Ściana Płaczu w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Hubert Piechocki: piąta Ewangelia. Czy już ją poznałeś? [ZDJĘCIA]

Mateusz, Marek, Łukasz i Jan. To ewangeliści, autorzy czterech Ewangelii kanonicznych, które znalazły się w Piśmie Świętym. Jednak powstało też wiele apokryficznych Ewangelii, które nie trafiły do kanonu Biblii. Piąta Ewangelia, o której wspominam w tytule, to jednak nie tekst. To miejsce, bardzo konkretne – Ziemia Święta.

>>> W DNA tego miasta wpisana jest droga krzyżowa

Na przełomie stycznia i lutego zeszłego roku po raz pierwszy w życiu udało mi się wyjechać do Ziemi Świętej. Trafiłem tam, do miejsc, w których jako człowiek obecny był Jezus, na chwilę przed wybuchem pandemii koronawirusa. Nieprzypadkowo Ziemię Świętą nazywa się piątą Ewangelią. Teksty Mateusza, Marka, Łukasza i Jana mówią nam wiele o życiu, misji i nauczaniu Chrystusa. Tak samo Ziemia Święta, miejsca, które można tam odwiedzić, są niezwykłą lekcją wiary. To przecież ta część świata, która była fizycznym świadkiem obecności Jezusa. To po tych piaskach i kamieniach chodził Bóg.

Widok z Pola Pasterzy w Betlejem Fot. Hubert Piechocki


Lekcja geografii

>>> Maciej Kluczka: najsłabsi cierpią teraz jeszcze bardziej

Gdy czytamy Ewangelie, to na pewno mamy jakieś wyobrażenie o miejscach i wydarzeniach, które w nich się dzieją. Jest to jednak tylko wyobrażenie – na które zawsze składa się nasze osobiste doświadczenie życiowe (to pewnie owocem tego doświadczenia są nasze szopki bożonarodzeniowe, które przypominają góralskie chatki, ale często nie mają nic wspólnego z realiami Izraela). Ja również miałem pewne wyobrażenie o Ziemi Świętej. Pobyt w tym miejscu uświadomił mi, jak bardzo było to tylko wyobrażenie. Tam trzeba pojechać, by zrozumieć biblijną rzeczywistość. Konkretny przykład? Ewangelie to przede wszystkim Judea i Galilea, dwie krainy na terenie Izraela i Palestyny. Dopiero, gdy tam pojechałem zrozumiałem, czym różnią się te przestrzenie. Judea to wszak surowa, pustynna, górzysta kraina na południu, to tam znajdują się Betlejem i Jerozolima. Galilea jest na północy, tam gdzie Jezioro Galilejskie, Kana, Nazaret. To za to bardzo żyzna i zielona kraina. Trzeba mi było pojechać do Ziemi Świętej, by zrozumieć tak wiele geograficznych aspektów Ewangelii. Teraz potrafię już sobie wyobrazić, na czym polegała wędrówka Maryi z Nazaretu do mieszkającej w Ain Karem Elżbiety. Jaki to musiał być dla niej ogromny wysiłek. I tak samo było z wieloma innymi wędrówkami opisanymi w Piśmie Świętym. Dzięki odwiedzeniu tego miejsca uświadomiłem sobie, że Biblia jest księgą nieustannej drogi podejmowanej przez ludzi i przez Boga. Drogi duchowej – ale też tej fizycznej.

Pustynia Judzka Fot. Hubert Piechocki


I lekcja historii

>>> Sebastian Zbierański: Holokaust na naszych oczach [FELIETON]

Wizyta w Ziemi Świętej pomaga też zrozumieć historię tego terenu. Nadal moja wiedza jest mniejsza niż większa w tym zakresie – ale po tej wizycie znacznie więcej rozumiem. Bo niby wiemy, że z jednej strony mamy Żydów, a z drugiej Palestyńczyków. Ale dopiero pobyt na tym terenie pozwala człowiekowi doświadczyć, na czym realnie polega ten konflikt. Jak bardzo podzielony jest ten teren. Ten podział tam naprawdę boli i jest wciąż bardzo żywy. Nocowałem w Betlejem, w Autonomii Palestyńskiej. Niedaleko był już mur graniczny. Byłem świadkiem zamieszek, które w piątkowy wieczór (dla żydów to początek szabatu, a dla muzułmanów w ogóle piątek jest dniem świątecznym) miały miejsce w okolicy granicy. Poczułem, że niebezpieczeństwo jest naprawdę realne – były kamienie, proce i okrzyki. Ta historia jest tam nadal żywa. Poczułem też pewien dyskomfort spowodowany tym, że nasza grupa (i szerzej – pielgrzymi i turyści w ogóle) mają tam lepiej od mieszkańców. Autokary turystyczne bez żadnych przeszkód swobodnie jeżdżą między Betlejem a Jerozolimą, bez żadnych kontroli. A tubylcy muszą przechodzić kontrole – to zresztą najczęściej mieszkańcy Autonomii, którzy pracują na terenie Izraela i podróżują do pracy. Historia, która jest tam bardzo ważna to też Holokaust. Dlatego niezwykłym doświadczeniem była dla mnie wizyta w Yad Vashem. Mogłem tam zobaczyć, jak bardzo historia Izraela jest związana z historią całego świata – nie tylko poprzez kontekst biblijny, ale też ten znacznie bliższy nam czasowo. Muzeum Holokaustu to miejsce, w którym trudno nie uronić łez.

Ogród na Górze Oliwnej w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki


I lekcja kultury

>>> Zofia Kędziora: milczenie to Boża mowa

To jest ta sama Ziemia Święta, na której swoje ziemskie życie przeżył Jezus. Ale jednocześnie to nie jest taka sama Ziemia Święta. Od najmłodszych wydarzeń opisanych w Biblii dzielą nas przecież 2000 lat, a od tych najstarszych to pewnie i z 10 000. Czas tam się nie zatrzymał, więc ten region wygląda już inaczej. Przede wszystkim przez działalność człowieka i rozwój cywilizacji. W wielu miejscach nie ma już nawet śladów obiektów z czasów Jezusa (pisałem już na tych łamach nawet o jerozolimskiej drodze krzyżowej, która też wytyczona jest współcześnie i niekoniecznie taką samą trasą musiał podążać na Golgotę Jezus). Ale choć świat się zmienił, to w ludziach zostały pewne elementy kultury bliskowschodniej, czasem niezrozumiałe dla poukładanego Europejczyka. I tak, obok bazyliki Grobu Pańskiego, kluczowego miejsca na jerozolimskiej Starówce, jest targ. Przechodząc wąskimi uliczkami mijamy dziesiątki albo i setki straganów i jesteśmy wciąż nagabywani do zakupu kolejnych produktów. Sacrum bardzo miesza się tu z profanum. A przecież już w czasach biblijnych Jezus tak walczył z kupczeniem w okolicach terenu sakralnego (w Ewangelii zresztą na terenie samej świątyni jerozolimskiej – dziś jedyna fizyczną pamiątką po tym miejscu jest Ściana Płaczu). Będąc w Ziemi Świętej odkryjemy znacznie więcej takich kulturowych „sensacji”.

Kaplica Eliasza w kościele na Górze Tabor Fot. Hubert Piechocki


I lekcja religii (i wiary)

>>> Marcin Wrzos OMI: morwa i platan [FELIETON]

Lekcja wiary, ale rozumianej w dwójnasób. Bo z jednej strony, będąc w Ziemi Świętej, mamy okazję zobaczyć, jak wygląda w praktyce bycie żydem czy muzułmaninem. Już o 5 nad ranem budziły nas okrzyki z pobliskiego meczetu, wzywające muzułmanów na pierwszą modlitwę. A potem było jeszcze więcej tych religijno-kulturowych „ciekawostek”. Mogliśmy przekonać się, co oznacza nocleg w koszernym hotelu w Nazarecie (a oznacza m.in. przepyszne jedzenie!) i jak w praktyce funkcjonuje synagoga. To może banalne, ale ja dopiero w Izraelu zrozumiałem, że mężczyzna w synagodze musi mieć zakrytą głowę (są nawet specjalne, jednorazowe jarmułki). Nie wiedziałem też, że są osobne przestrzenie modlitewne dla żydów i dla żydówek (dotyczy to nawet Ściany Płaczu). Zatem, pobyt w Ziemi Świętej to doskonała okazja to przyjrzenia się innym wiarom – czego w Polsce na co dzień raczej nie doświadczamy. Ale z drugiej strony to też niesamowita okazja do zgłębienia wiary w Jezusa Chrystusa. Bo trzeba sobie uświadomić, że to właśnie tam działo się zbawienie. W tych konkretnych miejscach. To na tym Taborze dokonało się przemienienie, to na tej górze miało miejsce kuszenie i to w tej Betanii Jezus spotkał się ze swoimi przyjaciółmi. W Ziemi Świętej z poziomu metafor (jak często przecież np. powtarzamy, że musimy pójść do swojego Emaus albo wejść na Golgotę) możemy przejść do realnych przestrzeni. I gdy sobie to uświadomimy, to musi to wpłynąć na naszą wiarę. To jest jak uderzenie meteorytu, szok!

Golgota w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie Fot. Hubert Piechocki


Trzeba tam wrócić

>>> Hubert Piechocki: a myśmy się spodziewali…

Do Ziemi Świętej trzeba wrócić. Ja na pewno chcę tam jeszcze pojechać. Także po to, by zobaczyć nowe miejsca (nie byłem przecież w Jordanii czy na Synaju). Ale przede wszystkim po to, by uporządkować swoją wiedzę i wejść głębiej w ten region. Przeżyć to jeszcze mocniej duchowo. Bo pierwszy pobyt w Izraelu i Palestynie to czas zachłyśnięcia się tym miejscem. Czas zachwytu – poniekąd dość powierzchowny (co nie znaczy, że zły). Wracając i znając już pewne przestrzenie zupełnie inaczej będę przeżywał pobyt w miejscach, w których był Jezus, apostołowie, Izraelici… Wrażeń tam jest naprawdę sporo, 8 dni to bardzo mało – zwłaszcza, gdy są tak intensywne, wypełnione po brzegi. Czytajmy, jak najczęściej, cztery Ewangelie. Ale bądźmy też ciekawi tej piątej, którą możemy zgłębić właśnie tam – w Ziemi Świętej. Czytajmy i ją! Chwilowo to oczywiście niemożliwe, ale niedługo na pewno pielgrzymki znów powrócą w ten rejon świata. A ja pewnie jeszcze coś o Ziemi Świętej napiszę!

Galeria (45 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze