W szabat nie używa telefonu komórkowego
„Oto czasy święte dla Pana” – to cytat z Księgi Kapłańskiej. Ten fragment otworzył spotkanie „Żydzi i chrześcijanie wobec świata”. Goście spotkania szukali tego, co łączy żydowski szabat i chrześcijańską niedzielę i co może poprawić przeżywanie tych dni. Było tych elementów naprawdę dużo.
Spotkanie „Żydzi i chrześcijanie wobec świata” (zorganizowane w kościele Duszpasterstwa Środowisk Twórczych) poprzedzało XXIII Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce. Przy okazji niedzieli, która blisko sąsiaduje z Dniem Judaizmu, warto zastanowić się nad tym, jak żydzi i chrześcijanie spędzają swój dzień święty. Czy jego świętość nam nie spowszedniała?
>>> Chanuka prawie jak Adwent? Zobacz sam
Kryzys świętowania
W spotkaniu brali udział m.in. rabin Stanisław Krajewski i prof. Jan Grosfeld. Na ich wypowiedziach skupiłem się najbardziej. Wspólnym wnioskiem z ich przemyśleń było to, że zarówno niedziela, jak i szabat przeżywają we współczesnym świecie kryzys. Warto przypomnieć sobie to, czego możemy już nie zauważać. I szabas i niedziela wyznaczyły 7-dniowy cykl życia ludzi na całym świecie. Owe 7 dni nie są jednak związane z cyklem przyrody. Pory roku i miesiące moglibyśmy przecież podzielić na inne grupy dni, niekoniecznie w ten sposób. Ten 7-dniowy tryb przejęły jednak też państwa, które u swych podstaw i w czasie rozwoju nie miały nic wspólnego z tradycją i wiarą judeochrześcijańską (np. kraje azjatyckie).
Pytanie numer jeden: cóż znaczy świętować?
Takie pytanie zadał sobie i zgromadzonym rabin Stanisław Krajewski. Świętowanie powinno być czymś odwrotnym niż to, co powszednie. – To ma nas odróżniać od tego, co związane wyłącznie z przyrodą, co zwierzęce – mówił prelegent. W owym wolnym od pracy dniu nie chodzi o odpoczynek, ale o złapanie właściwej hierarchii wartości, by przypomnieć sobie po co właściwie żyjemy i dokąd zmierzamy. Rabin Krajewski przyznał, że w codziennym życiu akceptuje technikę i nowoczesność, ale w dzień szabatu „technika nie może nim rządzić”. Mówi, że podchodzi do tego bardzo rygorystycznie, oczywiście z wyjątkami, które podpowiadają święte pisma. Rabin nie używa więc w szabat telefonu komórkowego, nie chce, by to urządzenie co chwilę odciągało go od zadumy, modlitwy i czasu z bliskimi. Wyjątkiem jest potrzeba ratowania życia drugiego człowieka. – Wiem, jaka jest moja hierarchia wartości, że jest coś ważniejszego niż telefon i wszystko, co w nim zapisane – mówił. Deklaruje, że telefonu nie odbierze w szabat nawet wtedy, gdy zadzwoni królowa Wielkiej Brytanii albo inny rabin.
>>> Trzy znaczenia słowa „adam”
Radość z obecności Boga
W czym tkwi klucz tej decyzji? – Że jest podjęta z własnej, nieprzymuszonej woli – podkreśla rabin. Odchodząc od swojego przykładu dokonał generalnej oceny – Religie, które ostatnio funkcjonują w kryzysie (i u Żydów i u chrześcijan) będą mogły dalej się rozwijać, jeśli to, co jest NAKAZANE, będzie WYBIERANE. By wyznawcy danej wiary CHCIELI w tym uczestniczyć. By nie uczestniczyli wyłącznie przez to, że robią to z PRZYZWYCZAJENIA albo z PRZYMUSU. – Dopiero wtedy owa wspólnota wiary będzie autentyczna – dodaje rabin. Ocenia też, że zapewne będą to wspólnoty mniejsze, nie tak powszechne i nie tak „wszechogarniające”, ale autentyczne i prawdziwe. – Dzień święty powinien być centrum wspólnoty wiary – mówił rabin Krajewski.
>>> Dlaczego żydzi nie golą się brzytwą?
Pytanie numer dwa: dla kogo jest święto?
Z kolei profesor Jan Grosfeld swoje rozważania zaczął od pytania o to, dla kogo jest święto. Dla człowieka czy dla Boga? – W żydowskiej i chrześcijańskiej tradycji to dzień dla człowieka. Bóg „schodzi” wtedy na ziemię. W ten dzień bardziej niż w inne (gdy jesteśmy zajęci innymi sprawami) potrafimy to zauważyć – rozpoczął profesor. Członek Komitetu Episkopatu Polski do Dialogu z Judaizmem zaraz jednak dodał, że święto to relacja (w tym przypadku relacja człowieka z Bogiem), a do tego potrzeba dwóch stron. – Bóg czeka, wygląda z nieba i patrzy, czy jego lud robi to, co się robi w święta – profesor zarysował taki obraz owej relacji. Ocenił przy okazji, że w świętowaniu chrześcijanom często brakuje radości… – Jesteśmy ludem żałoby, w kościele raczej smutni i ponurzy, wszyscy przychodzimy z garbami smutków i ciężarów – mówił profesor i przypomniał, że niektóre niedziele w okresie liturgicznym specjalnie nazywane są niedzielami radości (gaudete), by wykrzesać iskrę radości. – Radość powinna towarzyszyć nam każdego dnia. To radość z obecności Boga, radość szczególnie silna w dzień święty – tłumaczył profesor UKSW. Przyznał jednocześnie, że święto jest pewnym zmaganiem, a nawet walką o to, by stworzyć sobie odpowiednie warunki, które umożliwią przylgnięcie do obecności Boga. W obecnych czasach to zmaganie wymaga silnej woli i konsekwencji.
>>> Zohar – najwspanialsze dzieło żydowskiej mistyki
Wszystko nowe
Rozmówcy podkreślili, że niedziela nie jest prostym zastąpieniem szabatu i odwrotnie: szabat nie jest bezpośrednim odpowiednikiem niedzieli. Przypomnijmy, szabat to pamiątka cyklu stworzenia świata oraz wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu. Niedziela zaś jest pamiątką zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Wyznawcy obu religii mogą jednak inspirować się wzajemnie tym, jak owe święte dni przeżywają. Prof. Jan Grosfeld przypomniał werset z Apokalipsy św. Jana: „Oto czynię wszystko nowym”. – Święto wprowadza coś nowego, przynosi na ziemię kawałek nieba. Czy chrześcijanie to ludzie, po których to widać? Czy widać po nich „owo nowe”? – pytał profesor.
Zrób więcej, niż Cię proszą
Rabin i profesor podkreślili też, że dzień święty to okazja do tego, by wejść w relację „nie tylko” z Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Jezus – odnosząc się do żydowskich przepisów o szabacie – mówił, że gdy ktoś prosi o przejście w ten dzień tysiąca kroków, człowiek powinien przejść dwa razy tyle. Dlaczego? By dać z siebie maksimum tego, co można zrobić dla drugiej osoby (w szabat 2 tysiące to maksymalna dozwolona liczba kroków). – By zrobić coś więcej niż cię proszą – mówił rabin Stanisław Krajewski. – Niedziela to dzień, w którym swój czas oddajemy innym. Swoją wygodę, swoją rutynę, swoje myślenie, swoje skupienie na zarabianiu pieniędzy. Niedziela jest po to, by to wszystko zostawić i stanąć obok drugiego człowieka – mówił z kolei prof. Jan Grosfeld.
>>> Trzy religie. Jedna świątynia
Powinna być to troska nie „tylko” o najbliższych, ale też o potrzebujących, wykluczonych. „Bylebyśmy pamiętali o ubogich” – czytamy w tekstach św. Pawła. Przyznać trzeba, że w czasach, gdy lubimy swój czas wypełniać kolejnymi pasjonującymi zajęciami, poświęcenie się w całości drugiej osobie bywa trudne.
Odetchnij i daj odetchnąć innym
„Bóg odpoczął i wytchnął w siódmym dniu” – czytamy w Księdze Wyjścia. My też powinniśmy wytchnąć, by inni też mogli to zrobić. To naczynia połączone. Oddech, jak powietrze potrzebne wszystkim organizmom żyjącym na ziemi. Nasz „świąteczny oddech” pozwala odetchnąć ubogim i uciśnionym (bo mamy dla nich więcej czasu). W nasz „świąteczny oddech” odpocząć może też ziemia, tak często eksploatowana ponad miarę (o czym w kontekście szabatu pisze w encyklice Laudato si’ Franciszek). Ten odpoczynek nie jest więc przeznaczony wyłącznie dla nas. Oddech stwarza sytuacje, które wzajemnie się uzupełniają i tworzą dobre relacje (nasze z Bogiem, z drugim człowiekiem i z ziemią). Bardzo to wszystko globalne, chociaż zaczyna się bardzo lokalnie. Zatem – świętujmy!
>>> Prymas Polak: odkryjmy judaistyczne korzenie chrześcijaństwa
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |