Fot. PAP/EPA/OLEG PETRASYUK

Ukraina walczy dzięki heroicznemu wsparciu całego społeczeństwa

Ukraina tak długo zmaga się z silniejszym agresorem dzięki bohaterskim obrońcom i heroicznej pomocy całego społeczeństwa, które na tyłach frontu zapewnia wsparcie i zaopatrzenie walczących żołnierzy. Historia pokazuje, że wojny wygrywa ten, kto potrafi zapanować nad logistyką i właściwie użyć jej w decydującym momencie. Wie o tym dobrze inżynier Dimitri Bereszew, który od początku inwazji na Ukrainę zajmuje się zaopatrzeniem obrońców Charkowa.

Przed wojną 35-latek pracował jako inżynier astronautyki, z żoną wychowywał dwoje dzieci. Mieszkał w bloku zbudowanym w sowieckim stylu, w który w pierwszych tygodniach konfliktu uderzyły cztery rosyjskie rakiety. „Chłopcy bawili się w ogrodzie, przeżyli, ale zostali poważnie ranni i do dziś przebywają w szpitalu. To właśnie wtedy zrozumiałem, że musimy zrobić wszystko, żeby wypędzić najeźdźcę” – mówi Dimitri.

Działania Dimiriego

Od tego dnia codziennie wstaje przed świtem i w swoim samochodzie przemierza ulice zniszczonego rosyjskimi rakietami miasta, w poszukiwaniu żywności, leków i ubrań dla walczących na froncie ukraińskich żołnierzy. Choć na miasto spadają pociski, to – jak przyznaje – niebezpiecznie robi się dopiero wieczorem, gdy pod osłoną nocy ładuje zdobyte artykuły do niepozornej furgonetki i wyrusza w stronę frontu. Do strefy walk jeździ także, gdy dowództwo zleca mu przewiezienie konkretnej rzeczy lub ludzi.

Jego dzień rozpoczyna się od wizyty w tajnej piekarni, gdzie całą dobę wolontariusze wypiekają chleb dla walczących. Kilka razy stuka w umówiony sposób w żelazne drzwi i zostaje wpuszczony do środka. Po chwili wychodzi stamtąd z pięcioma skrzyniami świeżego chleba. Lokalizacja w ogóle nie przypomina europejskich piekarni, które znamy z naszych osiedli.

>>> Uchodźcy z Ukrainy wezmą udział w obozie Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia

Kolejny przystanek to tajna kuchnia przygotowująca racje żywnościowe, znajdująca się na miejscu podziemnego parkingu, który wciąż działa, zapewniając kamuflaż. Kuchnia jest w pełni profesjonalna, odebranie posiłków należy pokwitować. Ostatnie miejsce, w które jedzie Dimitri, to dom biskupa Pawła Honczaruka, gdzie mieszkają także seminarzyści. Od nich otrzymuje śpiwory i materace dla żołnierzy.

Zebrane przez Dimitra produkty trafiają nie tylko na front. Rozwozi je także wśród obrońców odpoczywających na tyłach frontu, ukrywających się w jednym z magazynów na obrzeżach Charkowa, zniszczonego pociskiem na początku wojny. Chleb dostarcza także do miejscowego szpitala oraz hospicjum.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze