Foto: NINIWA

Rosja. Wierszyna – parafia na początku świata [MISYJNE DROGI]

Mały kościółek na Syberii został wyremontowany i działa. Jest tam nawet ksiądz. Jednak do tego, aby miejscowa społeczność potraktowała go jako miejsce tworzenia
wspólnoty, jeszcze daleko.

Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Wierszyna to parafia na początku świata – to tam słońce wschodzi wcześniej. To wieś położona w niewielkiej dolinie, otoczona górami, z bardzo urodzajnymi glebami, ale prowadzi do niej właściwie tylko jedna, i to bardzo wyboista droga. Zimy rzeczywiście są bardzo mroźne. W tym roku pod koniec stycznia było u nas -55°C. Warunki są dość ekstremalne, ale można do nich przywyknąć. Rzeczywistość duchowa jest dużo mniej malownicza niż położenie Wierszyny. Ksiądz Tischner miał rację mówiąc, że jest taki typ człowieka jak „homo sovieticus”. Jest tu wielu ludzi uzależnionych od komunizmu, tego systemu i wartości, które się z nim wiążą. Są ludzie starsi, mocno zakorzenieni w wierze – ich rodzice przyjechali tutaj w 1910 r. nie jako zesłańcy, ale dobrowolni imigranci, którzy od cara dostali ziemię pod uprawy. Byli wychowywani w wartościach katolickich i rzeczywiście nadal są tym przesiąknięci. Pozostali są jakby „wypłukani” z głębszej duchowości. Przez ponad pół wieku nikt w Wierszynie nie widział księdza. Największym nieszczęściem dla tych polskich imigrantów była rewolucja bolszewicka, która zniszczyła wszystko. Nastąpiła kolektywizacja, wrogów rewolucji rozstrzelano (uznano ich za kułaków) i życie przybrało formę kołchozu. Powoli odrywano ich od Kościoła. Wiara się tliła, ale komunizm i ateizacja robiła swoje. W 1990 r. wreszcie pojawił się tu ksiądz i została odprawiona Msza św. Odbyło się to w szkole, bo kościół trzeba było wyremontować. Odprawił ją obecny ordynariusz diecezji drohiczyńskiej, bp Tadeusz Pikus. Praktycznie nikt z ówczesnych mieszkańców Wierszyny nigdy nie widział księdza na oczy, bo od ostatniej Eucharystii w tym miejscu minęło 60 lat.

>>> Wierszyna: Jesień w pełni, w rozdzielczości 4k [WIDEO]

Foto: NINIWA

>>> Syberia. Pierwsza Komunia Święta w Wierszynie [MISYJNE DROGI]

Wiara mieszkańców wsi przetrwała, ale w bardzo słabo zakorzenionej formie. Pytałem niedawno mężczyznę z medalikiem na szyi, dlaczego nie pojawia się w kościele. Odpowiedział, że wierzy w Boga, ale nie czuje potrzeby, żeby uczestniczyć we Mszy św. Podobnie miejscowa nauczycielka wiele razy podkreślała w rozmowie ze mną, że codziennie się modli, ale w kościele się nie pojawia. Nie mają w sobie potrzeby wspólnoty z Kościołem. Wierzą po swojemu. Cała nadzieja jest w dzieciach, bo one się chętnie angażują. Mieszkańcy Wierszyny mówią po polsku i czują się Polakami, ale ich patriotyzm jest trochę inny. Nie mają pretensji do sowietów, bo wiedzą, że ich przodkowie przyjechali tutaj dobrowolnie. W związku z tym nie ma też w nich jakiejś wielkiej tęsknoty za krajem. A tradycje tak jak wszędzie – zanikają. Starsi próbują je podtrzymywać, ale zdarza się, że młodsi nie dbają nawet o to, aby przygotować Wigilię. Nie obchodzą Świąt. Cała nadzieja w dzieciach. Myślę, że ich wiara przyniesie dobre owoce w przyszłości. Kościół św. Stanisława w Wierszynie został zbudowany w 1913 r. przez polskich imigrantów, którzy osiedlili się w tej wsi w 1910 r. Działał do 1928 lub 1929 r., gdy komunistyczne władze postanowiły go rozebrać. Odstąpiono jednak od tego zamiaru w wyniku protestów mieszkańców. Bolszewicy jednak kościół zamknęli, a jego wnętrze zdewastowali. Wiara przetrwała kultywowana potajemnie w rodzinach. Parafia odrodziła się po upadku komunizmu w Rosji. W 1990 r. odprawiono pierwszą mszę świętą w miejscowej szkole. Po zwrocie i remoncie kościół został oddany do użytku 12 grudnia 1992 r.

Bernard Briks OMI

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze