Boliwia. Święta i podróż w czasie [MISYJNE DROGI]
Dobra Nowina o zmartwychwstaniu jest ponad językowymi różnicami. Ona jest uniwersalna. To nie są moje pierwsze święta poza domem, ale to pierwsza Wielkanoc na misjach. Byłam jej bardzo ciekawa, w końcu miałam ją przeżywać w innym kraju, którego kultura nie jest nawet podobna do polskiej.
Boliwijczycy święta traktują bardzo poważnie. Jednak przez obostrzenia związane z pandemią są one spokojniejsze i obchodzone w bardziej kameralnych gronach. Nie miałam możliwości pełnego wejścia w miejscowe zwyczaje, ale nasi księża zabrali nas w podróż w czasie i pokazali nam filmy wideo z poprzednich lat. Widać na nich doskonale, jak świętowali między innymi Niedzielę Palmową.
Wielki Tydzień wśród gór
Miejscowi zawsze tego dnia organizują procesję na pobliską górę, gdzie odbywa się msza święta. Krajobraz w Tupizie jest przepiękny. Otaczają nas z każdej strony góry, a do tego tutaj na Niedzielę Palmową przychodzi się z prawdziwymi, wielkimi palmami. To dodatkowe oddziaływanie na sferę duchową, bo kiedy widzi się katolików tak bardzo konkretnie zaangażowanych w przeżywanie liturgii, to samemu lepiej odczuwa się wydarzenia opisywane w Ewangelii. W tym roku msza św. odbyła się w kościele bez wychodzenia na zewnątrz. Zadbaliśmy jednak o to, aby każde dziecko będące pod naszą opieką miało swoją małą palemkę. Zrobiliśmy swoją prywatną procesję, zachowując odpowiednie obostrzenia. Drogi krzyżowe przedstawiała grupa młodzieżowa. Każda stacja miała krótkie przedstawienie, przez co dzieci były nią jeszcze bardziej zainteresowane i przejęte. Zadawane przez nich pytania o to, dlaczego Jezus niósł krzyż sam, dlaczego ludzie tak Go potraktowali i dlaczego obdarli Go z szat – pozwoliły mi przeżywać tę drogę ich oczami. Ich pytania były proste, ale tak trudno było mi na nie odpowiedzieć. Przed samą Wielkanocą mieliśmy dużo przygotowań. To akurat chyba w każdym kraju wygląda identycznie. Standardowo sprzątaliśmy i przygotowywaliśmy świąteczne dania. Młodsze dzieci tworzyły z nami małe dekoracje na nasz stół. W sobotę oczywiście nie mogło zabraknąć malowania pisanek.
>>>Szkaplerz – kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego
Treść Ewangelii zawsze ta sama
Każdy stworzył jajko dla kogoś innego, jako prezent. Następnego dnia pisanki były rozłożone na talerzach. Wzory były bardzo różne. Podkreślały naszą kreatywność i odmienność, ale też wspólnotę, bo podzieliliśmy się tym, co własnoręcznie przygotowaliśmy. W sobotę odbyło się święcenie pokarmów. Dziewczyny przygotowały stół pełen jedzenia, który poświęcił nasz zaprzyjaźniony ksiądz. Niedługo potem przygotowywaliśmy się na wigilię paschalną. Odbyła się ona w innym języku, po hiszpańsku, z wieloma słowami, których nie znam. Mimo wszystko nie czułam jednak, że jej nie rozumiem. To było w niej dla mnie najpiękniejsze. Choć mówimy w różnych językach, to przecież treść Ewangelii jest zawsze ta sama. Dobra Nowina o zmartwychwstaniu jest ponad językowymi różnicami. Ona jest uniwersalna. Nie musiałam rozumieć słów, żeby zrozumieć co się właśnie dzieje. Żeby rozumieć, że Bóg zmartwychwstał. Choć teraz zaczęła się u nas jesień, to pogoda dalej rozpieszcza nas słońcem. Dlatego po wspólnym śniadaniu dzieci zaczęły szukać czekoladowych jajek w całym naszym ośrodku. Resztę dnia spędziliśmy na dworze, bawiąc się i tańcząc. W Boliwii nie ma drugiego dnia świąt, a tego bardzo było mi szkoda. Dzieci musiały zacząć poniedziałek od lekcji i cała świąteczna atmosfera musiała już niestety opaść. Ale cieszę się, że mogłam obchodzić Wielkanoc właśnie tutaj. Spotkałam tu ludzi, których na pewno nigdy nie zapomnę.
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |