Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Specjalny Ośrodek Wychowawczy, przedszkole i okno życia – nie obowiązki, a wielka łaska [REPORTAŻ]

Siostry Elżbietanki w Ostrowie Wielkopolskim już od wielu lat prowadzą Specjalny Ośrodek Wychowawczy, przedszkole oraz okno życia. Każde z tych dzieł to dla nich – jak podkreśla siostra Teresa Dorsz – to nie tylko obowiązek, ale i wielka łaska oraz sposób na realizację charyzmatu.

W 1881 r., podczas epidemii tyfusu, książę Edmund Radziwiłł sprowadził do Ostrowa Wielkopolskiego Siostry Elżbietanki, które miały zajmować się pielęgnacją chorych oraz pomagać sierotom. To dla nich książę ufundował Katolicki Dom Sierot pw. św. Józefa, który znajdował się przy ulicy Gimnazjalnej 13. Dzisiaj działa tam Specjalny Ośrodek Wychowawczy oraz Przedszkole prowadzone przez Siostry Elżbietanki.

W latach 1918–1921 przebywało tam jednak wiele dzieci z Kresów Wschodnich. W czasach hitlerowskiej okupacji dzieci powyżej dziesiątego roku życia wywiezione zostały na roboty do Niemiec. Natomiast Siostry – aby zapewnić utrzymanie dzieciom, które pozostały – były zmuszone prać bieliznę oraz mundury niemieckich żołnierzy.

W 1952 r. sierociniec przejęło Zrzeszenie Katolików „Caritas”. Wtedy to przekazano Siostrom chłopców z niepełnosprawnością intelektualną. A w 1990 r. Ministerstwo Edukacji Narodowej po wcześniejszym wniosku Siostry Przełożonej Prowincjalnej Teresy Galińskiej, udzieliło Zgromadzeniu pozwolenia na prowadzenie w tym miejscu Specjalnego Ośrodka Wychowawczego, który za pośrednictwem Starostwa Powiatowego otrzymuje dotację z Ministerstwa.

>>> Kawiarnia Niebo w Mieście – tutaj obsługa modli się za gości [REPORTAŻ]

Wszyscy są zaopiekowani

Dziś do Ośrodka, zgodnie z jego statutami, mogą zostać przyjęte dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, mające orzeczenie z poradni i potrzebujące pomocy. Czasami do Sióstr zgłaszają się rodzice, a czasami asystenci lub kuratorzy, którzy służą pomocą rodzinom.

Dzień w Ośrodku rozpoczyna się tak, by dzieci mogły wspólnie odmówić poranny pacierz i zjeść śniadanie przed wyjściem do szkoły. W stołówce też przygotowywane jest podopiecznym drugie śniadanie, które biorą ze sobą do szkoły. Potem każde dziecko odprowadzane jest do konkretnej placówki na lekcje.

– Wychowawcy odprowadzają i przyprowadzają nas wychowanków. Żadne dziecko nie idzie samo do szkoły. A jeśli zaczyna lekcje trochę później, to wcześniej pod opieką wychowawców, je obiad oraz bierze udział na przykład w zajęciach plastycznych. Wszyscy są tutaj zaopiekowani. Po zajęciach w szkole jedzą podwieczorek, później kolację, odrabiają lekcję, mają pogadanki, czas na telewizję, czy na telefony i inne zajęcia

W poniedziałki do ośrodka przychodzi pielęgniarka, która dba o zdrowie i higienę dzieci. W trakcie tygodnia mają zajęcia dodatkowe jak: szachy, taniec, sportowe, korekcyjne, logopedyczne, basen, plastyczne, a przynajmniej raz w roku organizowana jest dłuższa wycieczka, w maju na przykład wychowankowie wyjadą do Trójmiasta.

– Co roku wyjeżdżamy też do miejsca naszych początków, czyli do Antonina. Tam bierzemy udział we Mszy świętej, tam korzystamy z miejsca rekreacyjnego Nadleśnictwa Antonin, gdzie mamy piknik i jest bardzo miło. To już taka nasza tradycja – podkreśla moja rozmówczyni.

Poza tym dzieci często wychodzą do muzeum lub do biblioteki. Albo przygotowują prace na konkursy, uczestniczą w akacjach sprzątania świata czy też w wielu innych projektach. W Ośrodku więc każdego dnia wiele się dzieje.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Pod patronatem i skrzydłami

W klasztorze w Ostrowie Wielkopolskim przy ulicy Gimnazjalnej mieszka kilka Sióstr Elżbietanek. Siostra Teresa jest dyrektorką Ośrodka oraz Przedszkola im. Służebnicy Bożej s. M. Włodzimiry Wojtczak. Jedna z Sióstr otacza opieką podopiecznych oraz dba o ich stronę duchową, przygotowuje z nimi Eucharystię, nabożeństwa i różne przedstawienia. Poza tym pomaga też przygotować się dzieciom do pierwszej Komunii świętej oraz do bierzmowania. 

– W Ośrodku mamy też personel, który dba o to, żeby wychowankowie modlili się rano i wieczorem. Jednocześnie, przyjmując nowych pracowników uświadamia się, że są przyjmowani do katolickiego Ośrodka. Poza tym mamy w naszym Ośrodku kaplicę i staramy się zabierać do niej dzieci na wspólną modlitwę. Poza tym wychowankowie modlą się też przed i po posiłkach. I modlitwą rozpoczynamy każde spotkanie z rodzicami – opowiada Siostra dyrektor.

>>> Nie są zakonnikami, ale żyją według reguły zakonnej – świeccy dominikanie [ROZMOWA]

Rodzice uczniów, którzy mieszkają w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym, niestety nie zawsze potrafią dać swoim dzieciom wsparcie oraz odpowiednio się nimi zająć, gdy te przyjeżdżają do domu na weekend.

– Nie możemy powiedzieć, że zupełnie nie współpracują z nami i nie zależy im na dzieciach, ale jednak nie zawsze wykazują się dużym zaangażowaniem w wychowanie – wyjaśnia siostra Teresa.

Patronem Specjalnego Ośrodka Wychowawczego w Ostrowie Wielkopolskim jest święty Józef. To jemu Siostry i Pracownicy zawierzają wszystkie trudne sprawy, nawet te techniczne, co przyznaje też moja rozmówczyni. – Uważam, że świętemu Józefowi zawdzięczamy wiele. W wielu miejscach mamy również jego figurę. Staramy się też o nim przypominać pracownikom, naszym dzieciom oraz ich rodzinom. W tym roku rozpoczniemy świętowanie wspólną Mszą świętą, a następnie nasi pracownicy zaprezentują poezję związaną z tematyką tego dnia. A po tym wspólna kolacja. Mamy nadzieję, że nikogo nie zabraknie. Tym bardziej, że święty Józef jest także Patronem naszego Zgromadzenia. Poza tym od zeszłego roku mamy też figurę Michała Archanioła z nadzieję, że będzie opiekował się z nami w tych trudnych czasach – opowiada s. Teresa.

>>> Magdalena Koszyk: w „The Voice of Poland” też dzieliłam się swoim świadectwem [ROZMOWA]

Historia się (nie)powtarza

Świętemu Józefowi Siostry zawdzięczają również powstanie Przedszkola, które prowadzone jest w ich budynku przy ulicy Gimnazjalnej 13 w Ostrowie. Do tej placówki uczęszczają zarówno dzieci zdrowe, jak i te z niepełnosprawnościami.

Dzieci, które uczęszczają do Przedszkola, czasami spotykają się też z wychowankami Ośrodka. Było tak chociażby w dniu, w którym wspominamy świętą Elżbietę – Patronkę Zgromadzenia. Wtedy starsi uczniowie przygotowali przedstawienie i zaprosili na nie przedszkolaki. Ale są też odwrotne sytuacje.

– Można powiedzieć, że większość z nich po pobycie tutaj wychodzi na dobrą drogę. Oczywiście zdarza się, że na przykład później nie zawsze potrafią poukładać sobie życie. Ale na przykład niedawno mieliśmy spotkanie bożonarodzeniowe i na wigilię zaprosiłyśmy naszych Absolwentów z ostatnich dziesięciu lat. To było dla nas bardzo sympatyczne, że przyjechały nawet osoby, których zupełnie nie spodziewałybyśmy się zobaczyć i okazało się, że bardzo sobie radzą, co nas niezwykle cieszy – uśmiecha się Elżbietanka.

Jedną z historii, która szczególnie porusza siostrę Teresę, jest historia rodzeństwa, które często zostawało w Ośrodku nawet na weekendy. W tym miejscu jednak ci młodzi ludzie otrzymali bardzo dużo, dzięki czemu dziewczyna wyszła na prostą i dzisiaj sama jest matką. Niestety nie można powiedzieć tego o jej bracie, który obrał w życiu inną drogę.

– Dla nas to jest zawsze ból. Tak samo jak dla Pracowników, którzy tutaj pracują. Bo w wychowanie naszych podopiecznych wszyscy wkładamy wiele serca. Śmieję się nawet czasem, że nasza kadra szkołę skończyła już kilkukrotnie, bo często pomaga dzieciom w zadaniach domowych i je uczy. Mimo to nie wszyscy później starają się dobrze żyć. Ale wiele zależy od środowiska, do którego wracają. Teraz też na przykład mamy wśród wychowanków dziewczynę, która nie chce nawet wracać do domu na weekendy. To bardzo trudna sytuacja, bo w tym roku ta uczennica kończy 24 lata i nie może u nas dłużej zostać. Jedynym wyjściem w tym przypadku jest skierowanie jej do DPS-u, bo wciąż brakuje rozwiązań dla dzieci z takich rodzin i jest to dla nas bardzo przykre – przyznaje moja rozmówczyni.

Siostra Teresa Dorsz, Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

>>> Czy emocje mogą być grzechem? [ROZMOWA]

Uratować życie

W budynku przy ulicy Gimnazjalnej 13 w Ostrowie znajduje się także jedno z kilku Okien Życia, które są w diecezji kaliskiej. Dotychczas dzięki temu, które mieści się u Sióstr Elżbietanek, udało się uratować trójkę dzieci, pierwsze w 2017 r.

– Pamiętam te dni. Pierwszy raz zadzwonił dzwonek po piątej rano. Akurat wtedy wstałam i od razu pobiegłam do Okna, w którym znajdował się chłopiec. Następna taka sytuacja miała miejsce w drugie święto wielkanocne, a jeszcze jedna podczas Adwentu – wspomina elżbietanka.

W każdej z takich sytuacji rozlega się dzwonek.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

– Okno życia to dla nas wielka łaska. Ale także spory obowiązek. Czasem zdarzają się alarmy dla żartu, niektórzy ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakie może mieć to konsekwencje. Bo my cały czas czuwamy i jesteśmy gotowe pomóc. Jednocześnie też nigdy nie może być tak, żeby w domu nikogo nie będzie. Ale ogromnie się cieszymy z tego, że udało się już uratować tę trójkę dzieci – podkreśla moja rozmówczyni.

Funkcjonowanie Okna, Przedszkola, jak i Ośrodka to wielka odpowiedzialność. Lecz poza tym – jak już zostało wspomniane – jest to także łaska i sposób na realizację charyzmatu Sióstr Elżbietanek.

– Poszłam do klasztoru po skończeniu ósmej klasy szkoły podstawowej. I jestem w swoim powołaniu szczęśliwa. Byłam katechetką, osiemnaście lat pracowałam w formacji, później nadszedł czas na zmianę, bo zostałam skierowana do Ośrodka. Wszystko tutaj było dla mnie nowe i obce, ale szybko udało mi się w tym miejscu odnaleźć. Pan Bóg wie, jakie mamy możliwości. Wszystkie Siostry, wiemy, że z Jego wsparciem damy sobie radę – dodaje siostra Teresa.

Galeria (7 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze