Spotkanie Jezusa z kobietą „pochwyconą na cudzołóstwie”, fot. Twitter/micaelamongesg1

Dusza czysta jak po chrzcie? Czy to możliwe?

Jak niezwykła jest Niedziela Miłosierdzia! Czekam na ten dzień, jak na jeden z najważniejszych dni w roku. I tylko modlę się, abym mógł jej dożyć po raz kolejny – mówił w czasie wielkopostnych rekolekcji o. Lech Dorobczyński OFM>>> Abp Marek Jędraszewski w Łagiewnikach: Wiara w miłosierdzie zmienia naszą teraźniejszość. 

Dziś, już po Niedzieli Miłosierdzia, wracamy do tych rozważań. Wszak Boże Miłosierdzie jest nieskończone i nieprzebrane i nie ogranicza się wyłącznie do tego jednego dnia. W czasie rekolekcji „Nawróć się i w końcu uwierz w Ewangelię”, które franciszkanin prowadził w kościele ojców dominikanów w Warszawie w liturgii czytań znalazł się fragment Ewangelii o miłosiernym panu, który daruje dług swojemu dłużnikowi (Ew. Mt, rozdział 18). My też mamy dług, dług spowodowany naszymi grzechami. Jest on odpuszczony przy sakramencie pokuty, ale pozostają konsekwencje grzechu. To zadra, która w nas drzemie – mówił o. Dorobczyński. Zaprosił jednocześnie do tego, by pomyśleć o tym, jak byłoby lekko bez tego „bagażu”. Każdy z nas popełnił w życiu niejeden grzech, niektóre były bardzo poważne. Pomyślałem sobie – ile bym dał, żeby tego nie było, żeby do tego nie doszło, czemu byłem taki durny?! Ile bym dał, żeby zacząć od początku… kontynuował rekolekcjonista.  

Darowany dług 

Duchowny, przypominając treść Ewangelii, podkreślił, jak niezwykły jest pan, który wybacza i daruje każdy dług, nawet ten najcięższy i niemożliwy do spłacenia. Tak samo niezwykła jest – dodał o. Lech – Niedziela Miłosierdzia. Przypomniał słowa, które Jezus skierował do siostry Faustyny: „Kto w tym dniu przystąpi do źródła życia, ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar”. To jest niebywałe. Wystarczy przystąpić do źródła życia. On jest tym źródłem życia, Jezus Chrystus. W ten dzień możemy dostąpić odpuszczenia wszystkich win i kar. Nasza dusza może być raz w roku tak czysta jak po chrzcie. Wtedy w ogóle nie ma mowy o jakimkolwiek długu – mówił o. Lech Dorobczyński. Niesamowite jest to, że Boże miłosierdzie to nie jest handel – kontynuował, dodając, że w naszych głowach często „tłucze się taka myśl, że wiara to zasługa. I tak myślimy, że cały czas musimy na coś zasłużyć. A Boże miłosierdzie to nie jest handel”. Ten człowiek z Ewangelii w żaden sposób nie zasłużył na to, by pan darował mu dług. On jednak powiedział: „Nie spłacisz, idź i czuj się wolny” mówił duchowny.  Ojciec Dorobczyński przyznawał, że w takich chwilach u wielu wiernych pojawia się myślenie: „Ja mam przecież całą listę grzechów”. Pan Bóg mówi wtedy: „Im większy grzesznik, tym ma większe prawo do mojego miłosierdzia”. Jezus powiedział przecież: „Pragnę, aby Święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza”. Jezus mówi wyraźnie: ŻADNA DUSZA – podkreślał franciszkanin.  

boże miłosierdzie koronka

fot. cathopic

Idź do spowiedzi  

W drugiej części swojego rozważania rekolekcjonista zachęcił wszystkich do regularnej i gorliwej spowiedzi świętej. Nie wiem kochani, jaka jest wasza kondycja, co się dzieje w waszym życiu i sercu, ale jedno wam powiem: idźcie do spowiedzi! Nawet jeśli masz obiektywne przeszkody, by dostać rozgrzeszenie: idź do spowiedzi – zachęcał gorąco o. Lech. Przypomniał przy tym słowa Franciszka z książki „Miłosierdzie to imię Boga” (rozmowa z Andreą Torniellim): „Boża miłość jest również dla tych, którzy nie mogą przyjąć sakramentów, oni są również kochani przez Boga, są przez Boga poszukiwani i potrzebują błogosławieństwa”. 

>>> O. Lech Dorobczyński OFM: w Kościele chodzi o pojedynczego człowieka, a nie o masę [ROZMOWA]

Ojciec Dorobczyński przypomniał swoją rozmowę z kobietą, która nie mogła przystępować do Komunii świętej (żyła z mężem, który nie mógł przyjąć z nią sakramentu małżeństwa). Kobieta pytała o. Lecha co ma zrobić, by nie czuć się w Kościele jak zero. Owszem, możemy pomyśleć, że to jej wybór i to konsekwencje jej wyborów, ale kochani… Jeśli ta kobieta czuje się jak zero, to czy to nie jest też nasza wina? Wszyscy jesteśmy kochani przez Boga, naprawdę jesteśmy przez Niego kochani – dodawał i przypomniał radę, którą Ojciec Święty dał spowiednikom. „Przytulcie tych ludzi i bądźcie miłosierni, nawet jeśli nie możecie dać rozgrzeszenia, dajcie im błogosławieństwo mówił Franciszek. Franciszkanin, o. Lech, opowiedział jeszcze inną historię. Pewien mężczyzna również nie mógł przystępować do Komunii świętej. Był bardzo religijny i przed każdą niedzielą szedł do konfesjonału prosząc księdza nie o rozgrzeszenie, ale o błogosławieństwo.

>>> Przewodnik po dobrej spowiedzi

fot. PAP/Marcin Bielecki

Modlitwa za spowiednika  

W sakramencie pokuty dzieją się niesamowite rzeczy, bo z jednej strony leżysz w tym grzechu, podchodzisz do konfesjonału, a tak naprawdę to Bóg biegnie do ciebie, podnosi cię i otrzepuje z tych grzechów i mówi: „Dziecko, idziemy dalej” wił o. Dorobczyński. W spowiedzi, cokolwiek by się nie działo, niezależnie jakiego księdza spotkasz, to najważniejsze jest to, że Bóg cię podnosi i przytula – mówił i prosił wiernych, by praktykowali modlitwę za spowiednika. Warto pomodlić się za spowiednika, niezależnie czy go znamy, czy nie: „Panie, niedługo pójdę do spowiedzi, nie wiem co to będzie za ksiądz, ale Ty już wiesz, oddaję Ci go. Oddaję ci jego umysł, usta i serce i proszę Panie – przemów do mnie prze tego księdza”.

>>> Abp Marek Jędraszewski w Łagiewnikach: Wiara w miłosierdzie zmienia naszą teraźniejszość

fot. cathopic

Spowiedź, która uratowała kapłaństwo  

Na koniec rozważania o. Lech wspomniał swoją jedną spowiedź. Był to dla niego szczególny sakrament pokuty. Ta spowiedź uratowała moje kapłaństwo. Kiedy w głowie, kilka lat po święceniach, nagromadziło się wiele myśli… Biblia, która zawsze odpowiadała na pytania, teraz milczała… Wołałem wtedy Boga: „Weź coś powiedz, bo pójdę sobie”. Dochodziły myśli: „Czy to jest moja droga? Czy ja sobie to sam wymyśliłem?” Wspominał o. Lech. I w tej całej rozterce poszedłem do spowiedzi do kościoła, do którego prawie nigdy nie wchodziłem. Nawet nie myślałem, że pójdę do spowiedzi, ale widziałem, że w konfesjonale świeci się światło. Pomyślałem wtedy: „Panie Jezu, oddaję Ci tego księdza. Powiedz mi to, co chcesz powiedzieć opowiada o. Dorobczyński. W konfesjonale wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, ale nie wspominał o swoich rozterkach dotyczących powołania i życia w kapłaństwie. Nie powiedziałem o tym ani słowa, a pierwsze zdanie, które usłyszałem brzmiało: „Bracie, chcę ci powiedzieć, że Pan Jezus bardzo się cieszy, że jesteś księdzem”. I klęczysz w tym konfesjonale i ryczysz jak małe dziecko… wi o. Lech Dorobczyński. A na koniec dodaje: „Niezwykła jest spowiedź… to spotkanie z Bogiem przebaczającym, który nigdy się nie zmęczy, to zderzenie z Bożym Miłosierdziem, które nigdy się nie kończy.   

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze