jakie są nieprawidłowości i przeszkody dotyczące święceń. Wynika zeń m.in., że do wyższego seminarium biskup diecezjalny powinien przyjmować jedynie tych, którzy, biorąc pod uwagę ich przymioty ludzkie i moralne, duchowe i intelektualne, ich zdrowie fizyczne i psychiczne, jak również szczerą wolę, wydają się być zdolni do oddania się na stałe świętym posługom. Przed wstąpieniem do seminarium są przeprowadzane odpowiednie badania lekarskie. Ostateczną decyzję podejmuje biskup ordynariusz. Jeżeli biskup ma pewne wątpliwości czy kandydat jest zdolny do przyjęcia święceń, nie powinien mu ich udzielać.

– Sam fakt, że zostałem dopuszczony do święceń mogę uznać za wielki cud Boży. Szanse były bardzo małe, ale dzięki życzliwości, wsparciu i modlitwie wielu osób jestem księdzem. Mam świadomość, że nie jest to coś w rodzaju sukcesu, ale początek ciężkiej i trudnej pracy, która dopiero się zaczęła – mówi duchowny.

Historyczne święcenia

Uroczystości święceń diakonatu były tłumaczone na język migowy. – Nie dałbym rady zrozumieć wszystkiego, mimo że czytam z ruchu warg. Byłem też wcześniej przygotowany i zapoznany przebiegiem liturgii udzielenia święceń diakonatu, ale stres i emocje robią swoje, dlatego miałem poczucie bezpieczeństwa, że kilku księży, ceremoniarzy czuwało nad tym, aby uroczystość przebiegała w sposób prawidłowy – relacjonuje ks. Kasprzak.

– Jeżeli chodzi o święcenia prezbiteratu w katowickiej katedrze, to przeszły one, moim zdaniem, do historii kościoła w Polsce. Była realizowana transmisja na żywo z udziałem tłumacza języka migowego. Pierwszy raz w katedrze została zainstalowana na czas uroczystości pętla indukcyjna, dzięki temu wydarzenie było dostępne dla każdej osoby z niepełnosprawnością. Dla wielu osób, szczególnie dla mnie, uroczystość była doświadczeniem tego, jak bardzo Kościół próbuje otwierać się na każdego człowieka – mówi ks. Paweł.

Praca duszpasterska

Duchowny jest obecniewikariuszem w parafii pw. świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach. W parafii pełni obowiązki tak, jak każdy wikary. Celebruje msze święte, spowiada, odprawia pogrzeby, chodzi z posługą sakramentalną do chorych, potrzebujących. Prowadzi też spotkania grup parafialnych. Oprócz pracy duszpasterskiej pracuje w dwóch szkołach oraz na Uniwersytecie Śląskim, gdzie jest członkiem zespołu dydaktyków ds. wypracowania metod nauczania języków obcych dla osób Głuchych i słabosłyszących.

– Jeżeli chodzi o pracę z osobami niesłyszącymi, to ograniczam się wyłącznie do posługi duszpasterskiej. Tak jak w każdym innym dekanacie są ośrodki duszpasterskie osób niesłyszących: Chorzów, Jastrzębie-Zdrój, Katowice, Mikołów, Pszczyna, Ruda Śląska, Rybnik, Tychy, Wodzisław Śląski i Żory. W każdym ośrodku mamy jedną mszę świętą, którą ksiądz duszpasterz odprawia w PJM. Jest okazja do spowiedzi. Spowiadam w salce katechetycznej, gdyż w moim przypadku nie jest możliwa posługa w konfesjonale. Muszę widzieć twarz drugiej osoby, gdyż czytam z ruchu warg. Po Eucharystii mamy agapę – spotkanie przy wspólnym stole, niejednokrotnie prowadzone są też katechezy czy dyskusje w języku migowym – opowiada nasz rozmówca. – Tutaj w Żorach mszę świętą w polskim języku migowym mamy w drugą niedzielę miesiąca. Z kolei 22 grudnia planujemy zorganizować wigilię dla osób niesłyszących, a 24 grudnia o 22.00 pasterkę w PJM – dodaje.

>>> Czy ksiądz może zrobić sobie „przerwę” w kapłaństwie?

Parafia otwarta na niesłyszących

Ksiądz Paweł zaznacza, że jego parafia mocno bierze pod uwagę potrzeby duszpasterskie osób Głuchych lub słabosłyszących.

– Parafia jest bardzo życzliwie i przyjaźnie nastawiona do takich inicjatyw duszpasterskich. Mamy we wspólnocie wiele osób, które mają problemy ze słuchem. Korzystamy z zainstalowanej pętli indukcyjnej, która jest bardzo dużym ułatwieniem dla osób, które nie znają języka migowego, a używają aparatów czy implantów słuchowych. Dzięki temu mogą usłyszeć „czysty” dźwięk bezpośrednio od mikrofonu, redukując jednocześnie echo, pogłos. Ponadto, od ubiegłego roku za zgodą konserwatora zabytków zostały zainstalowane ekrany, na których wielkimi literami wyświetlane są teksty pieśni. Wszystko po to, aby można było lepiej włączyć się do wspólnego śpiewu i modlitwy. Potrzeba dzisiaj uświadamiania biskupów i księży na to, że w Kościele mamy też osoby z niepełnosprawnościami. Nie każdy proboszcz rozumie, że w swojej owczarni ma też tych, którzy potrzebują chociażby zapewnienia tłumacza polskiego języka migowego czy ekranów wyświetlających teksty. Jak mawiał mój farorz: „Problemy zawsze będą, sztuką jest umieć do tego podejść i rozwiązywać je”. Najważniejsze jest dążenie do tego, aby nikt nie był pozbawiony sakramentów świętych.

ks. Paweł Kasprzak
fot. arch. ks. Paweł Kasprzak

Brakuje odwagi i rozeznania

Z doświadczenia księdza Pawła jasno wynika, że niektórym biskupom i przełożonym zakonnym brakuje odwagi do przyjęcia kandydata z niepełnosprawnością do kapłaństwa. Czasem przeszkody są obiektywne i trudno z nimi polemizować. Warto jednak poświęcić trochę czasu i energii na rozeznanie każdego przypadku indywidualne. Zwłaszcza, że chętnych do seminariów w Polsce brakuje.

– Dla wielu biskupów moja niepełnosprawność była przeszkodą, aby przyjąć mnie do seminarium duchownego. Nie myślę, że kierowali się złą wolą, ale bardziej brakowało im odwagi, podjęcia ryzyka, gdyż każdy przypadek jest inny. Jestem przekonany, że nie bez powodu trafiłem na Śląsk, na przełożonych, którzy okazali dużo wyrozumiałości, cierpliwości. Doświadczyłem wielu „cudów”, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że dla Boga nie ma sytuacji niemożliwych – mówi duchowny. – Były przypadki, że osobom niesłyszącym czy słabosłyszącym nie udało się ukończyć formacji seminaryjnej z różnych powodów – niekoniecznie dlatego, że mają niedosłuch. Należy jednak zwrócić uwagę, że być może zabrakło świadomości, wiedzy na temat funkcjonowania osoby z niepełnosprawnością narządu słuchu. Taka osoba z pewnością inaczej pracuje, inaczej odbiera komunikaty przekazywane przez osoby słyszące, a nawet ma inny sposób myślenia – dodaje.

Mogłoby się wydawać, że ks. Paweł będzie posługiwał tylko w duszpasterstwie niesłyszących, ale nic bardziej mylnego. W parafii w Żorach okazuje się, że jest potrzebny też osobom słyszącym. – Myślę ostatecznie, że tak Pan Bóg zaplanował. Nie ma przypadków. Mojej zasługi w tym także nie ma, dlatego wybrałem na hasło prymicyjne słowa z Psalmu 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze